Z tego artykułu się dowiesz:
- Jakie są powody zwycięstwa proeuropejskiej partii w Mołdawii?
- Dlaczego wynik wyborów parlamentarnych w Mołdawii jest istotny dla relacji z Unią Europejską?
- Co wpłynęło na wyniki prorosyjskich ugrupowań w wyborach mołdawskich?
- Jakie wyzwania stoją przed Mołdawią na drodze do integracji europejskiej?
Zaskoczył pana wynik wyborów parlamentarnych?
Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego. Prognozy ekspertów nie wykluczały przegranej rządzącej partii PAS (Partia Akcji i Solidarności – red.). W jaki sposób udało się im zwyciężyć i zdobyć samodzielną większość? Myślę, że to z powodu alarmistycznej narracji rządzących i licznych zagrożeń, w obliczu których stanęła Mołdawia podczas tych wyborów. Stawką było odwrócenie się od UE i skierowanie naszego kraju w kierunku Rosji, było też widmo konfliktu z Ukrainą. Ostrzeżenia władz przekonały społeczeństwo i zmobilizowały wyborców.
Z wielu sondaży wynikało, że prawie 30 proc. wyborców nie mogło się zdecydować, na kogo oddać swój głos.
W pewnym momencie grono niezdecydowanych było jeszcze większe. To ludzie, którzy rozczarowali się rządami PAS, ale pozostawali zwolennikami integracji z Unią Europejską. Najwyraźniej do ostatniego momentu wahali się i część z nich zdecydowała się jednak poprzeć PAS. Wielu ludzi oddało swój głos nie partii rządzącej, lecz Unii Europejskiej, bo nie widzieli innej możliwej opcji. Władzom udało się też zmobilizować ponad 270 tys. osób z diaspory mołdawskiej w Europie Zachodniej, z których ponad 75 proc. zagłosowało na PAS. W zasadzie powtórzyliśmy wynik ubiegłorocznego referendum w sprawie integracji z Unią Europejską. Wówczas opowiedziało się za tym 50,35 proc. Mołdawian, a teraz 50,2 proc. obywateli poparło PAS.
Czytaj więcej
Mołdawian najwyraźniej wystraszyła wizja totalnego chaosu i wojny z Ukrainą. Dają drugą szansę pa...
Prezydent Maia Sandu mówiła, że Kreml zainwestował w tegoroczne wybory parlamentarne setki milionów dolarów, uruchomił fabryki trolli w sieci i nawet szkolono w Serbii osoby, które planowały zamieszki w kraju. W konsekwencji prorosyjski Blok Patriotyczny z byłym prezydentem Igorem Dodonem na czele zdobył jedynie 24,1 proc. głosów. Plany Moskwy nie wypaliły?
Myślę, że tak, i nie sądzę, by to ugrupowanie było w stanie doprowadzić do jakiejkolwiek destabilizacji sytuacji w kraju. Dodon nawoływał do protestu, który w poniedziałek zakończył się po dwudziestu minutach. Owszem, Rosja wspiera to ugrupowanie, a w noc wyborczą przeprowadzono kilka tysięcy ataków cybernetycznych na strony rządowe. W Mołdawii działa też skorumpowana grupa ludzi pracujących dla Ilana Șora (skazany na 15 lat więzienia mołdawski oligarcha, który uciekł do Rosji – red.). Ale wszystko wskazuje na to, że połowę pieniędzy, które Kreml przeznaczył na uduszenie mołdawskiej demokracji, rozkradziono jeszcze w Moskwie. Resztę rozkradziono już w Mołdawii i tylko niewielka część tych środków rzeczywiście zasiliła kampanię wyborczą prorosyjskich sił – nieprzemyślaną i bardzo toporną. Dla nas to dobrze, że nie potrafią działać inaczej.