Szef na sportowo

Prezes zarządu Intersport Polska Na rynku działa od ponad 20 lat. Zaczynał na własny rachunek, teraz korzysta z marki jednego z europejskich liderów branży

Publikacja: 17.02.2009 02:48

Artur Mikołajko jest prezesem, który doskonale zna sprzedawany przez siebie towar

Artur Mikołajko jest prezesem, który doskonale zna sprzedawany przez siebie towar

Foto: PARKIET, Andrzej Cynka And Andrzej Cynka

Od początku istnienia kieruje spółką, której ubiegłoroczne przychody w porównaniu z 2007 r. wzrosły o 27,7 proc., do 188,7 mln zł. Zysk netto spadł zgodnie ze zaktualizowaną prognozą do 600 tys. zł, choć wcześniej spółka zakładała poziom 6,74 mln zł.

Artur Mikołajko to zapalony narciarz i żeglarz. W tym roku planuje zresztą wyprawę na przylądek Horn znany z ekstremalnie trudnych warunków atmosferycznych. W 1987 r. skończył Politechnikę Krakowską. Pracował już w czasie studiów, m.in. w Pałacu Młodzieży czy w urzędzie dzielnicowym.

W 1988 r. z trzema przyjaciółmi otwiera w Krakowie sklep z artykułami do żeglowania. Jak wspomina, wiele osób wątpiło w jego powodzenie, ale stopniowo rozszerzali ofertę o produkty do uprawiania ich ulubionych dyscyplin narciarstwa i wspinaczki. Firmę od pierwszych liter swoich imion nazwali Maks Sport. Choć jest ciężko, nie rezygnują, w 1992 r. zamieniają sklep na większy. – Poznałem ich w 1996 r., w sezonie sami przyjeżdżali po towar i kupowali więcej od innych – mówi Bartłomiej Hamera, dyrektor sprzedaży PM Sport.

Wiele kontraktów udało się dogadać na stoku, cała czwórka świetnie jeździ na nartach. – To wielki atut, decyzje o wyborze asortymentu podejmuje się z bardzo dużym wyprzedzeniem, często właśnie na testach lub targach – mówi Ryszard Broniewicz, dyrektor Amer Sports Poland sprzedającej markę Salomon. Mikołajko też przyznaje, że jeśli wprowadza do oferty np. narty, to najpierw sam je testuje. – Zdarza się, że w jednym sezonie zimowym przez moje nogi przechodzi ponad 200 par nart – mówi.

Firma rosła, założyciele sami zajmowali się zaopatrzeniem, sprzedażą, obsługą magazynu, finansami i marketingiem. Rynek był trudny, kilka międzynarodowych marek wycofało się z nieudanej ekspansji w naszym kraju – po otwarciu 27 sklepów zbankrutował choćby włoski Giacomelli – znaczną ich część kupił Go Sport. Wśród przegranych był też norweski oddział niemieckiego Intersportu, który na początku lat 90. próbował podbić nasz rynek.

Maks Sport dalej się rozwijał, w 2001 r. po otwarciu pięciu kolejnych sklepów generujących niezłe obroty okazał się wiarygodnym partnerem dla instytucji bankowych.

Wtedy ofertę zakupu składa Intersport, ale właściciele ją odrzucają. Podpisują za to umowę na korzystanie ze znaku handlowego znanego w całej Europie. Ostatecznie sprzedają też 25 proc. udziałów, sobie pozostawiając 60 proc. – kontrolny pakiet akcji. W 2006 r. wprowadzają firmę na giełdę, z której pozyskali 20 mln zł.

Gdy zaangażował się Intersport, firma miała dziewięć sklepów, dzisiaj jest ich 25. Do 2010 r. chce otwierać rocznie ok. pięciu.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację