Na moje „dzień dobry" odpowiedział swoim charakterystycznie nosowym głosem „dzień dobry" z wyjątkową, wręcz poruszającą atencją. Miałem tę przewagę, że wiedziałem, kim jest. On się dowiedział, kim jestem ja, dopiero podczas wspólnego spożywania jajek na miękko i twarożku ze szczypiorkiem, niedługo po tym, gdy dosiadł się do mojego stolika podczas śniadania.
Kilka zamienionych słów i miałem wrażenie, że znam go od dawna. Zresztą trudno powiedzieć, że nie znałem. Znałem jego legendę. Wiedziałem, kim jest, z jakiej rodziny pochodzi i jaką rolę odegrał w swoim kraju. Ale nie miałem pojęcia, w co wierzy, jakim hołduje poglądom, świat jakich wartości ma w sobie. Byłem tylko pewien, że to inna aksjologia od tej, którą zwykle wiążemy ze współczesnymi Czechami. Wszak tytuł książęcy i podręcznikowi przodkowie muszą go zasadniczo różnić od swojsko-mieszczańskiej, świeckiej kultury przeciętnych mieszkańców Brna i Pragi.
Schwarzenbergowie mają na dodatek niemieckie korzenie, a ich sława wiąże się nie tylko z dwiema postaciami pomnikowymi, Karolem Filipem, który pobił Napoleona w bitwie narodów, i Feliksem, który jako premier wprowadzał na tron Franciszka Józefa, ale z dziesiątkami skoligaconych z wszystkimi rodami panującymi Europy hrabiów i książąt, słowem z rodem, który po Habsburgach miał w monarchii austro-węgierskiej największe znaczenie.
Nie, od razu uprzedzam, daleki byłem od snobowania się na arystokrację. To, co naprawdę mnie interesowało, to świeżość przesłania tego człowieka w epoce Twittera i Spotify. W epoce nowej arystokracji mediów, którą stają się celebryci w rodzaju Kim Kardashian czy jej obwieszonego złotymi łańcuchami (i mającego się za współczesnego Chrystusa) mężusia Kanye Westa.
A więc umówiliśmy się na wywiad w stolicy Czech wiosną, kiedy Wełtawą spłyną już resztki kry, a złota Praga ugnie się jak lipowa deska pod pierwszą nawałnicą turystów. Zatem, początek maja, a nawet, by być wyjątkowo dokładnym, pierwszy dzień tego miesiąca, który gromadził niegdyś pod Hradczanami (dziś próżno go wyglądać) tysięczny tłum z robotniczymi i republikańskimi sztandarami. Praga zatem wiosenna i kwitnąca. Most Karola zapchany turystami. A w licznych knajpach ceny z turbodopalaczem. Zwłaszcza pod wieczór (w praskich piwiarniach po południu płaci się więcej).