Najpierw dwukrotnie Trybunał Sprawiedliwości UE (raz opinią rzecznika generalnego) zakwestionował zmiany przeprowadzone w Sądzie Najwyższym oraz niezależność Krajowej Rady Sądownictwa. W piątek dołożył się jeszcze Naczelny Sąd Administracyjny, który przyznał, że nazwiska osób popierających kandydatów do KRS powinny być jawne. Była to od dwóch lat pilnie strzeżona przez marszałka Sejmu tajemnica, teraz będzie musiała być uchylona. A nad tym wszystkim wisi jeszcze niepewność, co zrobi Trybunał Konstytucyjny z kontrowersyjną reformą kodeksów karnych. Uznanie ich za niekonstytucyjne byłoby bardzo poważnym ciosem w reformy przeprowadzane przez Zbigniewa Ziobrę.
Czytaj także: Opinia rzecznika generalnego TSUE - cios w dobrą zmianę
Od kilku lat przyzwyczajamy się do gorącego lata w wymiarze sprawiedliwości. Tak było dwa lata temu, kiedy prezydent zawetował pierwszą ustawę o Sądzie Najwyższym, tak było także w zeszłym roku, a obecnie sytuacja może się powtórzyć. Seria niekorzystnych dla „dobrej zmiany" wydarzeń dotyczących Temidy na pewno na nowo uaktywni, uśpiony nieco w ostatnim czasie konflikt o niezależność wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
Największy ciężar gatunkowy ma niewątpliwie czwartkowa opinia rzecznika generalnego TSUE, negatywnie oceniająca Izbę Dyscyplinarną SN. Stwierdził on, mówiąc w skrócie, że Izba nie spełnia wymogów niezależności w rozumieniu prawa Unii Europejskiej, ponieważ jej skład rekomendowała Krajowa Rada Sądownictwa. Jej status jest zaś wadliwy, jako że sędziowską część wybierają politycy.
Opinie rzecznika generalnego są zazwyczaj zbieżne z ostatecznym rozstrzygnięciem TSUE i jeżeli tak się stanie i tym razem, konflikt o Temidę wróci do Polski z nową siłą, da bowiem środowiskom sędziowskim sprzeciwiającym się wprowadzonym zmianom prawne argumenty pozwalające kwestionować zanegowane przez Trybunał decyzje organów Izby Dyscyplinarnej i KRS. Skutki tego rodzaju działań mogą być trudne do oszacowania i wynieść spór o sądownictwo na nowe obszary.