Zresztą zdolność patentowa tych rozwiązań jest oceniana w taki sam sposób jak wszystkich innych rozwiązań technicznych. Nie ma tu innych kryteriów, w szczególności łagodniejszych. Również kontrola spełnienia kryteriów patentowalności przebiega w ten sam sposób, w szczególności patenty mogą podlegać unieważnieniu.
Jakość patentów
Grzegorz Rychwalski załamuje ręce nad jakością udzielanych patentów i wskazuje, że aż 39 proc. patentów zakwestionowanych w procedurach sprzeciwowych patentów zostaje uznanych za nieważne. I tu pojawia się problem. W przypadku Europejskiego Urzędu Patentowego, postępowanie sprzeciwowe, w którym kwestionowana jest ważność, dotyka bowiem raptem 3-4 proc. udzielonych patentów. Tym samym unieważnionych w postępowaniu sprzeciwowym zostaje mniej niż 2 proc. udzielonych przez EPO patentów.
Zmiany w k.p.c. dobre czy złe?
Trudno się także zgodzić z tym, co Grzegorz Rychwalski pisze na temat zmian w kodeksie postępowania cywilnego. Przede wszystkim warto wyjść od tego, że reguły rządzące egzekwowaniem praw własności, w tym patentów, są uznawane za kluczowe z punktu widzenia zapewnienia skuteczności ochrony przewidzianej w prawie własności intelektualnej. Dodajmy, to światowy standard myślenia o własności intelektualnej. Wyrazem takiego myślenia jest Porozumienie TRIPS. W Unii Europejskiej – to też umknęło Grzegorzowi Rychwalskiemu – na wymóg skuteczności, odstraszającego charakteru i proporcjonalności środków ochrony wskazują postanowienia dyrektywy 2004/48 o egzekwowaniu praw własności intelektualnej. Zakładam, że zgadzamy się wszyscy co do tego, że te standardy wiążą i polskiego ustawodawcę, ale także polskie sądy. Na tle art. 9 dyrektywy 2004/48, zwłaszcza w świetle orzecznictwa TSUE w sprawach Phoenix, Diageo Brands czy Mylan, nie może być wątpliwości, że postępowanie zabezpieczające ma dać szybką tymczasową ochronę uprawnionemu. Nie ma też wątpliwości, że uprawniony dokonuje tu samodzielnie oceny prawdopodobieństwa naruszenia i bierze to ryzyko na siebie. Jak dokonał oceny błędnej, a zabezpieczenie upadnie, obwiniony będzie mógł przeciwko niemu wystąpić z roszczeniem odszkodowawczym, przy czym sąd może ustanowić kaucję na zabezpieczenie roszczeń obwinionego. Dodajmy, zdaniem TSUE, odpowiedzialność uprawnionego może być ukształtowana w sposób surowy, w szczególności odpowiedzialność odszkodowawcza nie wymaga winy.
Przedstawione tu podejście podzielane jest przez sądy państw, posiadających ogromne doświadczenie w sprawach z zakresu ochrony własności intelektualnej. Co ciekawe, wybitni przedstawiciele doktryny angielskiej – LJ Richard Arnold i Lionel Bentley – wskazują na przykład, że o ile sądy angielskie ostrożnie podchodzą do zabezpieczania roszczeń polegającego na zakazie korzystania z chronionego wynalazku na czas procesu, to uznają, że takie środki tymczasowej ochrony są uzasadnione akurat w sporach patentowych pomiędzy producentami innowacyjnymi i generycznymi na rynku farmaceutycznym. Wejście producenta generycznego nie tylko zabiera udział w rynku, ale także prowadzi do obniżenia ceny. Wszystko to powoduje z kolei, że zmniejsza się zdolność producenta innowacyjnego do odzyskania nakładów na badania i rozwój oraz pozyskania środków na finansowanie dalszej działalności innowacyjnej. Brak skutecznej ochrony patentowej podkopuje z kolei zdolność systemu patentowego do zachęcania do dalszych inwestycji w innowacyjne projekty badawcze, a to w dłuższej perspektywie uderza w pacjentów, to oni bowiem ostatecznie odczuwać będą brak innowacyjnych terapii lekowych.
Ochrona tymczasowa
Warto również pokazać tu, że w sądach państw członkowskich UE, w tym w Jednolitym Sądzie Patentowym, uznaje się, że dopuszczalna jest także ochrona tymczasowa udzielana w postępowaniu ex parte. To właśnie erozja cenowa, zmniejszenie pozycji rynkowej i radykalny spadek cen na skutek wejścia na rynek podmiotu naruszającego patent uzasadniają takie podejście. Mam wrażenie, że Grzegorz Rychwalski w swym tekście wszystkie powyższe instytucje – standardowo dostępne w cywilizowanym świecie – demonizuje, a emocje biorą górę nad rozumem.
Zaproponowana zmiana przepisu nakazującego wystąpić z wnioskiem o zabezpieczenie w ciągu 6 miesięcy zupełnie niepotrzebnie wywołuje takie emocje. Przecież już przed wprowadzeniem tego przepisu, sądy, oceniając istnienie interesu prawnego w udzieleniu zabezpieczenia wskazywały, że dysponent prawa, który zwleka z wystąpieniem z wnioskiem o uzyskanie zabezpieczenia ryzykuje oddaleniem tego wniosku, bowiem nie występując „pilnie” z takim wnioskiem pokazuje, że taka tymczasowa ochrona wcale nie jest mu potrzebna. Prawdę mówiąc, patrząc na praktykę przed JSP, widać, że sądy mogą być jeszcze bardziej wymagające w kwestii szybkości działania uprawnionych. Inna sprawa, że przepis w dzisiejszym brzmieniu jest co najmniej wadliwy, bo nie uwzględnia na przykład takich sytuacji jak negocjacje stron, na przykład, które mogą się przeciągać.