W sylwestra 2006 r. Aneta D. zatrzymała się przed opuszczonymi szlabanami przejazdu kolejowego w Rudzie Wielkiej. Kiedy pociąg przejechał, dróżnik otworzył zapory. Kobieta wjechała na tory i wtedy zgasł silnik w jej samochodzie. Nie mogła go uruchomić ani otworzyć drzwi. Wiedząc, że za chwilę będzie jechał następny pociąg, dróżnik próbował jej pomóc, a następnie zepchnąć auto z torowiska. Maszynista pociągu osobowego nie zdążył wyhamować. Kobiecie w ostatniej chwili udało się wysiąść od strony pasażera. Została jednak odrzucona od torów i doznała licznych obrażeń. Dróżnik zginął na miejscu. Prokuratura umorzyła śledztwo, nie dopatrując się znamion przestępstwa w zachowaniu dróżnika.
Anna D. twierdzi, że PKP Polskie Linie Kolejowe powinny zapewnić jej bezpieczeństwo na strzeżonym przejeździe kolejowym. Domaga się 100 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania.
Sąd Okręgowy w Radomiu w wyroku wstępnym uznał roszczenie za słuszne. Jako podstawę odpowiedzialności wskazał art. 436 § 2 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=C438C5437CBB57EB784407857E8219F7?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] i art. 430 k.c. Zdaniem sądu PKP PLK ponosi współodpowiedzialność za wypadek, bo gdyby dróżnik zastosował się do instrukcji IR-7 i nie otworzył rogatek po przejechaniu pociągu towarowego, do wypadku by nie doszło.
Sąd Apelacyjny w Lublinie utrzymał w mocy wyrok o współwinie PKP PLK. Uznał jednak, że podstawą prawną odpowiedzialności nie jest art. 436 § 2 k.c., bo lokomotywa, która zderzyła się z samochodem, nie wchodziła w skład przedsiębiorstwa pozwanego, ale była własnością PKP Cargo. Nie zmienia to faktu, że odpowiedzialność PKP PLK oparta jest na zasadzie ryzyka z art. 435 § 1 k.c. Przedmiotem działalności PKP PLK jest bowiem nie tylko zarządzanie liniami kolejowymi, ale ogólnie transport kolejowy. Jest zatem przedsiębiorstwem komunikacyjnym. Stosownie zaś do art. 435 § 1 k.c., przedsiębiorca taki ponosi odpowiedzialność za szkodę na osobie lub mieniu wyrządzoną przez ruch przedsiębiorstwa lub zakładu, chyba że szkoda nastąpiła wskutek siły wyższej albo wyłącznie z winy poszkodowanego lub osoby trzeciej, za którą nie ponosi odpowiedzialności. Spółka nie wykazała żadnej z przesłanek zwalniających ją od odpowiedzialności.
Sąd nie znalazł dowodów, że do wypadku doszło z wyłącznej winy Anety D. Uznał natomiast, że współodpowiedzialnym jest dróżnik, który nieumyślnie dopuścił się niedbalstwa. Powinien wziąć pod uwagę okoliczności, jakie zaistniały w danym czasie i miejscu, ustalając moment zamknięcia zapór.