Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego Joe Biden nie otrzymuje lukratywnych kontraktów na wystąpienia, jak jego poprzednicy?
- Jakie są reakcje i opinie najbliższych współpracowników i środowiska demokratów na decyzje Bidena?
- Jakie plany ma były prezydent USA?
Korespondencja z Nowego Jorku
Z powodu wieku oraz stanu zdrowia poza jego zasięgiem są wysokie stanowiska lub funkcje. Stracił popularność w kręgach demokratycznych, stąd organizacje i korporacje nie zapraszają go na wystąpienia za duże pieniądze. Wiele instytucji też boi się odwetowej reakcji ze strony prezydenta Donalda Trumpa, no i ponownie na przeszkodzie stoi pogarszający się stan zdrowia 82-letniego Bidena.
Donatorzy, którzy wspierali go w kampaniach politycznych, ostudzili swój entuzjazm. Nawet sprzymierzeńcy stali się krytyczni wobec prezydentury Bidena, co nie pomaga w budowaniu jego wizerunku. Była wiceprezydent Kamala Harris w swojej nowej książce krytycznie się wyraża o swoim szefie, stwierdzając, że Partia Demokratyczna zachowała się lekkomyślnie, pozwalając Bidenowi kandydować po raz drugi.
„W rezultacie jego życie po prezydenturze jest skromniejsze, pozbawione stabilnych fundamentów finansowych i pełnego kalendarza płatnych przemówień, z których korzystali jego poprzednicy” – opiniuje „Wall Street Journal” i wymienia, że zamiast na pokładzie prywatnych jetów, Joe Biden podróżuje pierwszą klasą komercyjnych linii lotniczych albo pociągiem Amtrak. Za wystąpienia, których nie ma wiele w kalendarzu, oczekuje od 300 do 500 tys. dol. Choć to spora suma, to zdecydowanie mniejsza niż jego poprzednicy. I nie zawsze udaje mu się otrzymać ten wyższy pułap.