Od początku istnienia kieruje spółką, której ubiegłoroczne przychody w porównaniu z 2007 r. wzrosły o 27,7 proc., do 188,7 mln zł. Zysk netto spadł zgodnie ze zaktualizowaną prognozą do 600 tys. zł, choć wcześniej spółka zakładała poziom 6,74 mln zł.
Artur Mikołajko to zapalony narciarz i żeglarz. W tym roku planuje zresztą wyprawę na przylądek Horn znany z ekstremalnie trudnych warunków atmosferycznych. W 1987 r. skończył Politechnikę Krakowską. Pracował już w czasie studiów, m.in. w Pałacu Młodzieży czy w urzędzie dzielnicowym.
W 1988 r. z trzema przyjaciółmi otwiera w Krakowie sklep z artykułami do żeglowania. Jak wspomina, wiele osób wątpiło w jego powodzenie, ale stopniowo rozszerzali ofertę o produkty do uprawiania ich ulubionych dyscyplin narciarstwa i wspinaczki. Firmę od pierwszych liter swoich imion nazwali Maks Sport. Choć jest ciężko, nie rezygnują, w 1992 r. zamieniają sklep na większy. – Poznałem ich w 1996 r., w sezonie sami przyjeżdżali po towar i kupowali więcej od innych – mówi Bartłomiej Hamera, dyrektor sprzedaży PM Sport.
Wiele kontraktów udało się dogadać na stoku, cała czwórka świetnie jeździ na nartach. – To wielki atut, decyzje o wyborze asortymentu podejmuje się z bardzo dużym wyprzedzeniem, często właśnie na testach lub targach – mówi Ryszard Broniewicz, dyrektor Amer Sports Poland sprzedającej markę Salomon. Mikołajko też przyznaje, że jeśli wprowadza do oferty np. narty, to najpierw sam je testuje. – Zdarza się, że w jednym sezonie zimowym przez moje nogi przechodzi ponad 200 par nart – mówi.
Firma rosła, założyciele sami zajmowali się zaopatrzeniem, sprzedażą, obsługą magazynu, finansami i marketingiem. Rynek był trudny, kilka międzynarodowych marek wycofało się z nieudanej ekspansji w naszym kraju – po otwarciu 27 sklepów zbankrutował choćby włoski Giacomelli – znaczną ich część kupił Go Sport. Wśród przegranych był też norweski oddział niemieckiego Intersportu, który na początku lat 90. próbował podbić nasz rynek.