„Petycja litewska”, czyli sprzeciw wobec papierowej Europy

Gdyby Parlament Europejski uchylił się od zajęcia problemami Polaków na Litwie, oznaczałoby ?to totalną porażkę dla wiarygodności systemu ochrony praw człowieka w przestrzeni europejskiej ?– piszą Tomasz Tadeusz Koncewicz i Tomasz Snarski

Publikacja: 21.01.2014 08:23

Tomasz Tadeusz Koncewicz, profesor prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej

Tomasz Tadeusz Koncewicz, profesor prawa w Katedrze Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej Uniwersytetu Gdańskiego, adwokat

Foto: archiwum prywatne

Red

Petycja 358/2011 w sprawie praw językowych Polaków na Litwie jest rozpatrywana przez Parlament Europejski (PE) od 31 marca 2011 r. Petycja podjęła problem prawnej dyskryminacji polskiej mniejszości, przejawiającej się m.in. w braku obowiązywania ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, możliwości oficjalnego zapisu imienia i nazwiska w języku ojczystym czy też stosowania dwujęzycznych nazw ulic i miejscowości w rejonach zamieszkałych przez zwarte skupiska ludności polskiej.

Przestrzeganie praw człowieka w państwach UE musi wychodzić poza sferę deklaracji

Strona litewska wielokrotnie sprzeciwiała się dalszemu procedowaniu PE w tej sprawie, podnosząc, iż nie korzysta z kompetencji, a problemy opisane w petycji nie należą do polityk, którymi zajmuje się Unia Europejska. Możliwość interwencji Unii Europejskiej (UE) w sprawie sytuacji polskiej mniejszości na Litwie była kwestionowana także przez Komisję Europejską (KE), która zajmowała ostrożne i defensywne stanowisko, zgodnie z którym odpowiedzialność za rozwiązanie problemów traktowania mniejszości narodowych spoczywa głównie na państwach członkowskich, a nie instytucjach unijnych. 17 grudnia 2013 roku przewodnicząca Komisji Petycji Parlamentu Europejskiego Erminia Mazzoni wystosowała list do rządu litewskiego za pośrednictwem Stałego Przedstawicielstwa Republiki Litewskiej w Brukseli z prośbą o ustosunkowanie się do kwestii podniesionych w petycji. Podjęcie takiej inicjatywy na skutek petycji wniesionej przez obywatela Unii Europejskiej jest przełomowym krokiem.

Parlament jako strażnik praw

Samo podjęcie przez PE działań w sprawie przedstawionej w petycji 358/2011 nie może być uznane wyłącznie za przejaw dobrej woli eurodeputowanych i wynik decyzji politycznej. Wręcz odwrotnie. Interwencja PE w tej sprawie jest poważnym traktowaniem dorobku prawnego UE. W przestrzeni i kulturze prawnej UE ochrona praw fundamentalnych zawsze była jednym z elementów definiujących europejską wspólnotę. Zgodnie z art. 13 i 14 Traktatu o Unii Europejskiej PE, służąc interesom obywateli UE i wartościom oraz celom UE, pełni funkcje kontroli politycznej i konsultacyjne.

Jednocześnie, zgodnie z treścią art. 2 Traktatu o UE godność osoby ludzkiej, wolność, demokracja, równość, państwo prawne, jak również poszanowanie praw człowieka, w tym praw osób należących do mniejszości, to podstawowe wartości, stanowiące fundament UE.

Słuszność obranego przez Komisję Petycji PE kierunku rozpatrywania petycji 358/2011 potwierdzają również przyjmowane przez Parlament Europejski rezolucje odnoszące się do tzw. językowych praw człowieka. Parlament Europejski w przeszłości niejednokrotnie podejmował działania mające na celu ochronę mniejszości narodowych i etnicznych poprzez przyjmowanie rozmaitych rezolucji. Na szczególną uwagę zasługuje rezolucja Parlamentu Europejskiego z dnia 9 lutego 1994 roku w sprawie mniejszości językowych i kulturalnych, w której wezwano państwo członkowskie do uznania prawnego mniejszości językowych i zapewnienia im niezbędnego zabezpieczenia administracyjnego i prawnego dla stworzenia podstawowych warunków do zachowania i rozwoju języka mniejszości, jak również do zapewnienia, by język lub kultura mniejszościowa nie mogły być przyczyną żadnej dyskryminacji ani społecznej marginalizacji, która mogłaby utrudnić uzyskanie lub kontynuowanie pracy.

Mimo upływu prawie dwudziestu lat od tej rezolucji w dalszym ciągu nie wszystkie państwa członkowskie zrozumiały to wezwanie, co nie powinno jednak zniechęcać. PE przyjmuje także wiele raportów i opinii poświęconych mniejszościom. Ostatnio, 11 września 2013 r., PE przyjął rezolucję w sprawie języków europejskich zagrożonych wymarciem oraz różnorodności językowej w UE, zgodnie z którą państwa członkowskie powinny zadbać o to, by w ich prawodawstwie istniały postanowienia równego wsparcia grup mniejszości językowych.

Skoro zatem PE chętnie i aktywnie podejmuje inicjatywy o charakterze ogólnym mające na celu przestrzeganie praw mniejszości, to tym bardziej winien pomóc obywatelowi, który, odwołując się do tych działań, poprosił o pomoc dla Polaków na Litwie.

Potrzebna równowaga

Problem jak każdy, z którym UE jest konfrontowana, powinien zostać rozwiązany w duchu współpracy, solidarności i poszanowania praw człowieka, bez uników, pozorów i chowania się za argumentem z własnej wyjątkowości. Odpowiedź rządu litewskiego lub ewentualny jej brak na list przewodniczącej Komisji Petycji PE będzie testem, na ile Litwa poważnie traktuje swoje zobowiązania wynikające z członkostwa w Unii Europejskiej.

Wobec formalnej interwencji PE w sprawie praw Polaków na Litwie nie można dłużej utrzymywać, że sprawa ta pozostaje wyłącznym problemem państwa członkowskiego. Gdyby więc PE uchylił się od zajęcia problemami Polaków na Litwie, oznaczałoby to totalną porażkę dla wiarygodności systemu ochrony praw człowieka w przestrzeni europejskiej, sama zaś regulacja traktatowa okazałaby się fasadą i regulacją papierową stosowaną w zależności od politycznej potrzeby.

Wydaje się, że w PE zrozumiano i zaakceptowano, że przestrzeganie praw człowieka przez państwa członkowskie musi wychodzić poza sferę deklaracji i być wolne od oportunistycznego negocjowania. Respektowanie przez państwo członkowskie praw obywateli należących do mniejszości jest jednym z podstawowych wymogów członkostwa w UE. Dobrze, że PE o tym nie zapomniał.

Po co nam to

Należy w końcu docenić, że pytanie o respektowanie przez Litwę praw człowieka było konsekwencją oddolnej inicjatywy. Gdyby nie upór, determinacja i zaangażowanie wielu osób, być może problem utknąłby w korytarzach biurokratycznej machiny. Grudniowy list z Komisji Petycji PE na nowo przywraca obywatelom wiarę w UE.

Samo przyjęcie petycji do procedowania było już pozytywnym sygnałem. Przeprowadzenie publicznej debaty parlamentarnej w kwietniu 2012 r. podkreśliło, że UE może być czymś więcej niż tylko ekskluzywnym klubem dyskusyjnym, który dużo mówi, jeszcze częściej się spotyka w świetle reflektorów, ale gdy trzeba działać, okazuje słabość i niezdecydowanie i tę jej twarz obywatele niestety zapamiętują.

Procedowanie nad petycją dowodzi, że UE może dać głos obywatelowi i umie go wysłuchać, budując swoją legitymizację w jego oczach. W ten sposób realizuje się apel J. Habermasa o konieczności połączenia „integracji państw" z „integracją obywateli" i w tym widzi szansę dla nasilającej się obcości Europy. Postępując w ten sposób, robi dla samej siebie i swojego trwania po stokroć więcej aniżeli alienujące opinie publiczną szczyty europejskie, mało przejrzyste negocjacje i polityka zdominowana zgubnym „tu i teraz".

Ważne więc, że PE nie chce poprzestać na już podjętych krokach, ale najwyraźniej zamierza sprawę petycji zakończyć w sposób zrozumiały i konkretny dla obywateli, dając im satysfakcję, że w UE można poszukiwać alternatywnego forum rozwiązywania problemów, które na poziomie krajowym osiągnęły swoją granicę. Właśnie w takich sytuacjach granicznych UE powinna występować jako forum konsensusu i mądry moderator pomiędzy dążeniem do zachowania krajowej różnorodności z niezbędną gotowością do ustąpienia. „Europejskie dobro wspólne" musi być umiejętną syntezą „robienia rzeczy po swojemu" i akceptacji ograniczeń na rzecz tej wspólnoty, która jest czymś więcej niż prosta suma krajowych interesów. W ostateczności przecież po to mamy Europę.

„Petycja litewska" pokazuje dobitnie, że taka postawa i myślenie nie muszą być tylko wekslowane na sferę marzeń, ale mogą i powinny wyznaczać nasze rzeczywiste oczekiwania wobec Europy jako wspólnoty wartości, a nie tylko źródła kolejnych wypłat, dotacji czy funduszy. Z tak rozumianą wspólnotą MY obywatele będziemy wówczas gotowi się identyfikować.

Dzisiaj Europa ma ciało, ale nie ma duszy. Wypełnienie Europy duszą i znalezienie rozsądnej równowagi pomiędzy obydwoma sferami jest wielkim wyzwaniem wyobraźni i konstytucyjnej tolerancji, ale właśnie ono, a nie kolejne spory o „perspektywy finansowe", zadecyduje o przyszłości Europy.

CV

Tomasz Tadeusz Koncewicz jest profesorem prawa, kierownikiem Katedry Prawa Europejskiego i Komparatystyki Prawniczej na Wydziale Prawa ?i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, adwokatem.

Tomasz Snarski jest asystentem ?w Katedrze Prawa Karnego Materialnego i Kryminologii Wydziału Prawa ?i Administracji Uniwersytetu Gdańskiego, adwokatem, autorem petycji ?nr 358/2011.

Petycja 358/2011 w sprawie praw językowych Polaków na Litwie jest rozpatrywana przez Parlament Europejski (PE) od 31 marca 2011 r. Petycja podjęła problem prawnej dyskryminacji polskiej mniejszości, przejawiającej się m.in. w braku obowiązywania ustawy o mniejszościach narodowych i etnicznych, możliwości oficjalnego zapisu imienia i nazwiska w języku ojczystym czy też stosowania dwujęzycznych nazw ulic i miejscowości w rejonach zamieszkałych przez zwarte skupiska ludności polskiej.

Pozostało 95% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego