Zadanie jest niezwykle trudne. Wystarczy popatrzeć, co się działo w czasie spotkań związkowców z NSZZ „Solidarność", które odbyły się ostatnio w Gdańsku. Najpierw z premierem Mateuszem Morawieckim, a w ostatnią środę z Elżbietą Rafalską, minister rodziny, pracy i polityki społecznej. Spotkania zostały utajnione, podobnie jak treść pojawiających się na nich propozycji rządu i oczekiwań związkowców z „Solidarności".
Czytaj także: Płaca minimalna dla niemedyków w szpitalach
Szukanie pieniędzy
– Problem polega na tym, że rząd nie chce ustąpić i dołożyć pieniędzy na podwyżki w sferze budżetowej – mówi anonimowo związkowiec znający szczegóły negocjacji. – Lekarze, pielęgniarki i nauczyciele mają już zagwarantowaną podwyżkę wynagrodzeń. Może się więc okazać, że kołdra jest za krótka i pieniędzy wystarczy tylko dla tych, którzy upomną się o nie najgłośniej.
Trudno w tej chwili powiedzieć, jak zakończą się negocjacje, bo wszystko zależy od tego, czy w budżecie znajdzie się dodatkowa kasa na wynagrodzenia dla urzędników.
– Wszystko rozegra się we wrześniu w czasie opiniowania przyszłorocznego budżetu – mówi Marek Lewandowski. – Można powiedzieć, że propozycja rządu jest konstruktywna, ale traktujemy ją jako punkt wyjścia do dalszych negocjacji. Nasze propozycje przedstawimy w najbliższych dniach w liście do premiera Mateusza Morawieckiego.