Reklama

Amerykanie masowo protestują przeciwko Trumpowi

Tłumy wypełniły w sobotę ulice w ponad 2600 amerykańskich miastach w proteście przeciwko rządom Donalda Trumpa, które opozycja określa jako dyktatorskie. To był największy w tym roku protest przeciwko obecnej administracji.

Publikacja: 19.10.2025 18:19

Protest w Nowym Jorku

Protest w Nowym Jorku

Foto: REUTERS/Eduardo Munoz

Z tego artykułu się dowiesz:

  • Na jakie działania administracji Trumpa reagują amerykańscy demonstranci?
  • Jakie symboliczne gesty i hasła towarzyszyły protestom?
  • Gdzie i w jaki sposób odbywały się demonstracje?
  • Jakie cele przyświecają organizatorom protestów przeciwko Trumpowi?
  • Jakie stanowiska reprezentują politycy opozycji w kontekście protestów?
  • Jakie reakcje wywołują protesty wśród Republikanów?

Pikiety odbyły się pod wspólną nazwą „No Kings”, w nawiązaniu do polityki Donalda Trumpa, który – zdaniem protestujących – rządzi jak monarcha, ignorując przepisy, Kongres oraz wolę ludzi. Nazwa ma też przypominać, że Stany Zjednoczone po 1776 r. nie akceptują jednoosobowych rządów suwerena. Demonstracje miały charakter ulicznej zabawy, a ich uczestnicy często przebrani byli w kolorowe albo nadmuchiwane stroje, które stają się symbolem opozycji. O poważnej symbolice protestu mówiły transparenty z hasłami takimi jak „Amerykanie przeciwko oligarchii”, „Nie dla Trumpa, jego kłamstw i korupcji”, „Nie zgadzam się na bycie poddanym króla”, „Wolność i Sprawiedliwość dla wszystkich”, „Precz od Chicago”.

Protesty przeciwko Trumpowi w USA. Czego domagają się demonstranci? 

Tysiące pikietujących pojawiło się w sobotę w ponad 2600 miejscach w całym kraju, wypełniając ulice i place mniejszych i większych miejscowości, od nowojorskiego Times Square przez Pennsylvania Avenue w Waszyngtonie po Grant Park w Chicago – mieście, które od ponad miesiąca burzy się przeciwko brutalnym łapankom imigrantów dokonywanym przez funkcjonariuszy służb imigracyjnych (ICE). W wyrazie solidarności podobne protesty odbyły się również w innych krajach przed ambasadami i konsulatami amerykańskimi. Uczestnicy demonstracji wyrażali sprzeciw wobec autorytarnych rządów Donalda Trumpa, jego represyjnej polityki imigracyjnej, mobilizacji sił wojskowych w amerykańskich miastach zarządzanych przez demokratów oraz działań wymierzonych w krytyków i przeciwników politycznych.

Czytaj więcej

Donald Trump na okładce „Time”. Nie szczędził krytyki, gdy ją zobaczył
Reklama
Reklama

– Uważam, że [rządzący] są w błędzie. Myślę, że kieruje nimi żądza władzy – powiedział w wywiadzie dla AP jeden z uczestników protestu w Waszyngtonie. – Musimy zabrać głos w obronie naszych praw – powiedziała uczestniczka protestu w Nowym Jorku.

Była to trzecia masowa mobilizacja Amerykanów od powrotu Trumpa do Białego Domu i drugi – po czerwcowym – protest z serii „No Kings”. – Mówią o mnie, że jestem królem. Nie jestem – powiedział prezydent w piątkowym wywiadzie dla Fox News, tuż przed kolacją w swoim resorcie golfowym, na której miejsce przy stole kosztowało milion dol. i po tym, jak oznajmił, że buduje sobie łuk triumfalny w Waszyngtonie.

Protesty w USA.  Republikanie o uczestnikach demonstracji: komuniści i marksiści

Organizatorzy mają nadzieję, że sobotni masowy protest zjednoczy opozycję, którą administracja Trumpa na różne sposoby próbuje uciszać i marginalizować. – Takie duże demonstracje dodają odwagi ludziom, którzy dotąd pozostawali na uboczu, ale są już gotowi zabrać głos przeciwko szczegółowemu planowi Trumpa niszczenia wszystkiego, co chroni naszą demokrację – powiedział w wywiadzie dla Associated Press demokratyczny senator USA Chris Murphy. Do pikietujących dołączyli czołowi demokraci, w tym lider mniejszości w Senacie Chuck Schumer oraz niezależny senator Bernie Sanders.

– Jesteśmy tu, ponieważ kochamy Amerykę – powiedział Sanders, przemawiając do tłumu w Waszyngtonie. Dodał, że amerykańska demokracja jest zagrożona za rządów Trumpa, ale podkreślił: „To my, ludzie, będziemy rządzić”.

Czytaj więcej

Skromne życie Joe Bidena po prezydenturze. Szczególnie w porównaniu do Baracka Obamy

Republikanie, na czele z przewodniczącym Izby Reprezentantów Mikiem Johnsonem, próbowali zdyskredytować uczestników demonstracji jako marginalną grupę. Twierdzili, że te protesty są wyrazem „nienawiści do Ameryki”, a jej uczestników nazywali „komunistami” i „marksistami”, zwolennikami Hamasu, a nawet „terrorystycznym skrzydłem Partii Demokratycznej”. – Zobaczymy, jakie pokażą się tam „typy z antify”, które nienawidzą kapitalizmu. Marksizm w pełnej krasie – mówił Johnson, który również na protestujących zrzucał winę za ciągnący się od trzech tygodni rządowy „shutdown”, czyli budżetowy paraliż agencji rządowych.

Reklama
Reklama

Frekwencja na ulicach dopisała mimo wrogiej retoryki ze strony republikanów oraz obaw komentatorów, że Amerykanie wystraszą się potencjalnych konsekwencji, jakie w Ameryce Donalda Trumpa zaczyna nieść ze sobą korzystanie z wolności słowa.

Polityka
Niemcy: Parlament za powiększeniem armii. Wprowadza dobrowolną służbę wojskową
Polityka
Ważna decyzja Sądu Najwyższego USA. Walka o wyborców w Teksasie
Polityka
Emmanuel Macron ostrzega przed zdradą Amerykanów. Ujawniono zapis rozmowy
Polityka
Obamowie wciąż wskazują drogę
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Polityka
Kontrowersyjna decyzja Pete'a Hegsetha. „New York Times” pozwał Pentagon
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama