Zatrzymanie w Warszawie rosyjskiego archeologa Aleksandra Butiagina wywołało poruszenie nie tylko w świecie nauki i kultury, lecz także w dyplomacji. Sprawa dotyczy bowiem nie tylko losu jednego badacza, ale znacznie szerszego problemu: czy naukowiec może ponosić odpowiedzialność karną za prowadzenie badań archeologicznych na terytorium okupowanym, a jeśli tak, to przed sądem którego państwa?
Kim jest Aleksander Butiagin?
W czwartek 4 grudnia, na polecenie Prokuratury Okręgowej w Warszawie, funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego zatrzymali Aleksandra Butiagina – znanego rosyjskiego archeologa, kierującego działem archeologii starożytnej północnego regionu Morza Czarnego w Państwowym Muzeum Ermitażu w Petersburgu.
Ukraińska prokuratura zarzuca mu nielegalne prowadzenie prac archeologicznych oraz niszczenie i dewastację obiektów dziedzictwa kulturowego na Krymie, okupowanym przez Rosję od 2014 r.
Zatrzymanie nastąpiło w związku z wnioskiem Ukrainy o międzynarodową pomoc prawną. Ukraińska prokuratura zarzuca mu nielegalne prowadzenie prac archeologicznych oraz niszczenie i dewastację obiektów dziedzictwa kulturowego na Krymie, okupowanym przez Rosję od 2014 r. W czasie przesłuchania w Warszawie naukowiec odmówił składania wyjaśnień. Sąd uwzględnił wniosek prokuratury o jego tymczasowe aresztowanie na 40 dni, aby umożliwić stronie ukraińskiej złożenie formalnego wniosku ekstradycyjnego (art. 605 § 2 k.p.k.). W razie skazania Butiaginowi grozi kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Sprawa wywołała gwałtowne reakcje rosyjskich władz. Protesty zgłosili m.in. rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow i rzeczniczka MSZ Marija Zacharowa. W mediach społecznościowych część archeologów oraz przedstawicieli innych nauk stanęła w obronie Butiagina, argumentując, że prowadził on badania na Krymie od lat, a zmianie uległa jedynie sytuacja polityczna. Nie może być on zatem karany za „neutralną” działalność naukową.