„Ministerstwo Spraw Zagranicznych z najwyższym zaniepokojeniem odnotowuje pojawienie się w trakcie ostatnich blokad rolniczych haseł antyukraińskich oraz wysławiających Władimira Putina i prowadzoną przez niego wojnę” – czytamy w oświadczeniu MSZ. Komunikat resortu jest mocny, mimo że na licznych protestach rolników widziano tylko dwa tego typu banery. A może jednak aż dwa.
„Tego rodzaju działania stawiają w złym świetle Polskę – kraj, który pierwszy pomógł napadniętej Ukrainie i Polaków – którzy przyjęli ukraińskich uchodźców. Co istotne kompromitują też samych organizatorów protestów.”- to kolejne słowa pojawiające się komunikacie. I nie są przesadzone. Bo o ile rację mają rolnicy protestujący, mogą narzekać na niskie ceny skupu swoich produktów czy nadmiar tańszych i gorszej jakości z Ukrainy, to jednak formą protestu mogą nie tylko sami sobie zaszkodzić ale również zaszkodzić opinii o Polsce na świecie.
Rosja rozgrywa protesty rolników w Polsce
Banery rolników uderzające w Ukrainę i chwalące Putina zostały dostrzeżone nie tylko przez Ukrainę, ale również zagranicznych sojuszników. „Putin, zrób porządek z Ukrainę i Brukselą, i z naszymi rządzącymi" – było napisane na bannerze, do którego przymocowano flagę ZSRR. Czy to prowokacja rosyjskich służb? Czy to próba wykorzystania rolników i zdestabilizowania relacji polsko-ukraińskich, które i tak są już napięte? Informacja o banerze polskiego rolnika szybko dotarła do Moskwy. "Polscy rolnicy używali prorosyjskich plakatów w pobliżu granicy z Ukrainą" – brzmi tytuł artykułu na stronie RIA Novosti, rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej.
Czytaj więcej
Za kłopotami rolników stoi przede wszystkim Rosja, która zalewa świat i Europę swoim towarem o niskich cenach. Mamy kolejną wojnę hybrydową, a granice są nieszczelne – alarmują rolnicy.
- Podtrzymujemy stanowisko, że ukraińskie zboże nie może być zagrożeniem dla polskich rolników — mówił w październiku Donald Tusk. Szef PO w Brukseli podczas spotkania z przewodniczącą Komisji Europejskiej Ursulą von der Leyen mówił też, że „Polska musi znaleźć kompromis z Ukrainą w sprawie zboża. Z jednej strony trzeba zadbać o to, aby ukraińskie zboże nie zagrażało polskim rolnikom, z drugiej zaś strony takie rozwiązanie odpowiadałoby Ukrainie”. Trzeba oddać Tuskowi, że nie zmienił zdania w sprawie problemu, gdy został premierem, ale też jednak nie rozwiązał palącej kwestii. Protesty są gigantyczne, takich w Polsce nie było od lat.