Marszałek Sejmu Szymon Hołownia ogłosił, że nie będzie ubiegał się o reelekcję na stanowisku przewodniczącego Polski 2050. Jednocześnie złożył aplikację na funkcję Wysokiego Komisarza ONZ ds. uchodźców. Czy to koniec jego przygody z polską polityką?
Rewolucja w Sejmie czy medialny hype?
Zdaniem Michała Płocińskiego Hołownia rzeczywiście wprowadził nową jakość do polskiego parlamentu. – „Nie było w nim chęci zemsty, co sprawiło, że w Sejmie zapanowała spokojna atmosfera”. Przyznaje jednak, że postać marszałka Hołowni uległa zgubnemu wpływowi mediów. – Może został przez liberalne media trochę przehajpowany. Zrobiły mu tym krzywdę. Bo ten olbrzymi hype to takie chwalenie, stawianie na piedestale zawsze kończy się tak samo – mówi Płociński. I dodaje: „Polaryzacja polskiej sceny politycznej sprawiła, że nie ma miejsca na trzecią drogę między PiS-em a Platformą. Pośrodku wszystko jest miażdżone”.
Czytaj więcej
Szymon Hołownia zmienił polski Sejm i polityczną kulturę, ale nie zdołał utrzymać się w roli alte...
Czy ONZ to idealne miejsce dla Hołowni?
Rozmówcy zgodnie przyznają, że kandydatura Hołowni na stanowisko komisarza ONZ ds. uchodźców może być strzałem w dziesiątkę. – To uważam i będę zaraz tej tezy mocno bronił, że to funkcja, na którą on naprawdę się nadaje i może się sprawdzić.
Argumentem na korzyść marszałka są jego wcześniejsze doświadczenia. – Założył dwie fundacje. „Fabryka Dobra” pomaga uchodźcom w całym regionie Bliskiego Wschodu i Afryki, a Kasisi działa w Zambii. To świetne doświadczenie do wejścia potem do ONZ – mówi Płociński i dodaje: – Choć droga do objęcia stanowiska nie będzie łatwa. Domyślam się, że będzie trudno. Jednak jeżeli będzie miał poparcie obozu władzy i opozycji w Polsce, to oby te szanse miał.