Następcy Warrena Buffetta

Funduszem inwestycyjnym Berkshire Hathaway pokieruje Chińczyk, kobieta, albo syn miliardera.

Publikacja: 22.08.2014 10:15

Tracy Britt ma 32 lata i jest szefem czterech firm należących do funduszu, które przynoszą roczny zy

Tracy Britt ma 32 lata i jest szefem czterech firm należących do funduszu, które przynoszą roczny zysk 4 mld dol.

Foto: Bloomberg

Amerykańskie władze finansowe ukarały grzywną w wysokości 896 mln dol. Berkshire Hathaway, fundusz inwestycyjny Warrena Buffetta. Sprawa jest szokująca i nie chodzi o wysokość grzywny. Bardziej zdumiewa to, że Buffett, najbardziej doświadczony inwestor na świecie, popełnił błąd. Bo sam przyznał: „Popełniliśmy pomyłkę".

Berkshire Hathaway został ukarany przez Departament Sprawiedliwości i Federalną Komisję Handlu za to, że nie poinformował Urzędu Antymonopolowego o konwersji obligacji zamiennych spółki USG na jej akcje. Do transakcji doszło 9 grudnia 2013 r.

Czy znaczy, że „Mędrzec z Omahy", jak Buffett jest najczęściej nazywany, stracił instynkt i czegoś nie zauważył? A może 84-letni inwestor powoli przestaje dopilnowywać wszystkiego, jak to miał w zwyczaju?

Od kilku już lat mówi się o tym, że Buffett, przez długi czas uznany w rankingach „Forbesa" za najbogatszego człowieka na świecie, powinien wyznaczyć następcy, który powoli będzie go zastępował w prowadzeniu interesów. On sam nie robił z tego tajemnicy, ale też specjalnie nie spieszył się z przekazaniem zarządzania komuś innemu. A nawet żartował, że najlepszy byłby na tym stanowisku jego najbliższy współpracownik i przyjaciel Charles Munger. Tylko że Munger ma już 91 lat. A to oznacza, że do zastąpienia wkrótce będzie i prezes, i wiceprezes funduszu.

Zaskakująca kariera

Li Lu ma 48 lat i już zarobił miliardy dla Berkshire Hathaway. Zasłużył się, kiedy zwrócił uwagę Mungera na chińskiego producenta samochodów BYD, który wtedy specjalizował się w kopiowaniu aut BMW, z logo bawarskiego koncernu włącznie. Berkshire zainwestował, BYD ucywilizował i to do tego stopnia, że firma jest w tej chwili największym chińskim producentem aut z elektrycznym napędem. Od 2008 roku zysk z tej inwestycji sięgnął 1,2 mld dol.

Gdyby rzeczywiście zastąpił on Buffetta, byłaby to najbardziej zaskakująca kariera w globalnym świecie finansów. Li wychował się na chińskiej wsi w rodzinach zastępczych, bo jego rodzice zostali wysłani do obozów pracy podczas rewolucji kulturalnej. On sam po tragicznych wydarzeniach na placu Tienanmen wyjechał do Francji, stamtąd do Stanów Zjednoczonych, gdzie przy wsparciu chińskich imigrantów zdołał założyć mały fundusz inwestycyjny. Jednym z jego klientów był słynny piosenkarz Sting, który o Li mówi, że potrafi ciężko pracować i jest niesłychanie inteligentny.

Blondynka po Harvardzie

Równie zaskakującą kandydatką na następcę Buffetta byłaby Tracy Britt. Piękna blondynka ma dzisiaj 32 lata, jest prezesem czterech firm należących do funduszu, które przynoszą mu roczny zysk w wysokości 4 mld dol.

Britt ma gabinet tuż obok gabinetu Buffetta. Kiedy szef Berkshire Hathaway przyjął ją do pracy, miała 24 lata i otrzymała natychmiast posadę doradcy finansowego. I od razu pojawiły się spekulacje, że to ona właśnie zastąpi szefa. Sam Buffett otwarcie powiedział wówczas, że ma faworyta, ale nie zamierza z nikim dzielić się informacjami, bo to tajemnica. Dodał tylko, że będzie to ktoś młodszy niż on.

Tracy Britt jest absolwentką amerykańskiego Uniwersytetu Harvarda. Wychowała się na Manhattanie w Nowym Jorku, ale pochodzi z Kansas, gdzie rodzice mają farmę. Nie ukrywa, że jakakolwiek pomoc w rodzinnym gospodarstwie była dla niej katorgą, chociaż ograniczała się tylko do odbieraniu telefonów od klientów.

Poszła na Harvard, mimo że wszyscy z otoczenia jej to odradzali. Kiedy skończyła uczelnię, Buffett natychmiast dał jej pracę. – I cały czas dokładał mi nowe zadania – wspomina dzisiaj. – Mówił, że mam się zajmować wszystkim, co tylko nowego pojawi się w firmie – dodaje. I nie ukrywa, że wygrała los na loterii, bo przyszło jej pracować z najsłynniejszym inwestorem wszech czasów, któremu towarzyszy podczas wszystkich najważniejszych spotkań. – Nie zdziwiłbym się, gdyby to rzeczywiście Tracy miała zastąpić Warrena. Ona wie o wszystkim, co dzieje się w firmie i co zamierza zrobić sam Buffett – mówi Sam Taylor, prezes funduszu inwestycyjnego Oriental Trading Co.

A może trochę bliżej

Howard Buffett jest farmerem, filantropem, a wolnych chwilach patroluje Macon County jako szeryf. Przez wiele lat trzymał się jak najdalej biznesu ojca. Nie skończył wyższej uczelni, ma dzisiaj 64 lata, ale „Howie", jak mówi na niego Warren Buffett, ma ogromne szanse, żeby przejąć biznes ojca. Tyle że nie będzie miał wpływu na inwestycje, bo zostanie prezesem tytularnym, który musi zadbać, żeby fundusz był wierny zasadom wprowadzonym przez Buffetta seniora. Oczywiście kandydaturę „Howiego" musieliby zaakceptować akcjonariusze. Pewnie by to zrobili, gdyby przy boku miał i Li Lu, i Tracy Britt.

Ale swoją drogą jak to się stało, że i oni nie dopatrzyli obowiązków informacyjnych i narazili firmę na tak gigantyczną karę? Zapewne wyjaśnia to dzisiaj sam Buffett.

Amerykańskie władze finansowe ukarały grzywną w wysokości 896 mln dol. Berkshire Hathaway, fundusz inwestycyjny Warrena Buffetta. Sprawa jest szokująca i nie chodzi o wysokość grzywny. Bardziej zdumiewa to, że Buffett, najbardziej doświadczony inwestor na świecie, popełnił błąd. Bo sam przyznał: „Popełniliśmy pomyłkę".

Berkshire Hathaway został ukarany przez Departament Sprawiedliwości i Federalną Komisję Handlu za to, że nie poinformował Urzędu Antymonopolowego o konwersji obligacji zamiennych spółki USG na jej akcje. Do transakcji doszło 9 grudnia 2013 r.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację