Przenosimy się w czasy, kiedy droga do obejrzenia filmu bywała nie lada wyprawą, a wybór odpowiedniej kasety niósł za sobą ogromną odpowiedzialność, a niekiedy i dreszczyk zakazanego owocu. W rozmowie z autorami książki „VHS. Przewińmy to jeszcze raz”, Pigoutem oraz Przemkiem Corso, zanurzymy się w atmosferze lat 90., kiedy Stallone czy Schwarzenegger byli idolami, a amerykańskie kino rozbudzało marzenia i wyobraźnię polskich dzieciaków.
Czytaj więcej
W skład międzynarodowego jury wchodzą m.in. Barry „Baz” Idoine – operator „The Mandalorian”, Fran...
Złota era wypożyczalni
Kaseta wideo była symbolem nieosiągalnego wcześniej luksusu. Wybór filmu na piątkowy wieczór oznaczał poważną misję – Pigout wspomina odbyte z ojcem i bratem „odprawy” przed wyjściem do wypożyczalni, strategie unikania wątpliwych hitów polecanych przez pana z wypożyczalni, aż po emocje przeżywane przez całą rodzinę podczas wspólnego seansu. Jeśli zdarzyło się trafić na soft-erotyk zamiast familijnej komedii – zostawał rumieniec, lecz i kolejny element rodzinnej mitologii. Przemek Corso i Pigout zgodnie podkreślają, jak silne było wtedy przeświadczenie, że film należy obejrzeć do końca, niezależnie od jego jakości. Przerwanie seansu? Niewyobrażalne, bo każdy kadr był na wagę złota.
Czytaj więcej
Kordian Kądziela pokazuje, że jest świeżym i nietuzinkowym głosem w polskiej komedii. „LARP. Miło...
Magiczny Zachód i „filmowa dżungla”
W epoce VHS Ameryka jawiła się jako kraina spełnionych snów – od hamburgerów po wielkoludów z muskułami większymi niż życie. Dla dzieciaków dorastających w latach 90. liczył się nie tyle warsztat aktorski Stallone’a czy Van Damme’a, co ich wyrazistość i legendarny status. Bohaterowie nie grali ról – byli sobą, budowali mit, który docierał na podwórka. Wspomnienia wyłaniające się w rozmowie zaskakują detalami: dzielenie się nagranymi bajkami, wymiana zakazanych kaset, radość z posiadania lalki G.I. Joe. Siła kaset VHS polegała na tym, że pod osiedlowym blokiem można było poczuć się członkiem wielkiego światowego plemienia. W końcu byliśmy „prawie” na Zachodzie.