Problem, który poruszaliśmy już w ostatnich numerach „Rzeczy o Prawie", wywołał szeroki odzew czytelników – prawników, studentów i przedstawicieli korporacji.
„Problem, nad którym należy się zastanowić, to nie tyle, czy chcemy, żeby było lepiej, ale jak zrobić, aby było lepiej, oraz jak wiele obecnie można osiągnąć?" – pisał w ostatnim numerze mecenas Michał Bieniak z Naczelnej Rady Adwokackiej.
Wydaje mi się, że sporo. Bo moment na prawniczą ofensywę wydaje się bardzo odpowiedni. Mamy lata wyborcze, za rok te najważniejsze, do parlamentu. Prawnicy, ich rodziny, studenci prawa to ogromna grupa wyborców, której głos trudno politykom ignorować. Co więcej, przedstawiciele korporacji są też w parlamencie, a także w rządzie, również w randze wiceministrów.
Istotą demokracji jest to, że grupy obywateli, zawodowe, jednoczą się po to, by skłonić rządzących do przyjęcia korzystnych dla wspólnoty rozwiązań.
Nic nie stoi zatem na przeszkodzie, aby środowiska prawnicze wspólnie upomniały się o swój interes, przedstawiając posłom oraz przedstawicielom rządu pomysły zmian, wcześniej zebranych i przeanalizowanych, domagając się skierowania ich na ścieżkę legislacyjną.