Kryzys finansowy szybko się nie skończy

Co z tego, że po poniedziałkowych ogromnych spadkach na giełdach wczoraj doszło do odbicia? To normalne na rynkach kapitałowych, że po burzliwej sesji przychodzi pora na ochłodzenie emocji. Jednak przygotujmy się, że to jeszcze nie koniec. Ostra jazda na przemian w górę i w dół może potrwać do końca roku. Na rynku finansowym niestety nie ma już autorytetów, więc nikt nie stanowi dziś dla inwestorów wyroczni, która mogłaby uspokoić nastroje.

Aktualizacja: 30.09.2008 23:21 Publikacja: 30.09.2008 18:09

Akcje giełdy w Warszawie czy jednostki funduszy inwestycyjnych, w których swoje oszczędności ulokowało ponad 3 miliony Polaków, szybko nie wrócą do poziomów z lipca ubiegłego roku, kiedy po czteroletniej hossie osiągnęły rekordowe poziomy. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że bessa, która trwa już ponad rok, spokojnie może nas męczyć jeszcze co najmniej kolejne 12 miesięcy.

W najbliższym czasie na notowania giełdowe będą wpływać listopadowe wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, ale także wiele ważnych publikacji danych makroekonomicznych o gospodarce zza oceanu i strefie euro. Niestety, będą to raczej informacje o spadającym tempie wzrostu PKB.

Już w najbliższy czwartek dowiemy się, czy wart 700 mld dolarów pakiet ratunkowy dla banków z Wall Street ostatecznie przyjmą amerykańscy kongresmeni. Nastroje w USA są tak złe, że pewnie to zrobią mimo sprzeciwu wielu ekonomistów.

To, co się dzieje w gabinetach finansistów i na parkietach światowych giełd, niestety może się przełożyć na realną sytuację gospodarczą. Kryzys po prostu spowoduje spadek popytu. Na pewno w Chinach kilka fabryk zostanie zamkniętych, a największe motoryzacyjne koncerny zamiast 20 premier nowych samochodów rocznie zrobią jedynie kilka.

Brytyjscy finansiści z londyńskiego City już szukają pracy w Bangalore lub w Bombaju. Menedżerom średniego szczebla we Francji szefowie zlikwidują dopłaty do służbowych posiłków. A w Polsce wiele firm zlikwiduje pewnie wyjazdy integracyjne dla pracowników. Na razie to tylko spowolnienie gospodarcze. Jak rozpoznamy początek recesji?

W bardzo prosty sposób. Stare porzekadło mówi: spowolnienie gospodarcze jest wówczas, gdy zatrudnienie traci nasz sąsiad. Recesja zaś jest wtedy, kiedy my tracimy pracę.

Skomentuj na blog.rp.pl

Akcje giełdy w Warszawie czy jednostki funduszy inwestycyjnych, w których swoje oszczędności ulokowało ponad 3 miliony Polaków, szybko nie wrócą do poziomów z lipca ubiegłego roku, kiedy po czteroletniej hossie osiągnęły rekordowe poziomy. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że bessa, która trwa już ponad rok, spokojnie może nas męczyć jeszcze co najmniej kolejne 12 miesięcy.

W najbliższym czasie na notowania giełdowe będą wpływać listopadowe wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych, ale także wiele ważnych publikacji danych makroekonomicznych o gospodarce zza oceanu i strefie euro. Niestety, będą to raczej informacje o spadającym tempie wzrostu PKB.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację