Odnalezienie – lub stworzenie sobie – odpowiedniej niszy, w której dystansujemy konkurentów, to świetna recepta na sukces w biznesie. Podobną logiką zdają się kierować unijni decydenci, zamieniający krok po kroku UE w światowe „mocarstwo regulacyjne”.
Czytaj więcej:
Liczby mogą szokować. Według wyliczeń z raportu Mario Draghiego, w latach 2019-2024 Unia „wyprodukowała” co najmniej 13 tys. różnego rodzaju aktów prawnych, czyli grubo ponad dwa razy więcej niż przyjął amerykański Kongres. Co więcej, mimo deklaracji Ursuli von der Leyen, że Komisja Europejska będzie ograniczała liczbę i koszty przyjmowanych regulacji oraz upraszczała te już obowiązujące, obserwujemy proces odwrotny. Tylko w ubiegłym roku ta regulacyjna gorączka doprowadziła do powstania prawie 2300 aktów prawnych, czyli o niemal 10 proc. więcej niż rok wcześniej.
Każda z tysięcy unijnych regulacji jest kosztem dla biznesu
Do tego dochodzi masa technicznych, szczegółowych rozwiązań, aktów wykonawczych, decyzji, które często nie są ujmowane w oficjalnych statystykach. A przecież akty przyjmowane na szczeblu unijnym to zaledwie wierzchołek góry lodowej – ich implementacja w każdym z krajów członkowskich wiąże się często z przyjęciem dodatkowych przepisów, które wychodzą poza wytyczne z Brukseli.
Czytaj więcej
Administracja Donalda Trumpa szykuje radykalne poluzowanie norm zużycia paliwa dla nowych aut w U...