Pewien znany Francuz dokonał odkrycia: przeciwieństwa się przyciągają. Dwa wieki później inny Francuz, Emmanuel Macron, potraktował to zbyt dosłownie i powiedział: Rosja jest krajem głęboko europejskim. Inne wypowiedzi prezydenta Francji również potwierdzają niebezpieczną dla nas tendencję powstawania nowej osi geopolitycznej Lizbona–Władywostok. Oczywiście osi omijającej kraje Europy Wschodniej. Jak Nord Stream 2.
Co w tej całej sytuacji pozostało nam, krajom na wschodzie Europy? Jak skuteczne będzie NATO w przypadku bezpośredniej lub hybrydowej agresji ze strony Rosji na przykład na Litwę? Czy kraje europejskie zdecydują się na bezpośrednie wypowiedzenie wojny? Brak koordynacji w przypadku niedawnych działań Turcji w Syrii każe się zastanowić, czy NATO jako organizacja skutecznie reaguje na pojawiające się wyzwania.
Długa historia unii
Kraje Europy Wschodniej powinny uznać, że w istniejącym systemie geopolitycznym znajdują się na europejskiej granicy. W tej sytuacji nie ma miejsca na wahania. Jeżeli pragniemy przetrwać, powinniśmy być silniejsi. Aby zmienić sytuację na naszą korzyść, musimy przyjąć nową strategię bezpieczeństwa, którą przemyślimy w dwóch kierunkach: integracji w kierunku wektora bałtycko-czarnomorskiego oraz wzmocnienia naszych własnych zdolności obronnych poprzez sojusz ze Stanami Zjednoczonymi. Unia bałtycko-czarnomorska powstała już symbolicznie w czerwcu tego roku podczas niesławnego głosowania za powrotem rosyjskiej delegacji do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy (ZPRE). Właśnie Ukraina, Polska, Litwa, Łotwa, Estonia i Gruzja, które wówczas się temu powrotowi sprzeciwiły, powinny zostać pierwszymi członkami sojuszu i głównymi inicjatorami integracji Bałtyku i Morza Czarnego, a w przyszłości działać w kierunku przyciągnięcia do niego Białorusi.
Sam pomysł takiego stowarzyszenia ma długą historię. Nasze kraje mają doświadczenie współżycia w granicach Rzeczypospolitej, zagrożenia polityką Imperium Rosyjskiego, a także zawarcia podobnego sojuszu. Po raz pierwszy unia bałtycko-czarnomorska powstała w praktyce prawie sto lat temu na konferencjach w latach 1919–1920. Pomysł był wspierany w Polsce, na Ukrainie, w Estonii, na Łotwie, Litwie, Białorusi, w Finlandii.
Koncepcję geopolityczną bałtycko-czarnomorskiej unii oraz perspektywę zjednoczenia opracowywali ukraińscy myśliciele Stefan Rudnicki, Mychajło Hruszewski, polscy politycy Józef Piłsudski, Lech Wałęsa, litewscy politycy Algirdas Brazauskas i Kazimira Prunskiene, łotewski minister Zigfrids Meierovics, estoński minister Karl Robert Pusta, gruzińscy politycy Noe Żordania i Ewgeni Gegeczkori. Kwestia ta pojawiała się w latach 90. na Ukrainie i Litwie i otrzymała nowy oddech w przemówieniach prezydenta Polski Andrzeja Dudy. Nawet przywódca Białorusi Aleksander Łukaszenko w ostatnim czasie powtórzył retorykę przeciwnego mu Zenona Pozniaka na temat znaczenia integracji bałtycko-czarnomorskiej.