Rozmowa z prezesem BZ WBK

Mateusz Morawiecki, prezes Banku Zachodniego WBK w rozmowie z Jakubem Kuraszem ("Rz") i Cezarym Szymankiem (Radio PiN)

Publikacja: 17.03.2011 20:11

Rozmowa z prezesem BZ WBK

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Rz: Kiedy zniknie marka Bank Zachodni WBK?

Zmiana brandu naszego banku nie jest planowana. Ale chcemy, żeby nasza marka bardziej kojarzyła się z Santanderem, by logotyp hiszpańskiego inwestora pojawiał się obok naszego.  Podobają nam się oczywiście biało-czerwone barwy Santandera i w prowadzonych przez nas działaniach marketingowych będziemy tłumaczyć klientom, że staliśmy się częścią tej globalnej grupy.

Hiszpan Antonio Banderas, kolejna twarz banku, został wskazany przez nowego właściciela?

Pewnie panowie nie uwierzycie, ale nie. Został wybrany jak zwykle w takiej sytuacji: przez nasz zespół marketingowy, i to zanim zakończył się wyścig inwestorów po Bank Zachodni WBK.

Ale szkoda, że wybór nie padł na Penelope Cruz...

Zdanie prezesa jest w takich projektacjeślh mało znaczące. Z przeprowadzonych na nasze zlecenie badań wynika, że kobiety w reklamach mniej podobają się... kobietom. Zawsze więc wybieramy taką gwiazdę, która budzi pozytywne emocje u jak największej liczby odbiorców. W tym przypadku szczególnie u pań.

Co takiego ma Santander, czego nie ma BZ WBK?

Jeśli pojawią się możliwości powiększenia skali, to będziemy bardzo zainteresowani skokowym wzrostem. A Santander jest znany z tego, że nie przepuszcza okazji

To może taka sytuacja, kiedy mistrz świata rozmawia – nieskromnie mówiąc – z mistrzem Polski. Znakomita grupa bankowa, o wynikach w czołówce światowej i która ma szereg dobrych rozwiązań. Począwszy od zarządzania procesami informatycznymi, a skończywszy na sposobach i stylu sprzedawania produktów. I z tego doświadczenia – 150 lat grupy Santander w bankowości – będziemy korzystać.

Dyplomatyczny optymizm... Przecież wielu analityków po ogłoszeniu informacji, kto zostanie właścicielem BZ WBK, mówiło, że Santander, wchodząc do pana banku, dokona przede wszystkim restrukturyzacji. Zwolnień w imię optymalizacji.

No i okazało się, że były to nietrafione spekulacje. Santander kupuje banki w bardzo słabym stanie i wtedy przeprowadza w nich głęboką restrukturyzację, albo banki w bardzo dobrym stanie i wtedy... lepiej nie psuć tego, co dobrze działa.

Nie ma ryzyka, że Hiszpanie będą zainteresowani przede wszystkim transferem zysków?

Kapitałem oraz płynnością zarządzamy w Polsce. Nie ma też planów połączenia naszego banku z Santander Consumer Finance (część zajmująca się wyłącznie kredytami konsumenckimi – red.).

Wracając do restrukturyzacji, będą zwolnienia?

Chcemy się rozwijać, w tym roku przybędzie ok. 40 nowych placówek. Otwieramy także nowe centra bankowości dla małych i średnich firm. Zatrudniamy ludzi, a nie zwalniamy.

Wiele mówiło się również o sprzedaży spółki asset management czy domu maklerskiego, bo nie pasuje do modelu biznesowego Santandera...

Kolejne plotki bez żadnych podstaw. Jest plan dalszego rozwoju, głębszej integracji tego biznesu z całą grupą bankową. Np. w obszarze asset management już niedługo niektóre fundusze Santandera będą sprzedawane poprzez naszą strukturę i odwrotnie – prowadzone przez nas fundusze Europy Centralnej będą sprzedawane w grupie Santander.

Pojawiają się również ostrzeżenia, że Santander ze względu na swój model biznesowy wprowadzi w BZ WBK dywizjonalizację, słowo klucz, którego nie lubi nadzór bankowy, oznaczające nic innego, jak pełne podporządkowanie polskiego zarządu wskazaniom Madrytu.

Organizacyjnie jesteśmy podmiotem działającym na własny rachunek, na własnym kapitale i płynności. Dywizjonalizacja nie jest modelem biznesowym Santandera.

A jeśli sytuacja makroekonomiczna w Hiszpanii się pogorszy... Grupa Santander ma dużą pozycję na tamtejszych obligacjach skarbowych, może dojść do problemów z płynnością, a wtedy... BZ WBK przerzuci część kapitałów do centrali?

Myślałem, że mit o transferach zysków czy kapitałów do zagranicznych central został już obalony w czasie kryzysu.

Jest pan dość pewny siebie, rozumiemy, że spokojny o swoją przyszłość w banku. Potraktowali pana jako aktywo?

Cały zarząd banku i kadra menedżerska zostały przez nowego inwestora uznane za główny czynnik sukcesu i dalszego rozwoju. W najbliższych miesiącach pojawi się u nas kilka nowych osób, oddelegowanych z Hiszpanii. Ale pozostaną również menedżerowie irlandzcy. Jestem spokojny o przyszłość banku, wchodzimy w najlepszy czas w jego historii.

KNF, udzielając zgody Santanderowi, postawiła jakieś specjalne warunki?

Żadnych niestandardowych. Jest natomiast wspólne życzenie komisji oraz Santandera, aby w perspektywie kolejnych lat Bank Zachodni WBK funkcjonował nadal jako spółka publiczna na giełdzie.

A zarząd dostał nowe warunki do spełnienia?

Pod względem sumy bilansowej jesteśmy na piątym – szóstym miejscu wśród banków w Polsce. Biorąc pod uwagę naszą rentowność, w wartościach absolutnych i w dynamice jesteśmy od pięciu lat na trzecim miejscu i nikt nam nie zagraża.

Wobec tego by rosnąć, trzeba kupować. Będą kolejne akwizycje grupy Santander w Polsce?

Mam nadzieję, że Bank Zachodni WBK w najbliższych latach będzie aktywnym konsolidatorem na rynku. Jeśli pojawią się możliwości powiększenia skali działalności banku, to mając tak silnego inwestora strategicznego, będziemy bardzo zainteresowani skokowym wzrostem. A Santander jest znany z tego, że nie przepuszcza okazji.

Wejdźmy kilka pięter wyżej, do strefy euro. Pchać się tam teraz, by za wszelką cenę znaleźć się w Europie „najwyższej prędkości"?

Z jednej strony nie ma co ulegać modzie na prędkości, a z drugiej nie trzeba fetyszyzować euro. Strefa euro daje stabilność, ale – jak widać – wszystkiego nie załatwia. Czy chcemy być np. bliżej Danii, Szwecji, które fantastycznie sobie radzą, chociaż są poza strefą euro, czy bliżej Grecji, Belgii, Portugalii, które są w strefie euro, ale radzą sobie słabo? Europa dwóch prędkości to stary slogan. Tego nie należy się obawiać. Raczej perspektywy przekształcenia Wspólnoty w Europę 27 prędkości. Wracając do euro..., powinniśmy być po prostu przygotowani, bo spełnienie kryteriów konwergencji jest w naszym interesie bez względu na to, czy przystąpimy do strefy euro, czy nie. Tylko tyle i aż tyle. Natomiast czy to będzie rok wcześniej, czy później, to dziś drugorzędny temat.

Bo nie tylko my musimy ładnie wyglądać, ale strefa euro również, żeby chcieć do niej wstępować?

Tak. Musi mieć zdrowe mechanizmy fiskalne, stabilizacyjne i restrukturyzacyjne. A poza tym dla nas bardzo ważny jest też kurs, po jakim wstępowalibyśmy do strefy euro, aby na wiele lat nie stłumić naszego wzrostu gospodarczego.

Właściwy kurs?

Na przykład taki jak teraz, 3,8 – 4 złote za euro.

Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację