Błędne światełka w tunelu kryzysu

Z łamów kilku gazet powiało wczoraj optymizmem. Jeden z dzienników ogłosił koniec choroby. Inny cytował opinie autorytetów zapowiadających koniec recesji jeszcze w tym roku, choć – niestety – na razie ta prognoza dotyczy tylko USA.

Aktualizacja: 17.03.2009 21:59 Publikacja: 17.03.2009 21:58

Chyba jednak nie wszyscy przeczytali właściwe gazety, bo wtorkowe notowania z krajowych rynków nie sprzyjały ani naszej walucie, ani naszym akcjom. I jedne, i drugie wyraźnie traciły na wartości.

Na światowych giełdach wczoraj też było różnie i tak będzie jeszcze przez dłuższy czas. Fachowcy uważają, że dopiero w maju

będzie można postawić poważną diagnozę sytuacji. Gdy największe światowe korporacje przedstawią swoje zweryfikowane bilanse, będziemy wiedzieli, w których szafach i ile poukrywanych jest trupów. Wtedy będzie można tak naprawdę policzyć straty i powiedzieć, ile pieniędzy brakuje, i wycenić na nowo firmy i waluty.

Prawdopodobnie dopiero te informacje uspokoją giełdy. Nie oznacza to rzecz jasna, że wtedy zaczną się zwyżki kursów prowadzące nas na szczyty hossy. Tak nie będzie. Można jednak oczekiwać zakończenia gwałtownych wahań notowań.

Na razie ze strefy realnej gospodarki ciągle napływają złe dane. Spada produkcja, rośnie bezrobocie i – co gorsza – przeważają pesymiści. Najbogatszym człowiekiem świata zostałby dziś ten, kto mógłby odpowiedzialnie powiedzieć, że choroba gospodarki się skończyła, albo choćby określić, kiedy sięgniemy dna, od którego można się odbić.

Niestety, tego dziś jeszcze nie da się przewidzieć. Ani w skali całego świata, ani w skali Polski. Po prostu brakuje nam zbyt wielu danych. Wiemy wprawdzie, że władze USA nie pozwolą upaść żadnej instytucji finansowej, bez względu na to, czy ma jeden czy sto miliardów strat. Ale ciągle nie znamy choćby antykryzysowego planu Komisji Europejskiej.

Polska na mapie gospodarczej świata to tylko mały punkt. Jednak nie oznacza to, że powinniśmy załamywać ręce. Zamiast podpierać się słabo udokumentowanymi optymistycznymi prognozami, musimy się starać wykorzystać wszystkie atuty, jakie mamy. Zabiegać o szybsze pozyskanie pieniędzy z funduszy europejskich i dbać, by nie przeniknęły do nas różne gospodarcze choroby – choćby takie jak załamanie w bankach.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/jablonski/2009/03/17/bledne-swiatelka-w-tunelu-kryzysu/]na blogu[/link][/ramka]

Chyba jednak nie wszyscy przeczytali właściwe gazety, bo wtorkowe notowania z krajowych rynków nie sprzyjały ani naszej walucie, ani naszym akcjom. I jedne, i drugie wyraźnie traciły na wartości.

Na światowych giełdach wczoraj też było różnie i tak będzie jeszcze przez dłuższy czas. Fachowcy uważają, że dopiero w maju

Pozostało 82% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację