Przypomniał o tym Naczelny Sąd Administracyjny, oddalając skargę kasacyjną podatniczki, której fiskus zarzucił, że nie opodatkowała wszystkich swoich zarobków (sygnatura akt: II FSK 1979/10).
Kłopoty skarżącej pojawiły się po kontroli rozliczenia podatkowego za 2006 r. Ustaliła, że na 1 stycznia 2006 r. nie miała żadnych zasobów pieniężnych pochodzących ze źródeł opodatkowanych lub wolnych od opodatkowania. Z formularza PIT-37 za 2006 r. wynikało, że dochód netto podatniczki uzyskany z tytułu wynagrodzenia ze stosunku pracy wyniósł nieco ponad 11 tys. zł. Wraz ze zwrotem nadpłaty zaliczek na podatek dochodowy za 2005 r. dawało to dokładnie 11 698,24 zł. Jej wydatki w tym okresie przewyższyły dochód o ponad 40 tys. zł.
Podatniczka broniła się, że pieniądze na pokrycie wydatków pochodziły z pożyczki 720 tys. zł udzielonej jej przez dziadka. Jej tłumaczenia nie przekonały fiskusa. Jego zdaniem dziadek podatniczki nie mógł dysponować taką kwotą. Umowa pożyczki uznana została za czynność prawną zawartą dla pozoru, a od podatniczki zażądano 75 proc. sankcyjnego podatku od przychodów z nieujawnionych źródeł.
Wiary tłumaczeniom podatniczki nie dał także Wojewódzki Sąd Administracyjny w Krakowie. Oddalając jej skargę, zgodził się z fiskusem, że wszystkie przeprowadzone dowody wskazują, że dziadek skarżącej nie mógł mieć tak dużej kwoty. Nie zmienia tego faktu okoliczność spisania umowy z notarialnie poświadczonymi podpisami. Organy podatkowe kwestionowały nie fakt podpisania umowy, ale możliwość jej wykonania. Jak podkreślił WSA, umowa jako dokument prywatny jest dowodem jedynie na to, że jej strony złożyły zawarte w niej oświadczenia woli. Nie jest natomiast dowodem na zaistnienie faktów w niej wskazanych.
Tego samego zdania był NSA. W jego ocenie dziadek nie pożyczył 720 tys. zł, bo nie mógł zgromadzić takiej sumy. Był rolnikiem, pracował dorywczo i jego sytuacja materialna świadczy o tym, że nie miał możliwości udzielenia wnuczce tak dużej pożyczki.