Wyprowadzić państwo z traumy

Marszałek Sejmu w roli tymczasowej głowy państwa powinien podejmować jedynie działania pilne lub konieczne z powodów prawnych lub faktycznych. Inne mogą poczekać aż do wyboru nowego prezydenta – pisze konstytucjonalista

Publikacja: 11.04.2010 18:47

Piotr Winczorek

Piotr Winczorek

Foto: Fotorzepa, Darek Golik DG Darek Golik

Tragiczna śmierć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i innych wysokich funkcjonariuszy państwa w katastrofie pod Smoleńskiem stawia pytanie o jej następstwa prawne. Polska konstytucja i inne ustawy dają w znaczniej mierze na nie odpowiedź.

[srodtytul]Nowe wybory[/srodtytul]

Mandat prezydenta uznaje się za wygasły w razie śmierci jego piastuna. Obowiązki i uprawnienia prezydenta przejmuje z tą chwilą marszałek Sejmu. Nie składa swojego urzędu ani nie traci mandatu poselskiego, lecz pełni je nadal. Występuje zatem w trzech rolach. Do marszałka Sejmu należy zarządzenie wyborów na urząd prezydenta. Decyzję tę podejmuje w ciągu 14 dni od śmierci prezydenta, a wybory odbyć się powinny w ciągu 60 dni od daty ogłoszenia.

Przed nami zatem przyspieszone wybory prezydenckie. Nowo wybrana na pełną kadencję głowa państwa przejmie od marszałka prezydenckie obowiązki. Marszałek powraca wówczas do swej poprzedniej roli – przewodniczącego Sejmu.

[srodtytul]Czas marszałka [/srodtytul]

Gdy mowa o przejęciu przez marszałka obowiązków i uprawnień prezydenta Rzeczypospolitej, oznacza to, że z wyjątkiem prawa do skracania kadencji Sejmu (i Senatu) może on podejmować wszystkie te decyzje i działania, które konstytucyjnie i ustawowo należą do głowy państwa. Tak na przykład może on wetować ustawy, kierować je do Trybunału Konstytucyjnego, ratyfikować umowy międzynarodowe, za zgodą Senatu rozpisywać referendum ogólnokrajowe, może nadawać odznaczenia, stosować prawo łaski, powoływać lub uczestniczyć w powoływaniu na różne stanowiska państwowe itp.

Zostaje czasowym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, najwyższym reprezentantem Rzeczypospolitej i gwarantem ciągłości władzy państwowej. Jego akty urzędowe wymagają kontrasygnaty ze strony premiera, a te które należą do grupy prezydenckich prerogatyw (np. inicjatywa ustawodawcza, odwoływanie ministra, któremu Sejm wyraził wotum nieufności), kontrasygnacie nie podlegają. Można zatem powiedzieć, że w tej szczególnej roli marszałek Sejmu staje się ad interim głową naszego państwa. Z jej pełnienia podlega on odpowiedzialności konstytucyjnej.

Powstaje jednak pytanie, czy marszałek Sejmu powinien bez samoograniczeń korzystać z uzyskanego na określony i krótki czas swego dodatkowego, ustrojowego statusu. Nie chodzi tu o powinność w sensie prawnym, lecz raczej politycznym. Czy, innymi słowy, powinien on sięgać do uprawnień prezydenckich w takim samym zakresie, jak głowa państwa powołana przez obywateli w wyborach powszechnych? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale jak sądzę, pewne wskazówki da się co do niej wyprowadzić z faktu, że chodzi tu o uprawnienia jedynie czasowe i niepochodzące z mandatu wyborczego.

[srodtytul]Nie prowokować [/srodtytul]

Marszałek Sejmu w roli tymczasowej głowy państwa podejmować powinien przede wszystkim te decyzje i działania, które są pilne lub konieczne z powodów prawnych lub faktycznych. Te zaś, które takimi nie są, mogą – jak sądzę – poczekać, aż do chwili, gdy zajmie się nimi prezydent powołany w wyborach powszechnych. Trudno jest dać oczywistą odpowiedź, które to decyzje należą do pierwszej, a które do drugiej grupy. To zależy od stanu uregulowań prawnych lub sytuacji faktycznej. Bez kłopotu da się jednak powiedzieć, że podjęcia wymaganej przez konstytucję decyzji w sprawie podpisania ustawy nie wolno odkładać, ale być może można się wstrzymać np. z mniej pilnymi decyzjami nominacyjnymi.

Tu nasuwa się przykład obsady stanowiska prezesa NBP. Powołuje go Sejm na wniosek prezydenta. Czy marszałek Sejmu wykonujący obowiązki prezydenta może taki wniosek złożyć? Od strony prawnej przeszkód nie widzę. Ale być może zaistnieją przeszkody od strony politycznej, gdyby ktoś zechciał na przykład zarzucać marszałkowi, że korzysta z tej okazji, by zmienić układ sił w składzie kierownictwa NBP na korzyść partii, do której należy. Lepiej, jak sądzę, takich sytuacji nie prowokować, tym bardziej że marszałka Komorowskiego czeka uczestnictwo w kampanii wyborczej na urząd prezydenta.

Przy okazji trzeba wyjaśnić, że fakt, iż Bronisław Komorowski występować będzie w tej kampanii jako osoba pełniąca obowiązki prezydenta, nie jest żadną przeszkodą prawną w kandydowaniu i uzyskaniu mandatu. Ma on, bez względu na zajmowane stanowisko, takie same prawa jak każdy pełnoprawny obywatel, który ukończył 35. rok życia i który uzyskał poparcie co najmniej 100 tysięcy wyborców.

[srodtytul]PiS szczególnie dotknięty [/srodtytul]

Jeśli chodzi o powołania na inne stanowiska, które w wyniku katastrofy pod Smoleńskiem pozostały bez personalnej obsady, to obowiązujące przepisy określają tryb, w jakim należy takiej obsady dokonać. Dotyczy to też kilku stanowisk w najwyższym dowództwie polskich Sił Zbrojnych. Do prezydenta należy mianowanie szefa Sztabu Generalnego i dowódców różnych rodzajów Sił Zbrojnych. Osoba pełniąca obowiązki głowy państwa mogłaby takiego powołania dokonać. Jednak na pytanie, czy jest to celowe, właściwe i obecnie bez znacznych kłopotów możliwe, odpowiedzieć mogą jedynie ci, którzy dobrze się orientują w stanie kadrowym i organizacyjnym naszej armii.

Tam, gdzie w grę wchodzi obsada stanowisk publicznych w drodze decyzji Sejmu albo Sejmu i Senatu (np. rzecznika praw obywatelskich), ważne jest uprzednie załatwienie innej jeszcze sprawy. W katastrofie zginęło niestety wielu parlamentarzystów, a jeden z klubów sejmowych – PiS, został szczególnie tym dotknięty.

Nie sądzę, aby było rzeczą właściwą, choć jest prawnie dopuszczalną, podejmowanie ważnych decyzji personalnych bez uprzedniego uzupełnienia składu, głównie Sejmu. Bez tego bowiem zachwiana pozostałaby dotychczasowa równowaga polityczna w obrębie izby. Wygasłe mandaty poselskie obsadza się stosunkowo łatwo, wedle zasady "kolejny z listy". Trudniej jest z mandatami senatorskimi, bo tu potrzebne jest przeprowadzenie wyborów uzupełniających, co zajmie sporo czasu.

Wydarzenie, jakim jest nagła śmierć prezydenta i wielu innych wysokich funkcjonariuszy władzy państwowej, jest czymś, pod rządami obecnie obowiązujących uregulowań, bezprecedensowym. Nie mamy doświadczeń ułatwiających radzenie sobie z ich następstwami. Można jednak powiedzieć, że przynajmniej od strony konstytucyjnoprawnej da się nad nimi zapanować i wyprowadzić kraj z traumy, którą wydarzenie to spowodowało.

[i]Autor jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, znawcą tematyki konstytucyjnej, stałym współpracownikiem "Rzeczpospolitej"[/i]

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Rosyjskie obozy koncentracyjne
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Donald Trump, mistrz porażki
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku