W dzisiejszej sytuacji demograficznej Polski i całego zachodniego świata myślenie o rozwoju to przede wszystkim myślenie o sposobach na zatrzymanie i odwrócenie dramatycznego i niespotykanego dotąd w historii spadku dzietności. Demografowie od dawna toczą spory o to, czy większy wpływ na malejącą liczbę urodzeń mają zmiany kulturowe, czy sytuacja ekonomiczna. Trochę w poprzek tej debaty proponuję sięgnąć głębiej w istotę naszej cywilizacji.
Niewątpliwie nasza cywilizacja, jak wiele poprzednich, upada. Rodzi się za mało dzieci. Używając języka prof. Konecznego, twórcy jednej z teorii cywilizacji – straciła swoją żywotność. Dlaczego? Dlatego, że zepsuła się jej struktura.
Co takiego zepsuło się w strukturze naszej cywilizacji?
Jedną z istotnych jej cech jest dążenie do dobrobytu, ciągłej poprawy warunków życia. To napędza gospodarkę, rozwój nauki i postęp technologiczny. Kiedyś dzieci, a szczególnie większa ich liczba, przyczyniała się do pomnażania majątku rodziców i były zabezpieczeniem na starość. Posiadanie dzieci szło w parze z budowaniem dobrobytu.
Czytaj więcej
W krajach postsowieckich w krótkim czasie wzrósł indywidualizm, spadła za to stabilność zatrudnie...
Współcześnie dzieci przestały być pomocą w gospodarstwie domowym. Coraz dłuższa edukacja nie tylko zajmuje czas, ale i kosztuje. Wydatki częściowo pokrywa państwo, ale w znaczącej części pokrywają je rodzice. Po drugie, wprowadzenie systemów emerytalnych spowodowało, że zależność między liczbą dzieci a dobrobytem na starość została całkowicie zerwana. W przypadku kobiet istnieje nawet zależność odwrotna. A mianowicie, im więcej dzieci posiada kobieta, tym niższa jej emerytura, bo krótszy staż pracy zawodowej i niższe dochody.