Szczególnie groźna dla naszych interesów może być w takim wypadku upadłość dewelopera. Przekonała się o tym boleśnie Teresa S. Mieszkanie, za które zapłaciła całą należność i w którym mieszka od 1999 r., syndyk masy upadłości sprzedał Łukaszowi W., a [b]Sąd Najwyższy nie znalazł podstaw do podważenia tej transakcji (sygnatura akt I CSK 261/10). [/b]Wyrokiem zaakceptował niekorzystny dla Teresy S. wyrok sądu II instancji.
[srodtytul]Lokum sprzedane[/srodtytul]
Kobieta zawarła przedwstępną umowę sprzedaży mieszkania ze spółką Unikat Development w grudniu 1996 r. W 1999 r. dostała klucze. Po wykończeniu mieszkania zamieszkała w nim z rodziną. W styczniu 2002 r. deweloper upadł. Dopiero w lutym 2002 r. Teresa S. wezwała syndyka masy upadłości do sfinalizowania umowy sprzedaży, choć mogła się zwrócić o to o wiele wcześniej do dewelopera. Spotkała się z odmową.
W 2006 r. syndyk sprzedał lokum w trybie przetargu Łukaszowi W., który wiedział, że jest zajęte przez Teresę S. Wcześniej syndyk przegrał wytoczoną jej sprawę o wydanie mieszkania i zapłatę za bezumowne korzystanie z niego. Sąd uznał wtedy, że w wyniku wydania jej lokalu w 1999 r. doszło do zawarcia nienazwanej umowy z deweloperem dającej jej tytuł prawny do jego zajmowania. Stwierdził, że dopóki syndyk nie zwróci jej wpłaconych na lokal pieniędzy, wolno jej w nim mieszkać.
Po sprzedaży mieszkania Teresa S. wystąpiła przeciw syndykowi i Łukaszowi W. o uznanie transakcji za bezskuteczną wobec niej. Twierdziła, że jest ona, w myśl art. 58 § 2 [link=http://akty-prawne.rp.pl/Dokumenty/Ustawy/1900_89/DU1964Nr%2016poz%20%2093.asp]kodeksu cywilnego[/link], nieważna jako sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Pozbawia ją realizacji roszczenia o zawarcie umowy sprzedaży.