Nowy system przydzielania spraw z urzędu adwokatom może poważnie zakłócić pracę okręgowych rad adwokackich, na których spoczywa obowiązek przestrzegania prawa.
Niedawno przeczytałem list otwarty do prezydenta RP adw. Łukasza Supery („Protestuję wobec bezczynności władzy", „Rz" z 30 kwietnia 2014 r.). Mecenas Supera od dawna dąży do nagłośnienia problemu najczęściej niepokrywających kosztów, niskich stawek za pomoc prawną świadczoną z urzędu.
Tymczasem za sprawą stanowiska Ministerstwa Sprawiedliwości adwokatów powinna czekać rewolucja w urzędówkach, nie dotyczy ona jednak stawek, ale sposobu przydzielania spraw z urzędu.
Zasadą jest, że adwokat świadczy pomoc prawną z urzędu w okręgu sądu rejonowego, w którym wyznaczył swoją siedzibę zawodową (art. 21 ust. 3 ustawy – Prawo o adwokaturze). W mniejszych miejscowościach interpretacja powyższego nie nastręcza problemów. W Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie, Łodzi, Poznaniu, Szczecinie i Wrocławiu jest jednak więcej niż jeden sąd rejonowy. Warszawa ma nawet sześć sądów rejonowych na swoim obszarze.
Niepisany zwyczaj
Dotychczas przynajmniej w warszawskiej izbie adwokackiej panował niepisany zwyczaj wyznaczania adwokatów do spraw z urzędu bez względu na to, czy mieli kancelarie na obszarze danego sądu rejonowego, czy też nie. Przyjęło się bowiem, że siedzibą adwokata jest obszar całej Warszawy. Do sądów rejonowych byli wysyłani koledzy z krótszym stażem w zawodzie, a sprawy „poważniejsze" w miarę możliwości przekazywano kolegom dłużej opłacającym składki samorządowe. To oczywiście przenośnia.