Arthur Schopenhauer ma godnego następcę? Czy premier Donald Tusk współcześnie rozwija erystykę tego niemieckiego filozofa? Sztuka prowadzenia sporów wedle Schopenhauera skupiała się na łamaniu wszelkich barier, zasad, używaniu manipulacji, do osiągnięcia za wszelką cenę celu – jakiejś formy zwycięstwa, nie licząc się z kosztami i często obok prawdy. Temu służą argumenty ad hominem, demagogia, etykietowanie, a przede wszystkim wywołanie emocji u przeciwnika.
W obliczu kryzysu informacyjnego rządu i wojska, jaki wywołała ujawniona przez „Rzeczpospolitą” wiadomość, że uszkodzenie domu we wsi Wyryki na Lubelszczyźnie nie wynika z uderzenia rosyjskiego drona, lecz być może rakiety wystrzelonej z samolotu bojowego, premier przyjął strategię Schopenhauera.
Donald Tusk i jego środowisko polityczne uznają, że ujawnienie informacji o rakiecie jest atakiem na polskich żołnierzy i próbą osłabienia ich morale. – Nikomu nie można pozwolić na to, żeby doprowadził do sytuacji, w której polski żołnierz czy funkcjonariusz Straży Granicznej, zanim podejmie decyzję, będzie się zastanawiał, czy coś mu za to grozi – mówił premier Tusk przed ostatnim posiedzeniem Rady Ministrów.
Czytaj więcej
O wszystkim, co jest stanem faktycznym i naszą wiedzą informuje pana prezydenta i BBN - mówił na...
Premier Donald Tusk murem za mundurem
O ile można zgodzić się z argumentacją premiera, który podkreśla, że „musimy pamiętać, że w przypadku ataku wszystkim stratom winny jest agresor, a nie ten, który broni się przed agresorem” oraz że „Polscy żołnierze, przy wsparciu sił NATO, bronili polskiego nieba, kiedy w ubiegłym tygodniu Rosja dopuściła się agresywnej prowokacji z użyciem dronów. Ryzykowali życie i zdrowie, byśmy byli bezpieczni. Dlatego muszą mieć zapewnione pełne wsparcie państwa, którego strzegą. Dla żołnierzy i ich dowódców swoboda w działaniach operacyjnych jest bardzo istotna. Czasem mają tylko kilka sekund na podjęcie decyzji i neutralizację zagrożenia”.