Prokurator Małgorzata Kuźniar-Plota: Jak rozwikłałam zagadkę śmierci Starzyńskiego

Stefan Starzyński po pobycie na Pawiaku został wywieziony i zamordowany między 21 a 23 grudnia 1939 r. w Warszawie lub jej okolicach.

Publikacja: 01.10.2014 11:51

Rz: Pani prokurator, 8 września zakończyło się śledztwo w sprawie śmierci prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Ustalenia były rewolucyjne. Jak do nich doszło?

Małgorzata Kuźniar-Plota z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie: Musieliśmy zebrać materiał dowodowy na zasadach wynikających z procedury karnej. Opieraliśmy się głównie na przesłuchaniach świadków, ale dokonywaliśmy także oględzin materiałów archiwalnych i poddawaliśmy je ocenie. W śledztwie badane były wszystkie informacje o losie prezydenta Starzyńskiego. Okazały się niesamowicie rozbieżne.

Udało się jednak znaleźć w nich punkty wspólne?

Hipotezy można było podzielić na dwie grupy. Pierwsza zakładała, że prezydent Warszawy był przetrzymywany i zamordowany w jednym z obozów koncentracyjnych na terenie Niemiec. Druga, że był uwięziony i zabity w jednym z berlińskich więzień. Łącznie hipotez i teorii było kilkanaście. Wszystkie dokładnie sprawdziłam w źródłach polskich i niemieckich. Świadków przesłuchaliśmy także poprzez konsulaty w USA i Francji.

Jak zweryfikowano te hipotezy?

Podstawowym problemem było to, że zakładały one śmierć w miejscach bardzo oddalonych od siebie: Dachau, Dora, Flossenbürg, Spandau itd. To powodowało, że trzeba było w różnych archiwach sprawdzić każdą z tych wersji. Przede wszystkim musiałam ustalić, czy informacje podawane przez świadków lub wynikające z archiwaliów miały oparcie w rzeczywistości. Okazało się, że do wielu zdarzeń nie mogło dojść. O prawdziwości innych zadecydowały szczegóły.

W czym kryła się ich słabość?

Jako przykład można podać jedną z hipotez, która pojawiła się w latach 60. i 70. Według niej prezydent Starzyński był przetrzymywany w niemieckim obozie pracy Baalberge utworzonym na terenie byłej kopalni soli potasowej. Na początku 1944 r. miał zginąć zamęczony staniem w jednym miejscu z wypełnionymi wodą wiadrami na ramionach. Przesłuchałam kilku byłych więźniów tego obozu, otrzymałam też materiały z Niemiec. W efekcie odrzuciłam tę teorię.

Dlaczego?

Świadkowie nie słyszeli o takiej śmierci, a takie wydarzenie rozeszłoby się szeroko wśród Polaków przetrzymywanych w tym obozie. Głównym dowodem na nieprawdziwość tej hipotezy było jednak to, że ten obóz pracy został utworzony dopiero w sierpniu 1944 r. Wiosną 1944 r. nie mogło być tam więźniów.

Czy w innych sprawach było podobnie?

Tak, na przykład jedną z wersji zakładającą śmierć prezydenta w Dachau obaliły informacje uzyskane z archiwum Polskiego Radia. Świadkowie twierdzili, że Starzyńskiemu przed śmiercią puszczano przez trzy dni bez przerwy nagrania z jego przemówieniami, a po jego zamordowaniu płyty miały być potłuczone. Radiowi eksperci wykluczyli taką możliwość, gdyż płyty z nagraniami nigdy nie zostały przez Niemców odnalezione, a sposób ich zapisu wykluczał wielogodzinne odtwarzanie. Nie mogły być też potłuczone, gdyż ich rdzeń był metalowy. Stąd ta teoria stała się kompletnie niewiarygodna.

Więc w jaki sposób odtworzono losy prezydenta po jego aresztowaniu?

W ustaleniu miejsca przetrzymywania Starzyńskiego pomogły nam zeznania przesłuchanych świadków, w tym zeznania Stanisława Lorenza (naocznego świadka zatrzymania prezydenta) i polskich pracowników zatrudnionych ?w więzieniu Pawiak. Wynika z nich niezbicie, że Stefan Starzyński początkowo został osadzony ?w więzieniu przy ul. Daniłowiczowskiej, a następnie przewieziono go na Pawiak. ?Suma wszystkich poczynionych w śledztwie ustaleń doprowadziła nas do konkluzji, że prezydent Starzyński po pobycie na Pawiaku został wywieziony i zamordowany między 21 a 23 grudnia 1939 r. w Warszawie lub jej okolicach.

Dlaczego jest to przedział czasu, ?a nie konkretne data?

Datę trudno doprecyzować, gdyż świadkowie podają różne wersje. Kancelistka twierdziła, że Starzyński opuścił więzienie „na krótko przed świętami Bożego Narodzenia". Wpisała nawet datę jego wywiezienia do księgi ewidencyjnej, która jednak uległa zniszczeniu w trakcie Powstania Warszawskiego.

Co było najbardziej wartościowym elementem przy układaniu tej swoistej kostki Rubika? Dokumenty, zeznania świadków, pomoc prawna?

Wszystkie te okoliczności są ważne, gdyż musieliśmy badać całokształt dowodów. To wtedy okazywało się, że niektóre wersje są kompletnie niewiarygodne, bo całkowicie sprzeczne z ustalonymi faktami, a część została potwierdzona i tworzyła spójną całość. Wersja, która została do końca, oparta była na zeznaniach Ernsta Komarka, który w chwili wybuchu wojny miał 18 lat i był zatrudniony jako tłumacz w gestapo. To jego zeznania miały największą wartość, a nie znaleźliśmy niczego, co by je podważało.

Jak pojawiła się ta osoba?

Komarek zgłosił się sam, gdyż się dziwił, że nie została jeszcze wyjaśniona sprawa śmierci prezydenta Starzyńskiego. Przesłał swoją relację do Muzeum Powstania Warszawskiego, które przekazało ją do Instytutu Pamięci Narodowej. Wówczas podjęłam próbę ustalenia, czy ta osoba żyje. Następnie trzeba było jak najszybciej go przesłuchać, by zweryfikować jego twierdzenia. Nie można przecież opierać się tylko na zeznaniach jednego świadka. Trzeba było je powiązać z kontekstem historycznym, zeznaniami innych osób czy dowodami z dokumentów.

Ale to dzięki temu świadkowi znamy zabójców prezydenta.

Tak, Ernst Komarek wskazał nazwiska trzech funkcjonariuszy gestapo z Warszawy, którzy mieli dokonać egzekucji – Hermanna Schimanna, Webera i Perlbacha. Dwóch ostatnich nie znamy z imienia, gdyż świadek nie pamiętał ich pełnych personaliów. Starzyński został rozstrzelany w okolicach Warszawy, oficjalnie przy próbie ucieczki. Był to jednak eufemizm, gdyż rozstrzelanie nastąpiło w sposób skrytobójczy, tak by nie dawać Polakom powodu do wytworzenia aury niemal męczeńskiej śmierci prezydenta. Oczywiście do te j zbrodni musiał być potrzebny rozkaz z góry, jednak sprawców kierowniczych nie udało się ustalić.

Jak potoczyły się losy wykonawców mordu?

Niestety, nie udało nam się ich ustalić. Jedyne, co udało się odnaleźć, to znajdujące się w IPN wnioski odznaczeniowe Hermanna Schimmanna z 1944 r. Również archiwa niemieckie nie okazały się pomocne.

Gdyby jednak żyli, o co zostaliby oskarżeni?

Śmierć prezydenta Starzyńskiego została zakwalifikowana jako zbrodnia nazistowska, ale też jako zbrodnia wojenna i zbrodnia przeciwko ludzkości.

Skąd aż trzy kwalifikacje prawne?

Śmierć prezydenta Warszawy uznałam za zbrodnię wojenną ze względu na pogwałcenie przez Niemców przepisów konwencji międzynarodowych regulujących status i ochronę cywilów na terenach okupowanych. Za uznaniem tego mordu za zbrodnię przeciwko ludzkości przemawiało to, że wpisywał się on w szeroko zakrojoną przez hitlerowców akcję eliminacji polskiej inteligencji. Do tych dwóch kwalifikacji prawnych oczywiście doszło jeszcze zabójstwo z art. 1 pkt 1 z dekretu z 31 sierpnia 1944 r.

Wspominała pani o kontekście historycznym, a jednak w dotychczasowych publikacjach podaje się 17 października 1943 r. jako datę śmierci Stefana Starzyńskiego. Z czego ona wynika?

Ma to związek z powojennym wnioskiem bratanicy prezydenta o stwierdzenie przez sąd jego zgonu. W 1948 r. Sąd Grodzki w Warszawie uznał, że prezydent zginął 17 października 1943 r. w Dachau.

Dlaczego sąd przyjął tę datę?

To bardzo ciekawy wątek, gdyż w swoich ustaleniach sąd opierał się tylko na artykułach prasowych o śmierci prezydenta, nie przeprowadzając żadnego postępowania dowodowego, które wyjaśniałoby okoliczności zgonu. Efektem było to, że ustalona przez sąd data funkcjonowała w powszechnym obiegu ponad 60 lat jako zgodna z prawdą. Dzisiaj wiemy, że fakty były zupełnie inne.

Mimo wyroku badano dalej sprawę?

Tak. IPN kontynuował śledztwo Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce z lat 1969–1972. Zostało ono zawieszone po ustaleniu, że sprawca zbrodni jest nieznany. W lipcu 2005 r. otrzymaliśmy je od Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu z poleceniem wyjaśnienia tej sprawy. Nie można było bowiem tolerować, by śledztwo pozostawało bezterminowo w fazie zawieszenia.

Niemcy badali tę zbrodnię?

Tak, zajmowała się tym prokuratura w Dessau-Roßlau. ?W 1996 r. sąd w Ludwigsburgu zarządził wszczęcie postępowania w sprawie śmierci Stefana Starzyńskiego. Śledztwo miało zbadać dwie hipotezy: śmierć w obozie Baalberge lub rozstrzelanie wraz z grupą innych więźniów na nabrzeżu Łaby w Wittenberdze. ?Na skutek informacji z niemieckich prokuratur dowiedziałam się, że także te hipotezy się nie potwierdziły. Wszystko zweryfikowały szczegóły – kwestia znajomości przez prezydenta Starzyńskiego języków obcych, jego wygląd czy wiek w chwili śmierci.

Jak przebiegała współpraca ze stroną niemiecką?

Weryfikując posiadane przez IPN informacje, skierowałam do RFN kilkanaście wniosków o wykonanie pomocy prawnej – ujawnienie materiałów archiwalnych czy przesłuchanie świadków. Zakres kwerendy był bardzo duży, obejmował ponad 100 tomów akt. Choć upływ czasu nie dopingował zbytnio prokuratorów niemieckich, jednak w ramach możliwości kadrowych starali się oni sprawnie realizować nasze wnioski. Zdarzały się też pomyłki, np. przy badaniu jednego z wątków wysłaliśmy do RFN wniosek o przesłuchanie świadka. Okazało się jednak, że syn osoby, którą się interesowaliśmy, nosił to samo imię i nazwisko. W efekcie przesłuchana została niewłaściwa osoba, która nie mogła udzielić nam żadnych istotnych informacji.

Ale to chyba nie pomyłki były największym problemem tego śledztwa?

Nie, najgorszy był upływ czasu. W tym roku minie 75 lat od aresztowania i zamordowania prezydenta Starzyńskiego. To spowodowało trudności z dotarciem do żyjących świadków. Ustaliłam wiele osób, które mogły mieć wiedzę o śmierci prezydenta Warszawy. Po sprawdzeniu danych tych osób w bazie PESEL okazało się, że znaczna część już nie żyje. Kilku potencjalnych świadków nie zostało przesłuchanych przez Główną Komisję Ścigania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce, stąd do niektórych informacji nie zdołano dotrzeć.

W śledztwie pojawiło się sporo zeznań, które okazały się niewiarygodne. Z czego to wynikało – z niepamięci, koloryzowania?

Trudno ustalić podłoże podawania przez te osoby niewiarygodnych informacji. Po tak długim czasie od zakończenia drugiej wojny światowej nie jest możliwe ustalenie, co nimi kierowało i jaką miały motywację.

Czy możliwe jest jeszcze odkrycie miejsca pochówku prezydenta Starzyńskiego?

Praktycznie nie. Przed opuszczeniem Pawiaka został mu wydany depozyt, który przed egzekucją został przez gestapowców najprawdopodobniej odebrany i zniszczony. Dlatego przy zwłokach nie zostały zostawione żadne materiały identyfikujące ofiarę.

Śledztwo formalnie zostało zakończone, ale czy można coś jeszcze ustalić w tej sprawie?

Dokładne miejsce i datę egzekucji, jednak materiały na ten temat mogą znajdować się tylko ?w archiwach niemieckich. Interesująca nas informacja o rozstrzelaniu może być zawarta tam w sposób zawoalowany. Trudno przypuszczać, że w jakimś raporcie będzie bezpośrednio podane nazwisko Starzyńskiego. Może to być jednak informacja np. o egzekucji „nadburmistrza Warszawy", jak wtedy Niemcy określali funkcję pełnioną przez Starzyńskiego. To już daje asumpt do twierdzenia, że może dotyczyć jego osoby. Inną kwestią jest, że powojenne artykuły prasowe podawały, że Polska Misja Wojskowa w 1946 r. miała swoim autorytetem potwierdzić wersję śmierci prezydenta Starzyńskiego w Dachau 17 października 1943 r. Pomimo szerokiej, kilkuletniej kwerendy nie udało mi się dotrzeć do tego komunikatu. Pomimo zakończenia śledztwa cały czas jesteśmy otwarci na nowe dokumenty. Każdy, kto ma informację o dokumencie Polskiej Misji Wojskowej, może się do nas zgłosić.

IPN badał sprawę dziewięć lat. ?To relatywnie długo.

Prowadziliśmy sprawę tak długo, bo musieliśmy czekać, aż Republika Federalna Niemiec  rozpatrzy nasze wnioski o udzielenie pomocy prawnej. Czekaliśmy m.in. na przekazanie materiałów, o których udostępnienie prosiliśmy wiele razy. Jeden z wniosków został zrealizowany po niemal trzech latach. To powodowało znaczące przedłużanie tego postępowania.

Czy oprócz pani w śledztwo byli zaangażowani inni prokuratorzy ?z IPN?

Nie, chociaż oczywiście w trakcie śledztwa współpracowali ze mną nasi historycy.

Jaka przyszłość czeka nieprawdziwe postanowienie sądu z 1948 r.?

Wzruszenie tego postanowienia zależy od inicjatywy krewnych Stefana Starzyńskiego. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że najbliższą krewną była bratowa, która zmarła ponad dziesięć lat temu. Dzieci braci prezydenta wyjechały za granicę i nie utrzymują kontaktu z Polską.

Czy pion śledczy IPN zajmuje się wciąż sprawami z okresu okupacji nazistowskiej, czy śmierć prezydenta Starzyńskiego była wyjątkiem wśród śledztw dotyczących PRL?

Tak, wbrew pozorom mamy dużo spraw tego rodzaju. Chociaż na pierwszy rzut oka wydaje się, że nic nie można już w nich ustalić, to jednak nawet po tak wielu latach udaje się odkryć nowe, ważne fakty. Czas jest jednak nieubłagany. Po śmierci ostatnich świadków na zawsze pozostaniemy w sferze przypuszczeń. Stąd właśnie od rezultatu walki z czasem zależą wyniki prowadzonych przez nas spraw.

—rozmawiał Ksawery Wardacki

Małgorzata Kuźniar-Plota jest prokuratorem w Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie

Rz: Pani prokurator, 8 września zakończyło się śledztwo w sprawie śmierci prezydenta Warszawy Stefana Starzyńskiego. Ustalenia były rewolucyjne. Jak do nich doszło?

Małgorzata Kuźniar-Plota z Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Warszawie: Musieliśmy zebrać materiał dowodowy na zasadach wynikających z procedury karnej. Opieraliśmy się głównie na przesłuchaniach świadków, ale dokonywaliśmy także oględzin materiałów archiwalnych i poddawaliśmy je ocenie. W śledztwie badane były wszystkie informacje o losie prezydenta Starzyńskiego. Okazały się niesamowicie rozbieżne.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Lewicowy sen o krótszej pracy - czy rynek to wytrzyma
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Przepisy Apteka dla Aptekarza – estońskie nauki dla Polski
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Reforma SN, czyli budowa na spalonej ziemi
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne