We wtorek Aleksander Łukaszenko zebrał mundurowych, by wręczyć nominacje generalskie. Był to jedynie pretekst do wygłoszenia przemówienia, w którym dyktator odniósł się do nieudanej próby puczu w Rosji. Po raz kolejny zaatakował Zachód i NATO, ale też uderzył w swoich przebywających za granicą przeciwników. Padło wiele głośnych deklaracji, na których wygłoszenie nie pozwoliłby sobie żaden przywódca niepodległego państwa. – Nie ukrywam, z przykrością obserwowałem te wydarzenia, które odbywały się na południu Rosji. Nie tylko ja. Wielu naszych obywateli wzięło to sobie do serca. Dlatego że ojczyzna jest jedna – mówił relacjonowany przez propagandowe media. – Nasza ojczyzna rozciąga się od Brześcia do Władywostoku – to nasza ziemia, wolność i nasze narody, które tu mieszkają – sprecyzował.
Aleksandr Łukaszenko: Gdy Rosja upadnie wszyscy zginiemy
Osoby pamiętające początek lat 90. mogą mieć déjà vu, bo wówczas walczący o władzę na Białorusi Łukaszenko pragnął zostać politykiem nie na białoruską, tylko na rosyjską skalę. Deklarował swoją „rosyjskość” i „tożsamość radziecką”, marzył o zastąpieniu schorowanego Borysa Jelcyna na Kremlu. Podpisał wówczas wszelkie możliwe porozumienia integracyjne, które rozpoczęły stopniową rusyfikację Białorusi na wszystkich szczeblach życia codziennego.
Czytaj więcej
Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenko przemawiał w Mińsku podczas wręczenia nominacji generalskich. Odniósł się do nieudanej próby puczu w Rosji.
Od kilku dni obecność Łukaszenki, który „uratował Rosję przed wojną domową”, w rosyjskich mediach jest porównywalna z tą, którą miał w latach 90. I białoruski dyktator widocznie postanowił wykorzystać swoje pięć minut. – W żadnym wypadku nie trzeba robić ze mnie bohatera – mówił, opowiadając o swoim udziale w negocjacjach z szefem Grupy Wagnera Jewgienijem Prigożynem. Mówił, że to on poprosił Putina „nie śpieszyć się” i pozwolić mu porozmawiać z dowódcą buntowników w Rostowie nad Donem. Szczegółów porozumienia nie zdradził, ale deklarował swoją lojalność wobec Rosji Władimira Putina. – Znajdziemy się pod gruzami, wszyscy zginiemy – straszył rodaków ewentualnym upadkiem Rosji. Zdradził, że podczas nieudanego puczu w Rosji postawił swoją armię w stan pełnej gotowości bojowej i był gotów przerzucić pewne siły do Rosji do tłumienia buntowników.
Franak Wiaczorka, czołowy doradca przebywającej na Litwie liderki wolnej Białorusi Swiatłany Cichanouskiej, twierdzi, że Łukaszenko ostatecznie stał się „politykiem rosyjskim”. – Dzisiaj nie słyszeliśmy prezydenta Białorusi, słyszeliśmy Łukaszenkę, który wystąpił w roli rosyjskiego gubernatora. Wyraźnie powiedział, że jego ojczyzna rozciąga się od Brześcia do Władywostoku. Nie ma już białoruskiej agendy, działa według rosyjskiego porządku dziennego. Podczas kryzysu w Rosji stał się rosyjskim politykiem i nie jest już człowiekiem, który dba o interes Białorusi – tak Wiaczorka komentował w rozmowie z „Rzeczpospolitą” wtorkowe przemówienie białoruskiego dyktatora.