Reklama

Roman Kuźniar: Powrót cielęcego proamerykanizmu

Donalda Trumpa i jego administracji nie interesuje budowa lepszego porządku międzynarodowego. Koncentruje się na wąsko rozumianych własnych interesach. Ekipa prezydenta Karola Nawrockiego nie chce tego widzieć – pisze prof. Roman Kuźniar, były doradca ds. międzynarodowych prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Publikacja: 30.09.2025 16:33

Karol Nawrocki

Karol Nawrocki

Foto: PAP/Piotr Nowak

„Cielęcy proamerykanizm” to był termin używany przez Jerzego Giedroycia, a później przez Zdzisława Najdera na określenie przejawów bezkrytycznej i bezwarunkowej miłości do Ameryki, które były obecne w naszej polityce w latach 90. XX w. i na początku tego stulecia. Zwłaszcza gdy było to połączone z niechęcią do Wspólnoty Europejskiej i jej prób wybicia się na pewną mocarstwowość i samodzielność na scenie międzynarodowej. Widzimy to dziś w podejściu prezydenta Karola Nawrockiego i jego obozu do stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Reklama
Reklama

Związki z siłami dążącymi do rozbicia UE nie są dla Polski bezpieczne

Są zarazem w tym nawrocie cielęcego proamerykanizmu rzeczy nowe i niepokojące. Ten pierwszy, o którym mówili Giedroyc i Najder, miał pewne racjonalne uzasadnienie i mógł być do pewnego stopnia zrozumiały. Wiązał się z wiarą, że Stany Zjednoczone pomogą Polsce się wyrwać spod rosyjskiej kurateli, którą Moskwa chciała podtrzymać nad naszym regionem po upadku Związku Sowieckiego, z przekonaniem, że tylko Stany Zjednoczone mogą dać Polsce solidne gwarancje bezpieczeństwa. Do pewnego stopnia tak było, choć niektóre wyrazy wdzięczności nie były konieczne i szły zbyt daleko, na przykład udział w agresji na Irak w 2003 r., czy inspirowany przez Waszyngton opór wobec prób budowy przez UE polityki bezpieczeństwa i obrony. Ów proamerykanizm wynikał z ówczesnego rozumienia interesów bezpieczeństwa Polski i – co ważne – nie służył wewnętrznej walce politycznej w naszym kraju.

Teraz jest inaczej. Po pierwsze, to już nawet nie jest proamerykanizm, lecz protrumpizm; ma silnie ideologiczną twarz. Pamiętamy otwartą niechęć obozu, z którego wywodzi się Karol Nawrocki do demokratycznej administracji Joe Bidena, i to pomimo jej twardego stosunku do Moskwy oraz natychmiastowego wsparcia dla Polski i flanki wschodniej NATO w obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę w 2022 r.. Ten pierwszy proamerykanizm nie robił rozróżnienia między administracjami Billa Clintona i George’a W. Busha. Obóz prezydenta Nawrockiego stawia wyłącznie na kontakty i liczy na wsparcie ze strony skrajnie prawicowego skrzydła MAGA, które z kolei udziela poparcia prawicowo-nacjonalistycznym siłom politycznym w Europie dążącym do rozbicia Unii Europejskiej. To nie są dla Polski bezpieczne związki.

Nadzwyczajna wyrozumiałość Donalda Trumpa dla Putina powinna być dla nas sygnałem ostrzegawczym

Jeśli do obecnego proamerykanizmu pasuje określenie „cielęcy”, to właśnie ze względu na brak zdolności do zrozumienia istoty polityki obecnej administracji USA. Dostrzega jej tylko puste gesty i tanie pochlebstwa kierowane przez Donalda Trumpa wobec Nawrockiego. Nie widzi natomiast jej upartego pchania świata w kierunku power politics, jej skrajnego, wręcz nihilistycznego egoizmu oraz odwracania się od Zachodu. Trumpa i jego administracji nie interesuje przewodzenie wolnemu światu, ani tym bardziej budowa lepszego porządku międzynarodowego. Koncentruje się na wąsko rozumianych własnych interesach, które siłowo forsuje w stosunkach z innymi państwami bez oglądania się na prawo międzynarodowe czy sytuację geopolityczną w poszczególnych regionach. Wartości tam nie ma za grosz, jest za to pazerne dążenie do wzbogacenia Ameryki, i to nie całej Ameryki, tylko amerykańskich bogaczy, kosztem reszty świata. A już szczególną wrogość Trump i jego administracja odczuwają do Europy, zwłaszcza do Unii Europejskiej.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Nawrocki, Sikorski, Trump. Czyje wystąpienie na forum ONZ przyciągnęło największą uwagę?

Prezydent Nawrocki i jego obóz nie rozumieją, że to, po pierwsze, nie jest korzystne dla Polski w ogóle, a tym bardziej dla Polski leżącej w Europie. I po drugie, że Polska nie jest Izraelem, więc on sam nie będzie traktowany przez Trumpa jak Netanjahu. A już nadzwyczajna wyrozumiałość Trumpa wobec bandyckiej polityki Putina nakazywałaby ostrożność we wszelkich rachubach, które w Polsce można byłoby wiązać z tą administracją.

Działania Karola Nawrockiego i jego ekipy godzą w polską rację stanu

Cielęcy protrumpizm Karola Nawrockiego i jego obozu idzie niestety jeszcze dalej. Stara się bowiem wykorzystywać rzekomo dobre, w istocie klientelistyczne, stosunki z Trumpem i republikańską prawicą do wewnętrznej walki politycznej w Polsce. I robi to na targowicki sposób. Bo czymże innym, jak nie „targowicą” jest mówienie przez ludzi Nawrockiego na terenie Stanów Zjednoczonych, kto z przedstawicieli polskiego rządu może mieć wstęp na dwór Trumpa. I chełpienie się, że w odróżnieniu od polskiego premiera czy szefa polskiej dyplomacji, oni na ten dwór mają wstęp jak najbardziej. Przypomnijmy, istotą historycznej Targowicy był sprzeciw wobec ustrojowej modernizacji i związków Polski z Europą oraz sięgnięcie przez siły, które się temu sprzeciwiały po zewnętrzne wsparcie. Dziś antyeuropejskie nastawienie łączy Nawrockiego i jego obóz z Trumpem i republikańską prawicą. To zły sygnał dla Polski.

Czymże innym, jak nie „targowicą” jest mówienie przez ludzi Nawrockiego na terenie Stanów Zjednoczonych, kto z przedstawicieli polskiego rządu może mieć wstęp na dwór Trumpa

Bo przecież nie chodzi tylko o sentymenty, lecz o praktyczne działania obozu Karola Nawrockiego, które godzą w polską politykę zagraniczną, w pozycję międzynarodową Polski. Jak inaczej odebrać czynione na terenie USA deklaracje, że polski chargé d’affaires w Waszyngtonie nigdy nie zostanie ambasadorem. A przecież, jak wiadomo, źródłem tego sprzeciwu jest chęć odwrócenia przez Jarosława Kaczyńskiego uwagi od prawdziwych przyczyn katastrofy smoleńskiej, przyczyn, które znajdowały się wtedy na pokładzie samolotu, a nie na Klonowej, gdzie urzędował minister obrony Bogdan Klich. Targowicka mentalność, czyli wrogość wobec Konstytucji i rozkładanie jedności państwa polskiego, w poczynaniach obozu Karola Nawrockiego ma także swoje liczne przykłady na podwórku wewnętrznym, ale to nie jest temat tego tekstu.

Czytaj więcej

Sondaż: Czy rząd powinien znaleźć innego kandydata na ambasadora w USA?
Reklama
Reklama

Trzeba stawiać na budowę silnej Europy, a nie podczepiać się pod USA

Nie wygląda przy tym na to, aby w swych działaniach na terenie USA obóz Nawrockiego próbował realizować podział ról: w interesie Polski my zajmiemy się stosunkami z Ameryką, a rząd z Europą. Bo robi się to tylko z określoną częścią Ameryki i w otwartej opozycji wobec rządu. A przy tym z zupełną nieświadomością pogardliwego stosunku Trumpa do zobowiązań międzynarodowych Stanów Zjednoczonych. Chciałoby się wierzyć, że to są w wykonaniu niedoświadczonego prezydenta pierwsze kroki, że możliwa jest korekta kursu i powrót prymatu interesu Polski nad interesami partyjnymi. Więc może warto tu przypomnieć świetną książkę Stefana Bratkowskiego sprzed 45 lat, o Ameryce, zatytułowaną „Oddalający się kontynent”. Pod wodzą Trumpa to oddalanie gwałtownie przyspieszyło. Polska, jak chce Nawrocki i jego ludzie, nie może wisieć podczepiona pod oddalającą się Ameryką. Ratując z tych stosunków, co się da, trzeba w tej sytuacji stawiać na budowę silnej Europy. I jest teraz na to dobry czas. Pisałem o tym wielokrotnie na łamach Rzeczpospolitej, więc nie będę się powtarzał. Z dotychczasowych wypowiedzi Karola Nawrockiego, a zwłaszcza z charakterystyki jego obozu wiadomo, że nie możemy tego od nich oczekiwać. Dlatego przed Polską trudny czas.

Autor

prof. Roman Kuźniar

Politolog, dyplomata. Były doradca ds. międzynarodowych prezydenta Bronisława Komorowskiego (2010–2015)

„Cielęcy proamerykanizm” to był termin używany przez Jerzego Giedroycia, a później przez Zdzisława Najdera na określenie przejawów bezkrytycznej i bezwarunkowej miłości do Ameryki, które były obecne w naszej polityce w latach 90. XX w. i na początku tego stulecia. Zwłaszcza gdy było to połączone z niechęcią do Wspólnoty Europejskiej i jej prób wybicia się na pewną mocarstwowość i samodzielność na scenie międzynarodowej. Widzimy to dziś w podejściu prezydenta Karola Nawrockiego i jego obozu do stosunków ze Stanami Zjednoczonymi.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Edukacja zdrowotna, czyli po pierwsze nauczyciel, po drugie nauczyciel
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kozubal: Bieda agenci z Telegrama atakują lotniska
felietony
Marek A. Cichocki: Tak skończyła się walka globalnego liberalizmu i kulturowej lewicy z konserwatyzmem
felietony
Estera Flieger: Platforma Obywatelska jest niereformowalna
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Przed ponownym otwarciem granicy Łukaszenko powinien uwolnić Poczobuta
Reklama
Reklama