Kiedy półtora roku temu Grecy dostali wart 110 miliardów euro pakiet pomocowy solennie obiecali przeprowadzenie reform,które z oszukującego rynki rynki i statystyków kraju zmieni się w uczciwy i nowoczesny.
Po 18 miesiącach i konwulsjach w strefie euro oraz groźbie finansowego kryzysu na całym świecie Grecy stanęli znów w punkcie wyjścia: muszą przeprowadzić reformy. Tyle, że wierzyciele tym razem powiedzieli: sprawdzam.
Dotychczas, niestety, najczęściej udawali że to robią. Co zdumiewające kredytodawcy przez wiele miesięcy im wierzyli. Zatwierdzali kolejne wypłaty z pakietu pomocowego nawet wówczas, kiedy wiadomo było,że kryteria nie są spełniane. Grecy udawali,że wprowadzają reformy, a tzw. trojka Europejski Bank Centralny, Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Komisja Europejska udawała, że niedociągnięć nie widzi. I to nawet w sytuacji, kiedy rząd w Atenach otwarcie mówił, że na przykład zagwarantowania dochodów z prywatyzacji nie jest w stanie zapewnić.
Warto się zastanowić dzisiaj ile tak naprawdę kosztują światową gospodarkę greckie reformy wspierane niespotykaną niechęcią przywódców strefy euro do pojęcia niezbędnych decyzji.
A kiedy już podejmują decyzje, tak jak to stało się 21 lipca tego roku, to nie potrafią wypełnić ich treścią. Zachowują się dokładnie tak, jak Scarlett O'Hara z "Przeminęło z wiatrem", która mówiła : "Jutro też będzie dzień" i „Pomyślę o tym jutro". Tyle, że to był historyczny romans i filmowa fikcja. W przypadku kryzysu greckiego, to twarda codzienność, która dotyka życia Europy i nie tylko na codzień.