96 śmigłowców uderzeniowo-rozpoznawczych AH-64E Apache Guardian będzie nas kosztować ponad 40 mld zł. I mówimy tu tylko o cenie zakupu. Szczegóły powinniśmy poznać w przyszłym tygodniu, gdy ma być podpisana umowa między resortem obrony a amerykańskim koncernem Boeing.
Koszt zakupu śmigłowców Apache to tylko początek. A przecież utrzymywać też będziemy Abramsy, K2 i tarczę powietrzną
AH-64E Apache to naprawdę doskonałe statki powietrzne, które mają olbrzymie zdolności bojowe. Dlaczego więc klaszczę, ale się nie cieszę? Główny problem leży w tym, że kupujemy aż 96 tego typu maszyn.
Po pierwsze, to oznacza gigantyczne koszty. Sam zakup jest drogi, a trzeba pamiętać, że w tzw. cyklu życia uzbrojenia koszt nabycia to tylko jedna trzecia wszystkich środków, które trzeba będzie wydać. To oznacza, że z kieszeni podatników na śmigłowce Apache przez kolejne ok. 40 lat wydamy jeszcze co najmniej 80 mld zł. Uśredniając: po 2 mld zł rocznie. To kwota, nawet jak na liczący dziś prawie 120 mld zł rocznie budżet Ministerstwa Obrony Narodowej, olbrzymia.
Trzeba pamiętać, że utrzymywać będziemy musieli także np. ponad 500 dostarczanych właśnie czołgów Abrams i K2 czy tarczę polskiego nieba. W ramach programu Wisła, Narew i Pilica plus na sam zakup sprzętu do 2035 r. mamy wydać prawie 250 mld zł.
Po drugie, można śmiało stwierdzić, że po prostu nie mamy aż tak dużych potrzeb. 32 sztuki są nam potrzebne na pewno. 64 można pewnie próbować uzasadniać. Ale 96? Jeszcze kilka lat temu nawet miłośnicy lotnictwa nie snuli takich wizji w najśmielszych marzeniach. Tym bardziej, że akurat przebazowanie samolotów czy śmigłowców przez sojuszników może nastąpić dosłownie z dnia na dzień, tak więc w razie kryzysu pomoc w tej domenie może nadejść bardzo szybko.