Komisarz ds. zmiany klimatycznej będzie współpracować z polskim przewodnictwem w UE w drugiej połowie roku w przygotowaniu unijnego stanowiska na konferencję ONZ w Durbanie w grudniu.
Po uznawanym za porażkę szczycie w Kopenhadze w 2011 roku doszło do znacznie bardziej owocnego spotkania w meksykańskim Cancun w 2010 roku. Ale to w czasie konferencji w Afryce Południowej muszą zapaść najtrudniejsze decyzje, choćby dotyczące wiążących celów redukcji emisji CO2, a więc dalszego ciągu protokołu z Kioto.
Hedegaard zauważa, że już ponad 80 państw takie cele sobie wyznaczyło. Na razie nie ma jednak wśród nich ani Rosji, ani Chin, czyli znaczących trucicieli.
– Chiny w najbliższą sobotę ogłoszą swój plan klimatyczny na pięć lat – mówi Hedegaard. I wylicza technologie, na jakie teraz stawia ta umacniająca się gospodarka: sekwestracja CO2 (wyłapywanie, oddzielanie i magazynowanie tego gazu), samochody z napędem elektrycznym, wzrost wydajności energetycznej – to są wszystko dziedziny, o których wiadomo, że będą najszybciej rozwijającymi się branżami w najbliższych latach. Do tej pory uważaliśmy się w Europie za pionierów, ale to się szybko zmienia – mówi komisarz. Według niej UE nie może stracić przywództwa, stąd jej projekt dalszego ograniczania emisji CO2 i bardzo silny nacisk na wzrost efektywności energetycznej.
Unia przyjęła cel ograniczenia zużycia energii o 20 proc. do 2020 roku. Na razie państwa członkowskie są bardzo odległe od tych ambicji. – Dajemy im dwa lata na przyspieszenie. Jeśli nie będzie poprawy, to Komisja zaproponuje cele wiążące – zapowiada Hedegaard. Według niej zwiększanie efektywności energetycznej to zyskowny biznes.