Reklama
Rozwiń

Rynek kapitałowy dzięki innowacyjnym spółkom może wrzucić wyższy bieg

"Unowocześnienie" indeksów, wyższe stopy zwrotu, przyciągnięcie nowych inwestorów czy też promocja polskiej giełdy - innowacyjne spółki mogą pomóc nie tylko gospodarce, ale też i rynkowi kapitałowemu.

Publikacja: 09.07.2025 21:12

Uczestnicy debaty „Sięgnąć po nieosiągalne. W jaki sposób ekosystem innowacyjnych spółek może pobudz

Uczestnicy debaty „Sięgnąć po nieosiągalne. W jaki sposób ekosystem innowacyjnych spółek może pobudzić rozwój polskiej giełdy i rynku kapitałowego?” Od lewej: Waldemar Markiewicz, prezes Izby Domów Maklerskich, Jędrzej Łukomski, Equity Portfolio Manager w Rockbridge TFI, Jędrzej Kowalewski, prezes i założyciel Scanway S.A., Filip Granek, prezes i założyciel XTPL S.A oraz Tymoteusz Turski, analityk XTB.

Foto: Rzeczpospolita

Partner debaty: Scanway S.A.

Do takich wniosków doszli eksperci, którzy wzięli udział w debacie "Rzeczpospolitej" pod tytułem: „” Innowacyjność coraz odważniej wchodzi bowiem na „salony”. W ostatnim czasie słowo to jest odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Jak jednak wskazują przedstawiciele innowacyjnych spółek, nie zawsze tak było.Sięgnąć po nieosiągalne. W jaki sposób ekosystem innowacyjnych spółek może pobudzić rozwój polskiej giełdy i rynku kapitałowego?

Innowacyjność odpowiedzią na wyzwania gospodarcze

– Innowacyjność w ostatnich 30 latach przeszła długą drogę. W tym okresie spotkaliśmy wiele podmiotów w przestrzeni publicznej, które różnie podchodziły do tego hasła. Bez innowacyjności nie bylibyśmy jednak takim krajem i gospodarką, jaką jesteśmy teraz. Innowacyjność jest w naszym DNA. Z jednej strony szukamy bowiem przemyślanych skrótów, a z drugiej jest to też szukanie rozwiązań tam, gdzie jeszcze nikomu nie przyszło to do głowy. Innowacyjność towarzyszy nam od lat, a teraz się rozpędza, chociaż nie bez zgrzytów – mówi Jędrzej Kowalewski, prezes firmy Scanway działającej w modnym w ostatnim czasie obszarze kosmicznym.

Eksperci nie mają jednak złudzeń, że fakt rozpędzającej się innowacyjności jest dobrym sygnałem, nie tylko z perspektywy samych firm, ale także polskiej gospodarki. – Innowacyjność to budowanie przewag konkurencyjnych, które pozwalają gospodarce konkurować międzynarodowo. Dzisiaj naszą przewagą przestają być niskie koszty. Jeżeli chcemy więc konkurować międzynarodowo, to innowacyjność jest kluczem do sukcesu i budowania nowoczesnej gospodarki – mówi Filip Granek, prezes firmy XTPL. Waldemar Markiewicz idzie jeszcze dalej i mówi wprost: innowacyjność to nie moda, a konieczność, szczególnie biorąc pod uwagę wyzwania, jakie stoją przed polską gospodarką.

– Dzisiaj niestety słabością polskiej gospodarki jest niska innowacyjność, co potwierdzają różnego rodzaju statystyki. Raport Banku Światowego jasno wskazuje, że pomimo nieprzeciętnego wzrostu gospodarczego w ostatnich 30 latach, Polska, chcąc dogonić wysoko rozwinięte kraje i się bogacić, musi postawić na wzrost produktywności, a jej źródłem jest właśnie innowacyjność. Innowacyjność jest więc polską racją stanu. Sektor innowacyjności powinien być więc wspierany przez m.in. politykę podatkową – mówi Markiewicz. Tym bardziej, że wyścig trwa już w najlepsze, a świat nie stoi w miejscu, co podkreśla Tymoteusz Turski. – W Stanach Zjednoczonych i Chinach wysokie technologie nadal są bardzo dynamicznie rozwijane. Chcąc więc myśleć o gonieniu najlepszych potrzebujemy innowacyjności. W przyszłości nie będziemy w stanie nadrobić tej różnicy, która wytworzy się między nami, a innymi krajami, jeśli teraz prześpimy ten okres – uważa Tymoteusz Turski, analityk XTB.

Wyzwań, z jakimi w przyszłości będzie musiała się zmierzyć polska gospodarka jest jednak więcej. Odpowiedzią na nie może być właśnie postawienie na innowacyjność – Przed naszą gospodarką stoi także bardzo duże wyzwanie w postaci kryzysu demograficznego. Musimy więc zwiększać efektywność pracy. Polska wciąż jest słabo umaszynowiona, ale z drugiej strony tworzy to dużą przestrzeń do poprawy efektywności. Przykład sektora bankowego, gdzie zostały wdrożone innowacyjne rozwiązania, których próżno szukać w innych krajach, jasno pokazuje, że innowacyjność wpływa pozytywnie na wskaźnik efektywności kosztów do przychodów. Dzisiaj w Polsce kształtuje się on na poziomie około 30 proc., podczas gdy na zagranicznych rynkach jest to około 60 proc. To może być też inspiracją dla innych branż, szczególnie dla przemysłu – podkreśla Jędrzej Łukomski, zarządzający w Rockbridge TFI. Waldemar Markiewicz dodaje z kolei: – Innowacyjne firmy dodatkowo tworzą wysokiej jakości miejsca pracy. To jest zaś niezbędny warunek, żeby tworzyć centra kompetencji w Polsce – podkreśla.

Jak pomóc innowacyjnym firmom?

Podstawowe pytanie dzisiaj brzmi więc, nie „czy”, tylko „w jaki sposób” wspierać i rozwijać innowacje? – Jako Scanway działamy w dwóch obszarach. Z jednej strony świadczymy usługi i dostarczamy produkty dla sektora kosmicznego, a z drugiej strony chcemy też ten kosmos sprowadzać na ziemię i wprowadzać innowacyjne rozwiązania w różnych fabrykach i przedsiębiorstwach – mówi Jędrzej Kowalewski. Zwraca on jednak uwagę, że Polska wciąż musi wykonać dużo pracy, o czym świadczy chociażby fakt, że w naszym kraju liczba robotów w zakładach produkcyjnych wciąż jest mniejsza niż średnia światowa. – Musimy to zmienić i jest to też podstawa do tego, by polskie firmy mogły świadczyć bardziej zaawansowane rozwiązania. Dzisiaj w Polsce musimy zbudować tzw. „rzekę” rozwiązań. Nie chodzi więc o to, by jako państwo inwestować we wszystko. Takie systemy już mieliśmy i one nie do końca się sprawdziły. Brakuje zaś odgórnego spojrzenia w jakim kierunku faktycznie powinien rozwijać się cały ekosystem. Państwo też musi określić, jakie ma potrzeby, by stymulować różne obszary. Potrzebujemy nie wielu stojących „jezior”, tylko systemowej i silnej „rzeki”, która płynie i ma kierunek – mówi Kowalewski. W podobnym tonie wypowiada się Jędrzej Łukomski. – Potrzebujemy ogólnego planu. Musimy się zastanowić, jakie wyzwania stoją przed naszą gospodarką. Tak jak wspomniałem, dla mnie jest to demografia. Będzie brakowało rąk do pracy, a to oznacza, że musimy zwiększyć efektywność. Trzeba więc umaszynowić miejsca pracy. Dobrze, aby ten proces też odbywał się za pośrednictwem polskich, a nie chociażby chińskich firm. To wszystko jednak też wymaga wsparcia państwa. Też musimy w Polsce stworzyć ekosystem intelektualny do przemysłu robotycznego. Same firmy tego nie zrobią – mówi.

Zdaniem Tymoteusza Turskiego sam plan to jednak może okazać się za mało. Warto, by on miał także długotrwały charakter. – Nowych technologii nie tworzy się i nie wdraża się w krótkim czasie. To jest proces, który zajmuje nawet kilkanaście lat. Jeśli będziemy mieć plan, ale co jakiś czas będziemy go zmieniać, to tak naprawdę będziemy stać w miejscu. W efekcie nie będzie przestrzeni do tego, by wprowadzać innowacyjność do gospodarki. Krótkoterminowe plany mają też to do siebie, że jest pokusa skorzystania z technologii zagranicznych. Aby móc szybko automatyzować fabryki jedyną opcją jest kupienie robotów za granicą. Nie wspomaga to jednak innowacyjności w kraju. Owszem korzystajmy z technologii zagranicznej, ale nie bezmyślnie – mówi Turski.

Zdaniem Filipa Granka, odgórny plan nie powinien jednak przekreślać oddolnych inicjatyw. – Nasz sukces gospodarczy opiera się przecież na oddolnych inicjatywach. W myśleniu programowym powinno być miejsce dla jednego i drugiego podejścia – podkreśla Granek.

Innowacyjne firmy, a rynek kapitałowy – małżeństwo z miłości i rozsądku

Pozytywny wpływ innowacyjności na gospodarkę to tylko jedna strona medalu. Silniejsza i bardziej nowoczesna gospodarka to też szansa na przyspieszenie rozwoju rynku kapitałowego w Polsce. Innowacyjne firmy mają w tym procesie do odegrania istotną rolę. Eksperci wskazują zresztą, że już dzisiaj rynek kapitałowy w Polsce zaczyna żyć w symbiozie z innowacyjnymi spółkami i tym samym wypełnia on rynkową lukę. – Dla spółek tzw. głębokich technologii nie ma jeszcze jasno wyznaczonych dróg do pozyskiwania istotnego kapitału. Ten zaś jest niezbędny, by myśleć o konkurencyjności międzynarodowej. Innowacja na skalę lokalną niekoniecznie ma sens. Trzeba myśleć o globalnej innowacyjności, a to jest kapitałochłonne i czasochłonne. Jesteśmy więc na początku budowania dróg finansowania. Oczywiście są dotacje, gdzie państwo wspiera wysiłki kreowania nowych technologii. Kiedy jednak my zaczynaliśmy nie istniał klasyczny obszar venture capital dla spółek typu deep tech i wciąż tego brakuje. Wybraliśmy więc opcję, by pozyskać kapitał przez giełdę, co było też nieoczywistą drogą, bo też jeszcze nie mamy „success story” głęboko innowacyjnych spółek, które by wyszły na zewnątrz. Jest więc dużo pracy do tego, by przekonywać pewną niszę inwestorów. Nie mamy jeszcze dużego komfortu pozyskiwania pieniędzy, dzięki którym skutecznie moglibyśmy konkurować na arenie międzynarodowej – mówi Filip Granek. Inna sprawa, że w Polsce nadal jest niski poziom akceptacji ryzyka. – Kiedy mowa jest o innowacjach, to fundusze bardziej nastawione są na obszar IT, a niekoniecznie deep tech. Aby bowiem też zrozumieć ryzyko w obszarze głębokich technologii, trzeba posiadać szereg kompetencji analitycznych wykraczających poza tradycyjny obszar, a wchodzący w obszar nauki i techniki. Jest to dzisiaj bariera – nie ukrywa Jędrzej Kowalewski, który również wskazuje, że dzisiaj pozyskiwanie kapitału przez giełdę dla firm deep tech jest łatwiejsze niż poprzez wykorzystanie funduszy venture capital. – Na zachodzie mamy z kolei odwrotną sytuację. Ekosystem giełdowy już dzisiaj więc wspiera deep tech i zachęcam firmy z tego obszaru, by spojrzały na giełdę, jako drogę rozwoju. Prawdziwym problemem pozostaje jednak pozyskiwanie średniej wielkości kapitału w fazie wzrostu. Ciężko jest znaleźć fundusze venture capital, które chciałyby się tym zajmować. Moim zdaniem, inwestycje w tego typu fundusze są zaś bardzo ciekawą opcją. Już mamy dużą grupę ciekawych spółek, które będą dawały bezpieczniejszy zwrot z inwestycji. Deep tech daje z kolei szansę na podbicie świata – uważa Kowalewski.

Waldemar Markiewicz widzi w deep tech również szansę na przyciągnięcie nowych inwestorów na giełdę. – Młode pokolenie inwestorów bardziej interesuje się nowymi technologiami. Dzisiaj co prawda mają oni mniejszy kapitał, ale za kilka lat może się to zmienić, a to też będzie sprzyjało inwestycjom w spółki deep tech – mówi Markiewicz.

Podobne mechanizmy rynkowe widać już było w przeszłości. Sukcesy różnych firm na giełdzie powodują, że rośnie zainteresowanie giełdą. – W czasach covidowych doskonałym przykładem tego był CD Projekt, dzięki któremu wielu nowych ludzi znów zainteresowało się giełdą, i pozostało na tym rynku i ma wyższy poziom akceptowalnego ryzyka. Jako inwestorzy instytucjonalni faktycznie wypełniamy czasami lukę kapitałową. Modelowo spółka, która potrzebuje pieniędzy na badania i rozwój, ale nie prowadzi jeszcze działalności komercyjnej, idzie w kierunku venture capital czy też private equity. Giełda stanowi zaś opcję wyjścia z inwestycji dla tego typu funduszy i na polskim rynku można znaleźć przypadki wyjścia funduszy z inwestycji. Czasami jednak cofamy się o kilka kroków w łańcuchu finansowym. Inwestorzy, którzy inwestują w fundusze inwestycyjne oczekują jednak powtarzalnych stóp zwrotu. Spółki głęboko technologiczne tej stabilizacji nie zapewniają. To, czego dzisiaj potrzebujemy, to edukacji wśród inwestorów i konwersji kapitału z oszczędności bankowych na rynek kapitałowy, co będzie zwiększało apetyt na ryzyko. Problemem dzisiaj nie jest dostępność spółek, ale luka kapitałowa i konserwatywne podejście do lokowania kapitału. Sukcesy mogą jednak też zmienić to podejście. Dzisiaj sukcesami mogą pochwalić się firmy z branży kosmicznej i te sukcesy trzeba też nagłaśniać i je rozwijać – uważa Jędrzej Łukomski.

– Jako cały rynek kapitałowy potrzebujemy przykładów sukcesów, które pokażą nie tylko w skali krajowej, ale też międzynarodowej, że mamy atrakcyjne produkty. Wspominany sukces CD Projektu sprawił, że nastała moda na branżę i nie było problemów z pozyskiwaniem kapitału. Można wręcz powiedzieć, że tych inwestycji było nawet za dużo, inwestorzy nie dokonywali odpowiedniej selekcji. Tymczasem duża część z tych inwestycji okazała się nietrafiona. Dzisiaj efekt jest taki, że spółki gamingowe znów mają problem z pozyskaniem kapitału. Sukcesy trzeba więc umieć też wykorzystać, tak, by za kilka lat znów nie wrócić do punktu wyjścia – wskazuje Turski.

Czy obecnie innowacyjne firmy, chociażby z branży kosmicznej, będące w centrum zainteresowania inwestorów, nie podzielą losu firm gamingowych? – Przemysł kosmiczny to zdecydowanie nie jest chwilowa moda. Ciężko mi sobie wyobrazić, co musiałoby się stać, aby te rozwiązania nie były potrzebne. Dzisiejszy kosmos jest mocno napędzany przez myślenie konstelacyjne, czyli tworzenie stałych modeli biznesowych w przestrzeni kosmicznej. Z perspektywy biznesowej nie jest to oczywiście nowy temat, ale z perspektywy inwestorskiej można dojść do takiego wrażenia. W Stanach Zjednoczonych obserwujemy napływ znaczącego kapitału do firm z tej branży, a i w Polsce widać rosnące zainteresowanie inwestorów. Uważam, że przed nami długi okres rozwoju – moda może być długa właśnie dlatego, że pojawia się coraz więcej modeli biznesowych, a społeczeństwo coraz szybciej oswaja się z ich obecnością i znaczeniem – mówi Jędrzej Kowalewski.

– Przemysł kosmiczny to długotrwałość technologii. Jeśli zostanie ona już wdrożona, jest to szansa na rozwój samych spółek, które tą technologią się zajmują, a dodatkowo zostają one na dłużej w gospodarce. W innych branżach często produkcja jest nastawiona na jeden produkt. Te sukcesy nie muszą być więc wcale powtarzalne. Kiedy mamy do czynienia z deep techem, to technologia zostaje na dłużej. Dzięki temu jest szansa, że moda na deep tech nie będzie chwilowa – uważa Tymoteusz Turski.

Sięgnąć po nieosiągalne dzięki innowacyjnym spółkom

Eksperci jasno wskazują, że rynek kapitałowy i spółki innowacyjne w Polsce powinny żyć w symbiozie. Z jednej strony giełda już dzisiaj jest dla firm miejscem do pozyskiwania kapitału, a z drugiej strony sukcesy innowacyjnych firm budują zainteresowanie giełdą. – Firmy innowacyjne być może charakteryzują się większym ryzykiem, ale dają też szansę na osiągnięcie wyższych stóp zwrotu. To zaś napędza zainteresowanie giełdą. Ważne jest więc, aby ten sektor na giełdzie był mocniej reprezentowany w indeksach. To stopy zwrotu przyciągają inwestorów. Kiedy są one okazałe nie przeszkadzają nawet koszty czy też problemy strukturalne. Przykłady IPO innowacyjnych firm technologicznych z ostatnich lat też pokazują, jak potrafią one przyciągnąć na rynek kapitał. Dobrze, aby takich IPO było znacznie więcej. Im giełda zaś bardziej reprezentuje gospodarkę, tym wyceny mają wyższą jakość, co ma istotne znaczenie w procesie alokacji kapitału. Inna sprawa, że silny rynek kapitałowy stwarza też warunki do rozwoju rynku nieregulowanego, bo to rynek regulowany jest często opcją wyjścia z inwestycji – mówi Waldemar Markiewicz.

Rozwój innowacyjności w spółkach jest też szansą na to, by zmienić nieco postrzeganie naszego rynku i głównego indeksu WIG20, który nie do końca odzwierciedla stan polskiej gospodarki. – Technologia już dzisiaj jest mocną stroną spółek finansowych. Takie firmy, jak XTB brylują nie tylko w Polsce, ale także rozpychają się na zagranicznych rynkach. To też pokazuje, jakie szanse otwiera implementacja innowacyjnych rozwiązań w firmach, które przecież niekoniecznie muszą się kojarzyć z deep tech. Na pewno w WIG20 chętnie widziałbym spółki typowo technologiczne, bo to też jest grupa spółek, która ma dużą ambicję jeśli chodzi o ekspansję światową. W WIG20 potrzebna jest wymiana „ociężałych” spółek z udziałem Skarbu Państwa na bardziej nowoczesne firmy – mówi Jędrzej Łukomski.

– WIG20 potrzebuje zmiany struktury. Dzisiaj nie odzwierciedla on dobrze tego, co dzieje się w gospodarce. Dzisiaj tę rolę pełni bardziej mWIG40. Co więcej: zmienność w przypadku tego indeksu jest mniejsza niż jeśli chodzi o WIG20, a tak nie powinno to wyglądać. Jeśli zmieniłaby się struktura WIG20, też uwolniona zostałaby funkcja informacyjna rynku kapitałowego – dodaje Tymoteusz Turski.

Eksperci apelują też do samej giełdy o mocniejszą promocję innowacyjności. – Polska giełda pewnie też ma swoje instrumenty do promowania się wśród zagranicznych inwestorów. Pytanie, czy chce się promować jako giełda życzliwa i otwarta na innowacyjne spółki czy też nie. Możemy przecież pokazywać, że w Polsce jest też miejsce na wysokie technologie, bo one również są miernikiem stanu polskiej gospodarki. Jeżeli bowiem powstają takie podmioty, to jest to dowód, że ta gospodarka i ekosystem są już całkiem dobrze rozwinięte. To oczywiście pomogłoby również nam, bo chcemy sprzedawać nasze produkty globalnie, ale też docierać do inwestorów spoza kraju i przyciągać ich kapitał do Polski – mówi Filip Granek.

Czy doczekamy się w indeksie WIG20 więcej innowacyjności w postaci chociażby takich spółek, jak Scanway? – Mamy dzisiaj ręce pełne roboty, chcemy się rozwijać mądrze, a na owoce tej pracy przyjdzie jeszcze czas – mówi Kowalewski.

Partner debaty: Scanway S.A.

 

Foto: Rzeczpospolita

Partner debaty: Scanway S.A.

Do takich wniosków doszli eksperci, którzy wzięli udział w debacie "Rzeczpospolitej" pod tytułem: „” Innowacyjność coraz odważniej wchodzi bowiem na „salony”. W ostatnim czasie słowo to jest odmieniane przez wszystkie możliwe przypadki. Jak jednak wskazują przedstawiciele innowacyjnych spółek, nie zawsze tak było.Sięgnąć po nieosiągalne. W jaki sposób ekosystem innowacyjnych spółek może pobudzić rozwój polskiej giełdy i rynku kapitałowego?

Pozostało jeszcze 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Rynek nie przejął się listami Trumpa w sprawie ceł
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Giełda
Spokojny początek tygodnia na GPW
Giełda
Mniej na sponsoring i cele społeczne. Spółki z WIG20 ograniczają wydatki
Giełda
Tym razem bez rekordów na GPW
Giełda
Hossa przetrwa, ale zwyżki na GPW wyhamują