Klasyka dreszczowca grozy, odrestaurowana, nareszcie w polskich kinach. Alan Parker łączy twardy kryminał z horrorem i mitologicznym moralitetem. Zamiast linearnego rozwiązywania zagadki budowane jest doznanie gehenny – lepki sen o poczuciu winy, którego nie sposób z siebie zmyć. Chłodny, brudny Nowy Jork i duszna Luizjana tworzą psychogeografię strachu; światło jest tu ostrzem, a dźwięk – niepokojem, który nie milknie po seansie.
Mickey Rourke gra prywatnego detektywa z rzadką dziś kruchością: to twardziel, któremu nerwy trzeszczą w szwach. Robert De Niro, występujący epizodycznie, osiąga maksimum sugestii przy minimum środków – jego elegancja ma temperaturę lodu. Lisa Bonet zrywa z telewizyjną niewinnością, a skandal wokół jej roli (i cenzorskie nożyce) stał się mimowolnie kampanią promocyjną filmu. Parker świadomie ryzykuje: „nadmiar” obrazów (krew, rytuały, fetysze) nie służy tabloidowej sensacji, lecz pogłębieniu poczucia osaczenia.