Bieńkowska - najwięcej funduszy z UE dla Polski po 2013 r.

Najwięcej pieniędzy z Brukseli napłynie do Polski po 2013 r. wyjaśnia w rozmowie z Kubą Kuraszem i Arturem Osieckim Elżbieta Bieńkowska, minister rozwoju regionalnego

Publikacja: 15.09.2010 03:00

Bieńkowska - najwięcej funduszy z UE dla Polski po 2013 r.

Foto: Fotorzepa, Danuta Matłoch Danuta Matłoch

[b]Jak będzie wyglądać wykorzystanie pieniędzy z Brukseli w przyszłym roku z punktu widzenia resortu rozwoju i budżetu państwa? Czeka nas kolejny rok nakręcania gospodarki funduszami unijnymi?[/b]

Mam nadzieję, że tak będzie, choć najważniejsze również z punktu widzenia funduszy były lata 2008-2009. To był start w momencie spowolnienia gospodarczego. Natomiast o kolejne dwa lata martwimy się o tyle, że nastąpi w nich znaczący wzrost wydatków i dopiero w roku 2013 otrzymamy z Komisji Europejskiej więcej niż wydaliśmy. Wtedy będą się kończyły największe inwestycje a do Polski wrócą bardzo duże sumy. Planując wydatki do roku 2015 r. staraliśmy się uniknąć wielkich skoków, ale nie można ich całkiem wyeliminować. W przyszłym roku wydamy prawie 50 mld zł, a rok później jeszcze więcej. Dopiero w 2013 r. dostaniemy więcej niż wydamy. W obecnej sytuacji budżetowej musieliśmy przekonać Radę Ministrów, aby tych wydatków nie ścinać, choć można było je przyciąć na rok 2011 i zwiększyć dopiero w 2012 r.

[b]Dotychczas Komisja Europejska zwróciła Polsce wydatki rzędu 12 mld euro, co oznacza, że w kolejnych latach otrzymamy jeszcze 55 mld euro?[/b]

Najwięcej w latach 2013-2015. Wtedy zwroty będą najwyższe.

[b]To zbawienie dla finansów publicznych, bo istotnie obniży deficyt budżetu państwa. Mało kto o tym pamięta. Po co robić reformy, skoro napłyną pieniądze unijne...[/b]

Ich napływ bedzie najbardziej odczuwalny po roku 2013. Przed nami jednak ciężki rok 2011 z wydatkami sięgającymi 50 mld zł.

[b]A jak pełne wykorzystanie funduszy europejskich ma się do wejścia do strefy euro?[/b]

Za wcześnie na odpowiedź. Kurs złotego jest stabilny, więc nie przekłada się na wartość środków, którymi operujemy, choć trzeba być stale przygotowanym na to, że różnice kursowe będą wpływać negatywnie lub pozytywnie jak to miało miejsce pod koniec 2008 r. Wtedy niektóre samorządy zrefundowały sobie dosłownie wszystkie inwestycje zrealizowane zgodnie z prawem UE. Na zapłatę faktur zabezpieczyliśmy w przyszłorocznym budżecie blisko 50 mld zł. Zajmujemy się teraz jak najszybszym odzyskiwaniem pieniędzy, aby różnica pomiędzy wydanymi, a zwróconymi była jak najmniejsza. Najbliższe dwa lata są kluczowe. Balans odwróci się w 2013 r.

[b]Niedawno straciliśmy naszego członka w zarządzie Europejskiego Banku Inwestycyjnego. Odchodząca wiceprezes Marta Gajęcka nazwała nawet ministra finansów Jacka Rostowskiego ignorantem, że nie zadbał o dalszy udział Polaka w zarządzie EBI. Czy to wydarzenie może mieć wpływ na absorpcję przez Polskę środków UE?[/b]

Nie sądzę. Decyzje w EBI są podejmowane kolegialnie. Jesteśmy dużym rynkiem i dla banku Polska jest miejscem, o które trzeba dbać. Jakiejkolwiek narodowości są tam osoby będą to robić, podobnie jak to się dzieje w unijnej dyrekcji do spraw polityki regionalnej, choć to daleka analogia. Mieliśmy tam swojego komisarza, teraz nie mamy, ale nadal jesteśmy głównym sojusznikiem w postrzeganiu przyszłości polityki regionalnej. Nasze wyniki pomagają po prostu w dyskusji o przyszłym budżecie.

[b] No właśnie rozpoczęły się negocjacje w sprawie nowego budżetu UE na lata 2014-2020. Jakiej kwoty się spodziewamy?[/b]

To nadal wróżenie z fusów, choć cały czas mówię o sumie porównywalnej do tej, którą dysponujemy obecnie czyli ok. 67 mld euro. Jest na to szansa jeśli cała Komisja Europejska zgodzi się z nami, że fundusze strukturalne to nie jałmużna dla biednych krajów. W przeciwnym wypadku moglibyśmy zostać z niewielkimi pieniędzmi w niewielkim gronie.

[b] Presja w Brukseli na cięcie wydatków jest jednak duża?[/b]

Dlatego podkreślamy, że polityka spójności w krajach takich jak Polska się sprawdza. W ciągu ostatnich dwóch lat połowę wzrostu PKB zawdzięczamy funduszom strukturalnym zarówno ze starego, jak i obecnego rozdania. I to w tak dużym kraju jak Polska i przy ogromnym zróżnicowaniu skali inwestycji od wielkich infrastrukturalnych do najmniejszych dla mikrofirm. Jest to po prostu polityka rozwojowa, którą każdy kraj, nawet największy, prowadzi. To pieniądze na przyśpieszenie wzrostu.

[b]A czy w ramach nowego budżetu polityki rolnej mamy szanse na zrównanie dopłat dla polskich rolników z np. rolnikami z Francji?[/b]

To zupełnie inna pula pieniędzy, ale Ministerstwo Rolnictwa na pewno o to zabiega. Wspólna polityka rolna, a więc nie tylko dopłaty, ale także inwestycje na terenach wiejskich to pierwsza część budżetu, a polityka spójności druga. Resort rolnictwa prowadzi dokładnie takie same rozmowy jak my. Nam zależy na tym, aby polityka rozwojowa była podobną częścią budżetu jak teraz. Powinna być skierowana do wszystkich krajów i regionów UE. Oczywiście w rozmowach nacisk jest kładziony na wysokie technologie, innowacyjność, ale polityka spójności powinna być na tyle szeroka, że jeżeli są jeszcze kraje UE, które wciąż potrzebują inwestycji infrastrukturalnych to i na nie powinno się znaleźć miejsce. Chodzi o to, aby politykę spójności umieścić na stałe w budżecie obok polityki rolnej. Musimy podkreślać, że zależy nam na polityce prorozwojowej wszystkich krajów UE, a nie tylko na wyrównywaniu różnic między nimi.

[b]Bo nie dostaniemy pieniędzy?[/b]

Dostaniemy, ale na papierze i znacznie mniej. Wszyscy będą zadowoleni, że wpisano podstawową infrastrukturę, ale pieniądze zostaną znacznie zmniejszone, bo wtedy 3/4 krajów UE nie będzie tym zainteresowanych.

[b]Jak inne kraje odbierają nasze propozycje?[/b]

Niemcy, które trzy lata temu w ogóle nie były zainteresowane takim rodzajem finansowania jak polityka rozwojowa w tej chwili są jednym z naszych głównych sojuszników. To bardzo ważne, bo to największy płatnik netto do wspólnej kasy.

[b]A Johannes Hahn, komisarz do spraw polityki regionalnej?[/b]

Mówimy jednym głosem. Mamy też poparcie Janusza Lewandowskiego, komisarza ds. budżetu. [b] Wracając do kwot, gdyby pieniądze na politykę spójności były liczone jak dotychczas to Polska w nowym budżecie Unii otrzymałaby nawet więcej niż teraz, bo ok. 100 mld euro?[/b]

To prawda, ale nie łudźmy się, że stara metodologia zostanie utrzymana. Sytuacja w Europie się zmieniła. My też jesteśmy w innej sytuacji. Wciąż liczymy na pieniądze unijne, ale w ogonie Europy już nie jesteśmy. Żaden z krajów nie dostał tyle pieniędzy co my, a często o tym zapominamy.

[b] Wróćmy do obecnego budżetu. Bardzo mało pieniędzy wydaliśmy na inwestycje IT?[/b]

Są takie segmenty, które wymagają bardzo długiego przygotowania. To inwestycje energetyczne, częściowo kolejowe i te z zakresu gospodarki elektronicznej. To bardzo skomplikowane procedury, co dobrze widać na przykładzie budowy sieci szerokopasmowej w Polsce Wschodniej. To inwestycja, która przyniesie wielką zmianę, ale jej realizacja jest długotrwała. Jesteśmy jednak pewni, że zostanie zakończona sukcesem. Projekty są długo przygotowywane, ale mieszczą się w harmonogramach. Muszą być porządnie zrobione. Poza tym rynek e-usług jest specyficzny.

[b]A kolejnictwo?[/b]

Wreszcie przyspieszyło. Przesłano kilka projektów do akceptacji Brukseli. Są już pierwsze umowy. W projektach kolejowych długo trwa przygotowanie dokumentacji, wchodzimy też w sferę pomocy publicznej. Żaden z projektów kolejowych nie został skreślony podczas ostatniej aktualizacji listy inwestycji kluczowych programu „Infrastruktura i środowisko”.

[b] Nie został też dopisany ani jeden projekt przeciwpowodziowy?[/b]

Obecnie na liście jest 21 projektów. Szacunkowa kwota ich dofinansowania ze środków unijnych wynosi 2,4 mld zł, co oznacza, że konsumują całą dostępną pulę pieniędzy na ten cel. Dlatego też, Minister Środowiska nie rekomendował wprowadzania nowych projektów. My nie możemy pozwolić sobie na znaną z poprzednich lat fikcję wpisywania projektów przeciwpowodziowych o wartości wielokrotnie przekraczającej dostępne środki. Inna sprawa, że wiele z tych projektów nie było niczym innym tylko tytułami.

[b]A może samorządy przygotowałyby takie projekty lepiej i szybciej?[/b]

Niewątpliwie ze względu na różnorodność podmiotów odpowiedzialnych za tego typu infrastrukturę można mówić o pewnym skomplikowaniu sytuacji. Jednak do jej rozwikłania są potrzebne zmiany prawa. Jeśli do nich dojdzie i pojawią się projekty będziemy mogli o nich rozmawiać, tym bardziej, że obecnie możemy aktualizować listy projektów kluczowych częściej niż dwa razy do roku. [b] W związku z powodzią Polska złożyła wniosek o wsparcie z unijnego Funduszu Solidarności, wyliczyliśmy nasze straty na ponad 2 mld euro. Ile dostaniemy?[/b]

Wniosek ma być zaakceptowany we wrześniu. Zrefundujemy z tego koszty akcji ratowniczej i odbudowę obiektów publicznych. [b] Jakiej kwoty się spodziewamy?[/b]

Maksymalnie 120 mln euro.

[b]Dosyć zaskakująco niska kwota wobec skali strat?[/b]

Wynika to z reguł obliczania tej pomocy. Więcej nie dostaniemy.

[i]Rozmawiali Kuba Kurasz i Artur Osiecki[/i]

[ramka] Elżbieta Bieńkowska przed objęciem funkcji ministra rozwoju pracowała m.in. jako dyrektor Wydziału Rozwoju Regionalnego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Śląskiego. Ukończyła filologię orientalną na UJ, Krajową Szkołę Administracji Publicznej oraz studia podyplomowe MBA w Szkole Głównej Handlowej. [/ramka]

[b]Jak będzie wyglądać wykorzystanie pieniędzy z Brukseli w przyszłym roku z punktu widzenia resortu rozwoju i budżetu państwa? Czeka nas kolejny rok nakręcania gospodarki funduszami unijnymi?[/b]

Mam nadzieję, że tak będzie, choć najważniejsze również z punktu widzenia funduszy były lata 2008-2009. To był start w momencie spowolnienia gospodarczego. Natomiast o kolejne dwa lata martwimy się o tyle, że nastąpi w nich znaczący wzrost wydatków i dopiero w roku 2013 otrzymamy z Komisji Europejskiej więcej niż wydaliśmy. Wtedy będą się kończyły największe inwestycje a do Polski wrócą bardzo duże sumy. Planując wydatki do roku 2015 r. staraliśmy się uniknąć wielkich skoków, ale nie można ich całkiem wyeliminować. W przyszłym roku wydamy prawie 50 mld zł, a rok później jeszcze więcej. Dopiero w 2013 r. dostaniemy więcej niż wydamy. W obecnej sytuacji budżetowej musieliśmy przekonać Radę Ministrów, aby tych wydatków nie ścinać, choć można było je przyciąć na rok 2011 i zwiększyć dopiero w 2012 r.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację