Rz: Dlaczego firmy niechętnie rozpoczynają inwestycje, choć mają finansowe nadwyżki, a banki mają ofertę kredytową dla przedsiębiorców?
Dominika Bettman:
Naszym mottem jest zwiększanie udziałów w rynku poprzez inwestowanie w ludzi, zatrudnianie nowych osób. Polega to na wyszukiwaniu atrakcyjnych przetargów, przygotowywaniu oferty, co kosztuje kilka milionów euro. Do tego potrzebni są pracownicy. W tej chwili rzeczywiście w dziedzinie nowych inwestycji jest stagnacja, choć coś się zaczyna dziać.
Czy pani zdaniem problemy strefy euro odbiją się na polskiej gospodarce?
Budowane przez nas plany inwestycyjne są długoterminowe. Polska nigdy nie była celem dla naszych wielkich inwestycji ze względu na rozmiary rynku. Wszystkie wielkie koncerny światowe budują teraz strategie długofalowe w Chinach i Indiach. Tam zakłada się centra rozwojowe, badawcze, usług wspólnych.