Paradoksalnie Jarosław Kaczyński dla ożywienia polskiej demokracji zrobił więcej niż wszystkie dotychczasowe słuszne apele i próby wskrzeszenia obywatelskiego zaangażowania razem wzięte. A to dlatego, że wojny polityczne i ideologiczne, jakie wzniecał lider PiS, sprawiły, że duża część Polaków, szczególnie tych młodych, dobrze wykształconych i z portfelem wypchanym złotymi kartami kredytowymi, omijająca do tej pory politykę szerokim łukiem, została w końcu przebudzona z obywatelskiej drzemki. Ta gwałtowna pobudka, jaką PiS zafundowało uśpionym obywatelom, pokazała im zarazem konieczność świadomego angażowania się w sferę polityczności, jeśli chcą mieć realny wpływ na otaczającą ich rzeczywistość.
Jednak istnieje też negatywna strona tego politycznego przebudzenia. Jest nią fakt, że ponad połowa narodu ruszyła do urn, gdyż kierował nią gniew na pisowską politykę. Jak wiemy, gniew to jeden z siedmiu grzechów głównych. Musi więc być niebezpieczny w sferze publicznej szczególnie, kiedy ogarnia serca i umysły szerokich mas. A jest groźny dlatego, gdyż skłania do głosowania nie „za czymś”, ale „przeciwko czemuś”.
Dlatego najciekawsze dziś pytanie brzmi: czy Tuskowi uda się utrzymać ten polityczny entuzjazm Polaków, którzy – choć z poczucia gniewu – zobaczyli nagle, że ich głosy naprawdę decydują o politycznym obliczu państwa?
Nie będzie to łatwe. Tym bardziej że – co jest banałem, ale prawdziwym, dlatego warto go powtórzyć – każda władza się zużywa. A w Polsce dzieje się to dwa razy szybciej. Dlatego PO tworzy w jej mniemaniu odpowiedzialną i trwałą koalicję z PSL. Liderzy PO powtarzają – co ma łechtać dumę ludowców – że PSL nie jest żadną przystawką. I jest to prawda: PSL, cokolwiek by się działo, nie da się zjeść przez PO, tak jak PiS zjadło LPR i Samoobronę. Partia Pawlaka ma stały i stabilny elektorat. Pawlak bez obaw, że zniknie ze sceny politycznej, może więc zawiązywać koalicję z PO.
To dodatkowe obciążenie dla Tuska, tym bardziej że to na nim spoczywa ciężar odpowiedzialności za sukces nowego rządu. I dlatego lider PO musi działać szybko. Musi pokazać, co zamierza począć z takimi symbolami IV RP, jak choćby CBA. Logika PiS sprowadzała się do zasady, że instytucje państwowe działają dobrze, kiedy na ich czele stoją nasi ludzie. Blamaż tej logiki myślenia to darmowa lekcja, którą Tusk powinien wziąć za dobrą monetę.