Sześciu nowych i pięciu starych sędziów trafi do Izby Odpowiedzialności Zawodowej w SN. Nie ma nikogo ze zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej oraz sędziów zaangażowanych w spór o praworządność. Warto zwrócić też uwagę, że wskazani „starzy” sędziowie prezentują dość „umiarkowane” postawy wobec konfliktu o sądy. Część z nich złożyła zdania odrębne do słynnej „trójkowej uchwały SN”, która podważała PiS-owskie reformy.
Taki skład stwarza szansę, że nowy sąd dyscyplinarny, nie będzie rozdzierany konfliktami wewnętrznymi. Wskazania personalne Andrzeja Dudy można nazwać próbą bezkolizyjnego rozwiązania tej sprawy. Oczywiście teraz wszystko pozostaje w rękach wybranych sędziów i ich chęci współdziałania. Wyzwaniem będą zapewne sprawy o politycznym zabarwieniu, które trafiają i będą trafiać do IOZ. W spojrzeniu na te sprawy można dopatrywać się ryzyka ewentualnych pęknięć i nieporozumień.
Wybór IOZ nie rozwiąże natomiast konfliktów wewnątrz sądownictwa, jak i pomiędzy częścią władzy sądowniczej a PiS. Status sześciu sędziów, którzy znaleźli się w składzie Izby może być kwestionowany, podobnie jak ich decyzje. A to ze względu, że przeszli przez nową, uznawaną za upolitycznioną Krajową Radę Sądownictwa. Od 2018 r. podejmowane są próby podważania statusu takich sędziów, pod zarzutem braku – niezawisłości i bezstronności. Ukonstytuowanie się nowego sądu dyscyplinarnego nie zamyka sporu z Brukselą o praworządność. Nie przyspieszy też odblokowania miliardów z KPO, mimo że cała reforma przygotowana przez prezydenta miała do tego doprowadzić. Nieoczekiwanie, mimo wcześniejszej akceptacji projektu nowego systemu dyscyplinarnego przez Komisję Europejską oraz deklaracji Ursuli von der Leyen, Bruksela postawiła nowe warunki. Stało się to już po wejściu w życie prezydenckiej reformy. Szefowa KE w jednym z wywiadów wskazała na dopuszczenie możliwości kwestionowania statusu sędziowskiego przez samych sędziów, z uwagi na brak bezstronności i niezawisłości. Dziś wszelkie takie próby wykraczające poza postępowania dyscyplinarne są ścigane, a sędziowie karani.
Warunek jest jednak zaporowy, gdyż podważa wyłączną prerogatywę prezydenta w tej sprawie zapisaną w konstytucji. Nowe żądanie Niemki, usztywniło polityków prawicy, którzy czują się przez Brukselę wręcz oszukani. Likwidacja Izby Dyscyplinarnej i reforma systemu dyscyplinarnego miała być warunkiem odblokowania KPO, innych nie było. Dziś relacje Warszawa – Bruksela w sprawach praworządności weszły w „epokę lodowcową” i żaden dialog się nie toczy.
Kancelaria Prezydenta stanowczo oświadczyła, że prezydent nie wystąpi już z kolejną inicjatywą legislacyjną w tej sprawie, nie będzie też korekt do najnowszej reformy. Milczenie Brukseli może natomiast wskazywać, że unijni komisarze nie mają ochoty wykonać kroku w stronę dialogu, czekając na przyszłoroczne wybory w Polsce. Mając nadzieję, że rządy kłopotliwego partnera znad Wisły zostaną przerwane. Bez względu na tę sytuację, dobrze się stało, że nowy sąd dyscyplinarny zaczął działać. Stara ID zakwestionowana prawnie, wewnętrznie skonfliktowana, nieprzewidywalna nie miała racji bytu. Nowa daje nadzieję na bezkolizyjne otwarcie i małą stabilizację w sądownictwie.