Po 14 latach Sąd Najwyższy zakończył proces w tej sprawie, odrzucając – ze względów formalnych – skargę kasacyjną powoda. Był nim Marek Kościkiewicz, współzałożyciel De Mono, gitarzysta i autor wielu hitów tej grupy, popularnej szczególnie na przełomie wieków.
W pierwszej instancji przed stołecznym Sądem Okręgowym Kościkiewicz wygrał sprawę, uzyskując wyrok, że nazwa De Mono należy do wszystkich współzałożycieli grupy. Ale Sąd Apelacyjny w Warszawie przed rokiem zmienił to orzeczenie, pozbawiając Kościkiewicza prawa do jej używania. Sąd uznał, że De Mono może być tylko jedno i choć każdy z członków zespołu ma prawo do tej nazwy, nie znaczy to, że każdy z nich może powołać własną grupę. Grać może więc De Mono Krzywego i Kubiaczyka, bo gra nieprzerwanie, a Kościkiewicz z kolegami odeszli i po przerwie powołali swój nowy zespół. Sąd sięgnął nawet po przykład z Wielkiej Brytanii, gdzie Rogerowi Watersowi, który odszedł z supergrupy Pink Floyd, zabroniono koncertować pod tą nazwą. Mocą wyroku Kościkiewicz ma też zamieścić w „Rzeczpospolitej” oświadczenie, w którym potwierdzi, że sam nie będzie grał pod szyldem De Mono.
Czytaj więcej
Nie można odejść z zespołu muzycznego, a potem założyć własnego pod tą samą nazwą - orzekł Sąd Apelacyjny w Warszawie.
Odrzucając skargę powoda, SN spowodował, że wyrok jest już ostateczny.
Kościkiewicz odszedł z zespołu w 2002 r., o czym w branży było głośno, a w 2008 r. razem z Michałem Karpackim i Wojciechem Wójcickim założyli swoją grupę o tej nazwie. Spotkało się to z pozwem Andrzeja Krzywego i Piotra Kubiaczyka, którzy chcieli zakazania swym dawnym kolegom działalności pod nazwą De Mono. Żądali też zadośćuczynienia za doznaną krzywdę. SA uznał, że choć każdy z członków zespołu ma prawo do tej nazwy, nie znaczy to, że każdy z nich może powołać własną grupę.