W narodowej rozmowie po tragedii, jaka wydarzyła się 10 kwietnia, pojawił się też niedobry, niebezpieczny ton – ton, który ostrym zgrzytem zakłóca nastrój powagi, smutku i żałoby. To ton odmawiania prawa do wyrażaniu żalu po śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego (i wielu innych wspaniałych ludzi, ale tu chodzi głównie o niego) tym, którzy wcześniej byli jego politycznymi oponentami i krytykami. To ton spisywania aktu oskarżenia przeciw tym, którzy w polskich sporach przed 10 kwietnia byli po drugiej stronie politycznej barykady niż tragicznie zmarły prezydent. To ton zawłaszczania prawa do patriotycznego wzruszenia przez tych, którzy z prezydentem i z partią, z której się wywodził, politycznie się zgadzali.
Ten ton pojawił się w różnych wersjach i w różnych melodiach. W wersji łagodnej znalazł się w komentarzu Pawła Lisickiego („Żałoba i kicz pojednania”, „Rz” z 13 kwietnia), który zadaje sobie sarkastyczne pytanie: „Skąd ten płacz powszechny? Skąd rozpacz na tylu twarzach? Jak to się stało, że śmierć tego polityka nagle spowodowała wybuch tak wielkiego narodowego współczucia?” – po czym odpowiada: „nie do końca czyste sumienie”. Przypisując ludziom rozpaczającym po tragedii kwietniowej – a w każdym razie tym spośród nich, którzy wcześniej prezydenta krytykowali – „nieczyste sumienie”, Lisicki sugeruje, że wcześniejsza krytyka była czymś moralnie nagannym.
[srodtytul]Długi akt oskarżenia[/srodtytul]
W dużo silniejszym natężeniu, w akompaniamencie złości, agresji i inwektyw, ten sam ton pojawił się w artykule Zdzisława Krasnodębskiego („Już nie przeszkadza”, „Rz” z 14 kwietnia), który pod adresem krytyków zmarłego prezydenta dziś opłakujących tę śmierć kieruje pogardliwe, obraźliwe słowa: „Miejcie odwagę, pozostańcie sobą. Już zaczęliście dzielić łupy i dobierać się do szaf”, po czym informuje ich, że nimi „gardzi”.
W długiej litanii przewin, jakie im zarzuca, a które mają się rzekomo składać na „falę nienawiści” zalewającą prezydenta, znalazła się i krytyka polityki zagranicznej prowadzonej przez minister Fotygę, i zarzut odwlekania podpisania traktatu lizbońskiego, i niezgoda na potraktowanie w sprawach ceremonialnych Władysława Bartoszewskiego i Adama Michnika – to wszystko wypomniane jak leci, obok takich kwestii jak małpki z alkoholem.