Sąd Najwyższy w wydaniu klasycznym

To, co było, jest tym, co będzie, a to, co się stało, jest tym, co znowu się stanie: więc nic zgoła nowego nie ma pod słońcem". Fragment nie pochodzi z rzymskich źródeł prawniczych.

Aktualizacja: 12.03.2014 06:16 Publikacja: 11.03.2014 16:54

ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier

ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier

Foto: Fotorzepa, RP Radek Pasterski

Red

Napisał go biblijny Kohelet, choć jego obserwacja brzmi  jak cycerońskie nihil novi. W istocie nic nowego wśród ludzi: i w Rzymie, i w Jerozolimie, i w każdym miejscu, w którym są. Bez wyjątku dla prawa. Nie dajmy się zaskakiwać.

Staramy się być innowacyjni, użyteczni i skuteczni. Okazuje się jednak, że możliwych rozwiązań wcale nie jest dużo. Rzymianie wiele osiągnęli w prawie. Nie wszystko wymyślili, bo i potrzeby ich czasów bywały inne  niż w epoce rewolucji przemysłowej czy w naszej dobie. Coś od nich przejęliśmy, o czymś z ich dorobku zapomnieliśmy. Czasem świadomie czerpiemy z klasycznej myśli, czasem naumyślnie wybieramy odmienne rozwiązania.

Najzabawniej, gdy się okazuje, że nieświadomie czerpiemy z rzymskiego dorobku prawnego. Zdarza się tak przynajmniej w dwóch przypadkach. Po pierwsze, gdy pewne rozwiązania uważamy za własne, a w rzeczywistości są z Rzymu: w końcu rodzima tradycja wyrasta z doświadczenia starożytnych. Innym razem wydaje się, że wpadamy na genialny pomysł, ale zaraz nam uświadamiają, że nie byliśmy pierwsi. Często już Rzymianie doszli do tego samego, lecz chwilkę wcześniej... Zaskoczeni? Niby prawo rzymskie zdawaliśmy na początku studiów, ale człek sporo już od I roku zapomniał. Powtórka zawsze się przyda. Jeśli nie będzie dobrowolna, zafunduje nam ją życie.

Zawsze trzeba uważać na 13 grudnia. Tego dnia w zeszłym roku Sąd Najwyższy podjął ciekawą uchwałę. Miał odpowiedzieć na pytanie, czy polskie prawo dopuszcza zawarcie umowy darowizny na wypadek śmierci. Skąd wiemy, co to za darowizna? Prawo polskie jej nie reguluje. Sięgamy do prawa rzymskiego, w którym też nie było jednolitego rozwiązania. Posiłkowało się słownym przyrzeczeniem stypulacyjnym, formalnym przeniesieniem własności wobec siedmiu świadków albo w pozorowanym procesie przed pretorem. Jedno pozostawało jasne: darowiznę na wypadek śmierci charakteryzowało to, że ma być skuteczna, gdy darczyńca umrze przed obdarowanym.  Czy zobowiązanie to czynność charakterystyczna dla prawa spadkowego? Rzymscy juryści się tu spierali, jak później prawnicy angielscy. W jednym i drugim prawie życie pokazywało, że ludzie chętnie z takiej darowizny skorzystają, jeśli im się pozwoli.

W polskiej doktrynie uważano, że taka darowizna jest niedopuszczalna, skoro art. 941  kodeksu cywilnego pozwala rozporządzić majątkiem jedynie poprzez testament. W poprzedniej kadencji Senat RP dwukrotnie wnosił inicjatywę ustawodawczą. Za pierwszym razem przegrał z Komisją Kodyfikacyjną. Wygrało prawo rzymskie, bo żeby nie wprowadzać darowizny na wypadek śmierci, zdecydowano się na stary i poczciwy zapis windykacyjny. Też pozwala, aby oznaczona przez spadkodawcę osoba nabywała konkretne dobra. W dniu, w którym Senat zgłosił zupełnie formalne poprawki do nowelizacji k.c., wprowadzającej ten „nowy" zapis, skorzystał ponownie z inicjatywy ustawodawczej i wniósł o darowiznę na wypadek śmierci. Kadencja upłynęła. W nowej poważniejszych ruchów w sprawie nie odnotowano. A tu skład trzech sędziów podejmuje uchwałę, że oto jest dopuszczalne – a jakże – zawarcie umowy darowizny na wypadek śmierci, jeżeli jej przedmiotem są konkretne rzeczy lub prawa, a umowa nie jest sprzeczna z zasadami współżycia społecznego. Powtórka z prawa rzymskiego? A skąd sędziowie wiedzieliby, czym jest owa darowizna, jeśli nie z justyniańskiego podręcznika „Instytucje" z VI wieku? „Darowizna na wypadek śmierci jest wtedy, gdy ktoś chce, aby raczej on miał  niż ten, któremu daje, i aby raczej miał ten, któremu daje, niż własny spadkobierca".

Powtórka z prawa rzymskiego podwójnie, gdyż sędziowie zachowali się jak rzymscy juryści. Kto umie wskazać, gdzie kończy się prawotwórstwo, a zaczyna wykładnia? Opinie prawników uważali Rzymianie za źródło prawa, choć ci z przekonaniem dokonywali tylko wykładni istniejącej wykładni. Poddawały ją stałej aktualizacji nowe generacje prawników. Dlaczego miałoby się to skończyć wraz z przejęciem ich przez kancelarię cesarską epoki dominatu? Fenomen powraca przez wieki, choć tylko o jurysprudencji rzymskiej odważamy się powiedzieć, że była zbiorowym ustawodawcą. Charakterystycznym wszak, bo takim, który zamiast rozkazywać, dyskutuje. Można tedy kwestionować grudniową uchwałę, ale nie ma wątpliwości, że Sąd Najwyższy zachował się klasycznie.

ks. prof. Franciszek Longchamps de Bérier jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa i Administracji UW

Napisał go biblijny Kohelet, choć jego obserwacja brzmi  jak cycerońskie nihil novi. W istocie nic nowego wśród ludzi: i w Rzymie, i w Jerozolimie, i w każdym miejscu, w którym są. Bez wyjątku dla prawa. Nie dajmy się zaskakiwać.

Staramy się być innowacyjni, użyteczni i skuteczni. Okazuje się jednak, że możliwych rozwiązań wcale nie jest dużo. Rzymianie wiele osiągnęli w prawie. Nie wszystko wymyślili, bo i potrzeby ich czasów bywały inne  niż w epoce rewolucji przemysłowej czy w naszej dobie. Coś od nich przejęliśmy, o czymś z ich dorobku zapomnieliśmy. Czasem świadomie czerpiemy z klasycznej myśli, czasem naumyślnie wybieramy odmienne rozwiązania.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego