Trudno oczekiwać znacznego popytu na kredyt, jeśli rośnie liczba zwalnianych pracowników.
Takie deklaracje należy traktować też jako jeden ze wskaźników gospodarczej koniunktury. Bo przecież jeśli ktoś decyduje się na pożyczkę, nawet nieznaczną, musi mieć świadomość, ile i przez jaki czas będzie go ona miesięcznie kosztowała. A jak wskazują prognozy ekonomistów, najbliższe dwa kwartały będą dla polskiej gospodarki zdecydowanie słabe.
Poprawa sytuacji może przyjść dopiero pod koniec roku. Dlatego w obliczu kryzysu, który w pełnym wymiarze jeszcze do nas nie dotarł, wybory Polaków nie mogą zaskakiwać. Choć ostatnie lata gospodarczej prosperity mogły nas przyzwyczaić do życia z pożyczką, dziś większość pomyśli raczej o tym, jak oszczędzać niż o tym, co jeszcze można kupić. I choć z punktu widzenia gospodarki to zła wiadomość, bo w ten sposób słabnie popyt na różne produkty, to perspektywa finansowa polskich rodzin jest przecież nieco inna.
Korzystne dla polskiej gospodarki może być to, że nadal jesteśmy społeczeństwem na dorobku. A to oznacza większe zapotrzebowanie choćby na nowe mieszkania i ich wyposażenie. W sondażu "Rzeczpospolitej" można jednak znaleźć pozostającą w nas nutę optymizmu.Wynika z niego, że blisko 400 tys. osób chciałoby zaciągnąć kredyt po to, by kupić mieszkanie. To dobry znak i może nam pomóc w momencie powrotu koniunktury. Wtedy będzie szansa, że szybciej zaczniemy nadrabiać ekonomiczne zaległości.
[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2009/03/19/pawel-czurylo-kryzys-zmienia-przyzwyczajenia/]Skomentuj[/link][/ramka]