Gdy mowa o przejęciu przez marszałka obowiązków i uprawnień prezydenta Rzeczypospolitej, oznacza to, że z wyjątkiem prawa do skracania kadencji Sejmu (i Senatu) może on podejmować wszystkie te decyzje i działania, które konstytucyjnie i ustawowo należą do głowy państwa. Tak na przykład może on wetować ustawy, kierować je do Trybunału Konstytucyjnego, ratyfikować umowy międzynarodowe, za zgodą Senatu rozpisywać referendum ogólnokrajowe, może nadawać odznaczenia, stosować prawo łaski, powoływać lub uczestniczyć w powoływaniu na różne stanowiska państwowe itp.
Zostaje czasowym zwierzchnikiem Sił Zbrojnych, najwyższym reprezentantem Rzeczypospolitej i gwarantem ciągłości władzy państwowej. Jego akty urzędowe wymagają kontrasygnaty ze strony premiera, a te które należą do grupy prezydenckich prerogatyw (np. inicjatywa ustawodawcza, odwoływanie ministra, któremu Sejm wyraził wotum nieufności), kontrasygnacie nie podlegają. Można zatem powiedzieć, że w tej szczególnej roli marszałek Sejmu staje się ad interim głową naszego państwa. Z jej pełnienia podlega on odpowiedzialności konstytucyjnej.
Powstaje jednak pytanie, czy marszałek Sejmu powinien bez samoograniczeń korzystać z uzyskanego na określony i krótki czas swego dodatkowego, ustrojowego statusu. Nie chodzi tu o powinność w sensie prawnym, lecz raczej politycznym. Czy, innymi słowy, powinien on sięgać do uprawnień prezydenckich w takim samym zakresie, jak głowa państwa powołana przez obywateli w wyborach powszechnych? Odpowiedź na to pytanie nie jest prosta, ale jak sądzę, pewne wskazówki da się co do niej wyprowadzić z faktu, że chodzi tu o uprawnienia jedynie czasowe i niepochodzące z mandatu wyborczego.
[srodtytul]Nie prowokować [/srodtytul]
Marszałek Sejmu w roli tymczasowej głowy państwa podejmować powinien przede wszystkim te decyzje i działania, które są pilne lub konieczne z powodów prawnych lub faktycznych. Te zaś, które takimi nie są, mogą – jak sądzę – poczekać, aż do chwili, gdy zajmie się nimi prezydent powołany w wyborach powszechnych. Trudno jest dać oczywistą odpowiedź, które to decyzje należą do pierwszej, a które do drugiej grupy. To zależy od stanu uregulowań prawnych lub sytuacji faktycznej. Bez kłopotu da się jednak powiedzieć, że podjęcia wymaganej przez konstytucję decyzji w sprawie podpisania ustawy nie wolno odkładać, ale być może można się wstrzymać np. z mniej pilnymi decyzjami nominacyjnymi.
Tu nasuwa się przykład obsady stanowiska prezesa NBP. Powołuje go Sejm na wniosek prezydenta. Czy marszałek Sejmu wykonujący obowiązki prezydenta może taki wniosek złożyć? Od strony prawnej przeszkód nie widzę. Ale być może zaistnieją przeszkody od strony politycznej, gdyby ktoś zechciał na przykład zarzucać marszałkowi, że korzysta z tej okazji, by zmienić układ sił w składzie kierownictwa NBP na korzyść partii, do której należy. Lepiej, jak sądzę, takich sytuacji nie prowokować, tym bardziej że marszałka Komorowskiego czeka uczestnictwo w kampanii wyborczej na urząd prezydenta.