Reklama
Rozwiń

Ratunkowe kredyty to nie reformy

Uwaga kolejnych unijnych szczytów koncentruje się na działaniach ratunkowych, a nie na tym, co jest najważniejsze, czyli głębokich reformach – mówi były wicepremier i prezes NBP, obecnie szef Forum Obywatelskiego Rozwoju prof. Leszek Balcerowicz, w rozmowie z Elżbietą Glapiak i Pawłem Jabłońskim

Publikacja: 27.12.2011 02:03

Ratunkowe kredyty to nie reformy

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Rz: Czy w Eu­ro­pie napraw­dę jest kry­zys?

Mam wra­że­nie, że uży­wa się ogól­ni­ków. Mó­wi się kry­zys eu­ro­pej­ski, tak, jak­by sy­tu­acja we wszyst­kich kra­jach Eu­ro­py by­ła rów­nie zła. Tym­cza­sem jest ona zróż­ni­co­wa­na. Wie­my, że ta­kie kra­je, jak Niem­cy, Szwe­cja, Ho­lan­dia, Au­stria i pa­rę in­nych ma­ją o wie­le lep­szą sy­tu­ację go­spo­dar­czą i fi­skal­ną niż np. Gre­cja czy Por­tu­ga­lia. Z ko­lei sy­tu­acja bu­dże­to­wa Włoch i Ir­lan­dii jest lep­sza niż Gre­cji. Ma­my do czy­nie­nia z po­waż­ny­mi pro­ble­ma­mi go­spo­dar­czy­mi w nie­któ­rych kra­jach.

Nawet gdyby na zewnątrz nie było zawirowań, Polska i tak powinna reformować swoją gospodarkę

Skąd się one wzię­ły?

Pro­ble­my po­ja­wi­ły się z dwóch po­wo­dów. W nie­któ­rych kra­jach po­wsta­ły bań­ki na ryn­ku kre­dy­tów miesz­ka­nio­wych, a w in­nych sys­te­ma­tycz­nie po­więk­sza­no wy­dat­ki so­cjal­ne, nie ma­jąc na to pie­nię­dzy, czy­li za­cią­ga­jąc co­raz więk­sze dłu­gi. Pierw­sza gru­pa to Ir­lan­dia, Hisz­pa­nia, kra­je nad­bał­tyc­kie, Buł­ga­ria, a dru­ga to  głów­nie Gre­cja i Por­tu­ga­lia.

Reklama
Reklama

Ale choć pro­ble­my do­tknę­ły tyl­ko kil­ka kra­jów, to ten tzw. kry­zys jest od­czu­wal­ny przez wszyst­kich.

W ja­kimś stop­niu tak. Je­śli np. fran­cu­skie ban­ki ku­po­wa­ły grec­kie ob­li­ga­cje rzą­do­we, to ma­ją te­raz pro­blem. Nie moż­na jed­nak wszyst­kich wrzu­cać do jed­ne­go wor­ka. Nie zga­dzam się z te­zą, że ma­my do czy­nie­nia z za­ra­zą, któ­ra każ­de­go do­tknie w rów­nym stop­niu. Gdy­by tak by­ło, to Niem­cy pła­ci­li­by ty­le sa­mo co Gre­cy, a nie pła­cą. Wręcz prze­ciw­nie, te róż­ni­ce się zwięk­szy­ły. Ryn­ki od­róż­nia­ją sy­tu­ację po­szcze­gól­nych kra­jów, choć z opóź­nie­niem.

Sko­ro nie ma­my kry­zy­su, to po co ta pa­ni­ka wśród li­de­rów unij­nych, zwo­ły­wa­nie nad­zwy­czaj­nych szczy­tów, przy­go­to­wy­wa­nie pa­kie­tów ra­tun­ko­wych?

W tym py­ta­niu za­war­ty jest scep­ty­cyzm, któ­ry w du­żej mie­rze po­dzie­lam. Przy­pusz­czam, że ta oży­wio­na dzia­łal­ność po­li­tycz­na jest m.in. efek­tem wy­obra­że­nia,

że ryn­ki fi­nan­so­we są jak śle­pa si­ła, któ­ra nie roz­róż­nia sy­tu­acji po­szcze­gól­nych kra­jów. Dla­te­go uwa­ga po­szcze­gól­nych szczy­tów kon­cen­tro­wa­ła się na dzia­ła­niach ra­tun­ko­wych, a nie na tym, co jest naj­waż­niej­sze i co jest je­dy­nym do­brym roz­wią­za­niem, a mia­no­wi­cie na głę­bo­kich re­for­mach, któ­re uzdro­wią sy­tu­ację fi­nan­sów pu­blicz­nych i wzmoc­nią wzrost go­spo­dar­ki w po­szcze­gól­nych kra­jach. Po­za tym, sko­ro już mó­wi­my o nie­po­ro­zu­mie­niach, to na­le­ży zwró­cić uwa­gę, że w pu­blicz­nych de­ba­tach czę­sto sły­szy­my, że re­for­my da­ją efek­ty tyl­ko na  dłuż­szą me­tę, a pro­ble­my są tu i te­raz, a więc trze­ba dzia­łać na­tych­miast. Jak? Po­przez pro­gra­my ra­tun­ko­we.

I dla­te­go na szczy­tach mó­wi się pra­wie wy­łącz­nie o pa­kie­tach ra­tun­ko­wych.

Reklama
Reklama

No wła­śnie. Ale za­ło­że­nie, że re­for­my da­ją efek­ty tyl­ko na dłuż­szą me­tę, jest fał­szy­we. Sa­ma za­po­wiedź roz­po­czę­cia re­ali­za­cji wia­ry­god­nych re­form wy­wo­łu­je spa­dek ren­tow­no­ści ob­li­ga­cji da­ne­go kra­ju. Wy­star­czy po­pa­trzeć na przy­kład kra­jów nad­bał­tyc­kich, któ­re w 2009 ro­ku pła­ci­ły in­we­sto­rom oko­ło

11 proc. od­se­tek, a te­raz po­ni­żej 6 proc. – mniej niż Pol­ska. Po­dob­nie jest z ir­landz­ki­mi pa­pie­ra­mi. Ale z grec­ki­mi czy por­tu­gal­ski­mi nie. Dla­cze­go? Bo te kra­je nie za­bra­ły się do­sta­tecz­nie ener­gicz­nie za uzdra­wia­nie fi­nan­sów pu­blicz­nych al­bo ro­bi­ły to źle, za bar­dzo po­le­ga­ły na pod­wyż­kach po­dat­ków, a za ma­ło na ob­niż­kach wy­dat­ków bu­dże­tu, zwłasz­cza  tych, któ­re są nie­istot­ne lub wręcz szko­dli­we dla dłu­go­fa­lo­we­go roz­wo­ju.

To mo­że jest tak, że pod sztan­da­rem kry­zy­su Bruk­se­la  chce wy­mu­sić ko­niecz­ne re­for­my?

Ra­tun­ko­we kre­dy­ty to nie re­for­my. Przy­pusz­czam, że na­cisk na te pierw­sze wy­ni­ka ze splo­tu róż­nych in­te­re­sów oraz pew­nych  sche­ma­tów my­ślo­wych. Wie­rzy­cie­le chcą pa­kie­tów ra­tun­ko­wych, na­ci­ska­ją więc na EBC, aby do­dru­ko­wał pie­nią­dze, bo bo­ją się stra­cić to, co za­an­ga­żo­wa­li w kra­jach z pro­ble­ma­mi. Dla nich stra­ty wy­ni­ka­ją­ce z ewen­tu­al­ne­go pod­wyż­sza­nia in­fla­cji ja­ko efek­tu do­dru­ku pie­nią­dza bę­dą niż­sze, niż gdy­by do­szło do re­duk­cji ich wie­rzy­tel­no­ści. Póź­niej, gdy dzia­ła pa­kiet ra­tun­ko­wy, pre­sja ryn­ków na po­li­ty­ków spa­da, bo do­sta­ją pie­nią­dze po niż­szych kosz­tach. Dla nie­któ­rych po­li­ty­ków ta­ka sy­tu­acja też jest wy­god­na i oni też wy­wie­ra­ją pre­sję na Eu­ro­pej­ski Bank Cen­tral­ny.

A co pan są­dzi o po­my­śle wy­pła­ty czę­ści re­zerw de­wi­zo­wych w for­mie po­życz­ki dla MFW?

Mo­gę so­bie wy­obra­zić, że ko­rzy­ści dla Pol­ski mo­gą być na­tu­ry po­li­tycz­nej. Ale po­trzeb­ne jest ja­sne wy­li­cze­nie kosz­tów i przed­sta­wie­nie te­go wy­li­cze­nia opi­nii pu­blicz­nej. Uwa­żam, że to po­wi­nien zro­bić za­rząd NBP. Prze­ka­za­nie czę­ści pie­nię­dzy do MFW ozna­cza, że zmie­nia się struk­tu­ra re­zerw. Co by by­ło, gdy­by­śmy nie da­li te­go wkła­du, a co, je­śli te pie­nią­dze do fun­du­szu wło­ży­my. Jest ja­kaś róż­ni­ca? Ile? Na te wszyst­kie py­ta­nia po­wi­nien od­po­wie­dzieć bank cen­tral­ny. To oczy­ści­łoby spra­wę i za­koń­czy­ło wal­kę na slo­ga­ny.

Reklama
Reklama

Wra­ca­jąc do re­form w fi­nan­sach po­szcze­gól­nych kra­jów, czy one mu­szą być wpro­wa­dza­ne od­dol­nie przez wła­ści­we rzą­dy czy po­win­na je nad­zo­ro­wać Bruk­se­la?

Re­for­ma to spra­wa po­szcze­gól­nych kra­jów. Je­śli na ich po­zio­mie nie ma kom­pe­ten­cji i wy­star­cza­ją­cych bodź­ców, to żad­na Bruk­se­la ich nie za­stą­pi. Ze wzglę­du na in­sty­tu­cjo­nal­ną struk­tu­rę Unii od­po­wie­dzial­ność za prze­pro­wa­dza­nie re­form spa­da na rzą­dy kra­jów człon­kow­skich. Po­dob­nie zresz­tą jest w Sta­nach Zjed­no­czo­nych. Rząd fe­de­ral­ny nie zro­bi re­form za stan New Jer­sey lub Ka­li­for­nię. Gdy kie­dyś stan No­wy Jork pra­wie zban­kru­to­wał, mu­siał prze­pro­wa­dzić ogrom­ne do­sto­so­wa­nie, nikt im do­la­ra dać nie chciał.

Czy przy­kład No­we­go Jor­ku wska­zu­je, że po­pie­ra pan ideę wpro­wa­dze­nia au­to­ma­tycz­nych sank­cji w mo­men­cie zła­ma­nia trak­ta­tów?

Od­po­wie­dzial­ność za stan fi­nan­sów i go­spo­dar­ki mu­si spo­czy­wać na po­szcze­gól­nych kra­jach – to jest naj­waż­niej­sze. Aby tak się sta­ło, mu­szą w tych kra­jach ist­nieć od­po­wied­nie pre­sje wy­cho­dzą­ce ze spo­łe­czeń­stwa, aby po­li­ty­ka go­spo­dar­cza nie wy­glą­da­ła tak jak np. w Gre­cji. Na­le­ży uni­kać na­ra­sta­nia pro­ble­mów fi­skal­nych, któ­re się prze­kształ­cą w sy­tu­ację, ja­ką ma­ją Gre­cy. Żad­ne­go spo­łe­czeń­stwa żad­na Bruk­se­la w tym nie wy­rę­czy. Jed­nak­że sil­niej­szy ze­wnętrz­ny nad­zór był­by uży­tecz­ny, bo wzmoc­nił­by wewnętrzne me­cha­ni­zmy na­ci­sku w po­szcze­gól­nych kra­jach.

Jednocześnie au­to­ma­tyzm na­ru­szał­by – w oce­nie nie­któ­rych – su­we­ren­ność.

Reklama
Reklama

To oczy­wi­ście za­le­ży od de­fi­ni­cji su­we­ren­no­ści.  Dla nie­któ­rych jej na­ru­sze­niem jest ja­kie­kol­wiek uszczu­ple­nie kom­pe­ten­cji pań­stwa. W świe­tle tej de­fi­ni­cji obec­nie nie ma­my na świe­cie żad­ne­go su­we­ren­ne­go kra­ju po­za Ko­reą Pół­noc­ną, któ­ra nie jest ob­ję­ta chy­ba żad­nym trak­ta­tem mię­dzy­na­ro­do­wym. We­dług tej de­fi­ni­cji Pol­ska i Niem­cy już daw­no stra­ci­ły su­we­ren­ność. Uży­wa­nie jej jest więc ab­sur­dal­ne. Trze­ba ra­czej ana­li­zo­wać każ­dy kon­kret­ny przy­pa­dek i oce­niać, czy wzmoc­nie­nie ze­wnętrz­ne­go nad­zo­ru nad na­szym pań­stwem jest do­bre dla na­sze­go spo­łe­czeń­stwa czy nie.

Jed­nak ta­kie kra­je jak Li­twa, Ło­twa, Es­to­nia by­ły w sta­nie sa­me pod­nieść się z kry­zy­su i uzdro­wić fi­nan­se, a Gre­cja nie.

Kra­je nad­bał­tyc­kie wpa­dły w głę­bo­ki kry­zys na sku­tek za­ła­ma­nia bo­omu kre­dy­to­we­go. Mi­mo roz­ma­itych na­ci­sków utrzy­ma­ły sztyw­ne po­wią­za­nie swo­ich wa­lut z eu­ro. Nie zro­bio­no tam więc de­wa­lu­acji wa­lu­ty, ale ob­cię­to  pła­ce i zli­be­ra­li­zo­wa­no ry­nek pra­cy. Po bar­dzo głę­bo­kim doł­ku na­stą­pi­ło wy­raź­ne oży­wie­nie. Gre­cy w 2009 ro­ku mie­li bar­dzo ma­łą re­ce­sję, ale co ro­ku sys­te­ma­tycz­nie ob­ni­ża się tam PKB. Dla­cze­go? Naj­praw­do­po­dob­niej dla­te­go, że ich pro­gram ma złą struk­tu­rę – jest za du­żo pod­wy­żek po­dat­ków w sto­sun­ku do ob­ni­żek bie­żą­cych wy­dat­ków i za ma­łe do­sto­so­wa­nie płac. Prze­pro­wa­dza­ją też za ma­ło  re­form, któ­re po­mo­gły­by w roz­wo­ju ich sek­to­ra pry­wat­ne­go.

Pol­ska go­spo­dar­ka z ko­lei we­dług „New York Ti­mes" jest naj­zdrow­sza w Eu­ro­pie...

Mo­że do­brze, że tak twier­dzą, ale nie­do­brze by­ło­by, gdy­by­śmy się za bar­dzo tym prze­ję­li.

Reklama
Reklama

W ana­li­zach eko­no­micz­nych sło­wa ma­ją ogra­ni­czo­ną war­tość. Naj­waż­niej­sze są klu­czo­we licz­by. Dług pu­blicz­ny Pol­ski w re­la­cji do PKB jest dru­gim pod względem wyskości w na­szej czę­ści Eu­ro­py, za Wę­gra­mi. Jest zde­cy­do­wa­nie za wy­so­ki. Po­za tym pła­ci­my du­żo wyż­sze od­set­ki niż Niem­cy czy Cze­si. Ma­my ni­ską sto­pę oszczęd­no­ści kra­jo­wych, naj­niż­szą w na­szej czę­ści Eu­ro­py. Z cze­go to się bie­rze? Z de­fi­cy­tu fi­nan­sów pu­blicz­nych, bo to ozna­cza ujem­ne oszczęd­no­ści, z ni­skiej  sto­py oszczęd­no­ści go­spo­darstw do­mo­wych, do cze­go przy­czy­nia się ob­cię­cie skład­ki do OFE. Trze­ba też pa­trzeć na to, jak się kształ­tu­ją oszczęd­no­ści przed­się­biorstw, czy­li zy­ski. Tak czy ina­czej, z ni­ski­mi oszczęd­no­ścia­mi trud­no uzy­skać wy­so­ką sto­pę in­we­sty­cji bez fi­nan­so­wa­nia ich z ze­wnątrz. A te­raz trwa wzmo­żo­na wal­ka o ka­pi­tał zarówno ze stro­ny rzą­dów, jak i ban­ków.

Co więc mu­si­my zro­bić dla na­szych fi­nan­sów i go­spo­dar­ki?

To mu­szą być zmia­ny uzdra­wia­ją­ce fi­nan­se pu­blicz­ne w spo­sób trwa­ły, sku­pia­ją­ce się na ogra­ni­cze­niu tych wy­dat­ków, któ­re szko­dzą po­da­ży pra­cy i oszczęd­no­ściom. Tu szcze­gól­nie waż­ne jest pod­wyż­sze­nie wie­ku eme­ry­tal­ne­go i li­kwi­da­cja eme­ry­tal­nych przy­wi­le­jów. Do­brze, że za­po­wie­dzia­no tę re­for­mę, ale nie­do­brze, że chce się ją prze­pro­wa­dzać tak wol­no. Je­śli ma się dzia­ło, a strze­la się jak z ka­ra­bi­nu, to się nie osią­gnie wła­ści­we­go efek­tu. Trze­ba  ogra­ni­czać wy­dat­ki, któ­re nie są istot­ne dla  dzia­łań pro­duk­tyw­nych, a te­go ma­my mnó­stwo. Dla przy­kła­du w Wiel­kiej Bry­ta­nii w la­tach 80. w lep­szej sy­tu­acji fi­skal­nej w ogó­le wy­eli­mi­no­wa­no za­sił­ki po­grze­bo­we, a u nas zmniej­szo­no je tyl­ko

z 6 do 4 tys. zł – to na­dal 10 ra­zy wię­cej niż na Sło­wa­cji. To prze­jaw lek­ce­wa­że­nia pro­ble­mu fi­nan­sów pań­stwa, bo nie po­tra­fię przy­to­czyć żad­nych ar­gu­men­tów prze­ma­wia­ją­cych za tym, aby za­cią­gać ko­lej­ne dłu­gi, by utrzy­my­wać na tak wy­so­kim po­zio­mie owe za­sił­ki.

A be­ci­ko­we, ulgi pro­ro­dzin­ne?

Reklama
Reklama

Pła­ci­my ce­nę za ca­ły ciąg za­nie­chań i szko­dli­wych de­cy­zji pod­ję­tych w cią­gu ostat­nich ośmiu lat. War­to to przy­po­mi­nać, aby lu­dzie wie­dzie­li, dla­cze­go pła­cą wyż­sze po­dat­ki. W la­tach 2004 – 2007 roz­mon­to­wa­no plan Hau­sne­ra, zmie­nia­jąc in­dek­sa­cję świad­czeń eme­ry­tal­nych. Opóź­nio­no li­kwi­da­cję przy­wi­le­jów eme­ry­tal­nych. Hau­sner pro­po­no­wał też wy­dłu­że­nie wie­ku eme­ry­tal­ne­go dla ko­biet. Po­tem uchwa­lo­no po­dwój­ne be­ci­ko­we i ulgi pro­ro­dzin­ne. W la­tach

2007 – 2010 roz­ra­sta­ła się ad­mi­ni­stra­cja pu­blicz­na i da­wa­no sys­te­ma­tycz­ne pod­wyż­ki na­uczy­cie­lom bez żad­nej re­for­my oświa­ty, bez żad­nej re­wi­zji Kar­ty na­uczy­cie­la. Z ty­tu­łu tych pod­wy­żek wy­dat­ki bu­dże­tu ro­sną o ok. 6 mld co ro­ku. To jest wię­cej niż bu­dżet uzy­skał z ty­tu­łu wzro­stu sta­wek VAT w 2011 r.

Z expo­se jed­nak nie wy­ni­ka, aby rząd za­mie­rzał ra­dy­kal­nie ciąć świad­cze­nia so­cjal­ne?

Mam na­dzie­ję, że expo­se nie za­wie­ra ca­ło­ści pro­gra­mu.  Gdy­by bo­wiem wy­stą­pie­nie pre­mie­ra ozna­cza­ło ca­łość dzia­łań, ja­kie ma za­miar pod­jąć rząd, to oba­wiam się, że struk­tu­ra pro­gra­mu by­ła­by nie­wła­ści­wa w sto­sun­ku do te­go, co w Pol­sce trze­ba zro­bić. Mó­wiąc krót­ko, za ma­ło by­ło­by re­form ogra­ni­cza­ją­cych wy­dat­ki – i dla­te­go za du­żo pod­wy­żek po­dat­ków. Re­for­my po stro­nie wy­dat­ków moż­na i trze­ba roz­sze­rzyć, m.in. pa­trząc na to, co ro­bi­ły przed na­mi in­ne kra­je, nie­któ­re z nich du­żo bo­gat­sze od nas. Ba­da­nia po­ka­zu­ją, że pro­gra­my opar­te na pod­wyż­kach po­dat­ków du­żo rza­dziej koń­czą się suk­ce­sem niż pro­gra­my opar­te na re­for­mach po stro­nie wy­dat­ków.

A czy nie ma pan wra­że­nia, że pro­gram rzą­du nie ma na ce­lu uzdro­wie­nia fi­nan­sów pu­blicz­nych, ale uspo­ko­je­nie agen­cji ra­tin­go­wych?

Rze­czy­wi­ście, do­strze­gam, że głów­nym ofi­cjal­nym uza­sad­nie­niem jest kry­zys na ze­wnątrz. Tym­cza­sem, na­wet gdy­by na ze­wnątrz nie by­ło za­wi­ro­wań, na­wet gdy­by nasz de­fi­cyt był niż­szy, to i tak trze­ba by by­ło re­for­mo­wać go­spo­dar­kę i fi­nan­se. Je­że­li Pol­ska ma mieć szan­sę na szyb­sze do­ga­nia­nie po­zio­mu ży­cia na Za­cho­dzie, to mu­si­my re­for­mo­wać w imię roz­wo­ju, a nie tyl­ko dla­te­go, że na ze­wnątrz jest go­rzej.

W za­mian mó­wi się o re­po­lo­ni­za­cji ban­ków.

Mu­si­my o tym mó­wić? To, co mnie dzi­wi w tej spra­wie, to to, że bez­kry­tycz­nie po­wta­rza­no ha­sło „udo­mo­wie­nie". To ha­sło jest ab­sur­dal­ne. Ja do tej po­ry sły­sza­łem wy­łącz­nie o udo­mo­wie­niu dzi­kich zwie­rząt. Ha­sło jest po­pu­lar­ne, i co gor­sze, przy­kry­wa pod­sta­wo­we py­ta­nie: czy bank ma być pań­stwo­wy, czy pry­wat­ny. Ma­ło kto za­da­wał so­bie pod­sta­wo­we py­ta­nia al­bo je lek­ce­wa­żył: czy ma­my w Pol­sce roz­sze­rzać sfe­rę po­ten­cjal­nie upo­li­tycz­nio­ną, czy za­wę­żać. Wie­my, że dla zdro­wia i po­li­ty­ki, i go­spo­dar­ki le­piej jest ją za­wę­żać.

CV

Uro­dził się w Lip­nie w 1947 r. W ro­ku 1970 ukoń­czył z wy­ró­żnie­niem Wy­dział Han­dlu Za­gra­nicz­ne­go w Szko­le Głów­nej Pla­no­wa­nia i Sta­ty­sty­ki (obec­nie SGH) w War­sza­wie. Był dwu­krot­nie wi­ce­pre­mie­rem i mi­ni­strem fi­nan­sów (1989–1991 i 1997–2000), a w stycz­niu 2001 r. Sejm RP po­wo­łał go na sta­no­wi­sko pre­ze­sa Na­ro­do­we­go Ban­ku Pol­skie­go (do stycznia 2007 r.). Jest m.in. człon­kiem: Eu­ro­pej­skie­go To­wa­rzy­stwa Eko­no­micz­ne­go, obecnie szefuje Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Rz: Czy w Eu­ro­pie napraw­dę jest kry­zys?

Mam wra­że­nie, że uży­wa się ogól­ni­ków. Mó­wi się kry­zys eu­ro­pej­ski, tak, jak­by sy­tu­acja we wszyst­kich kra­jach Eu­ro­py by­ła rów­nie zła. Tym­cza­sem jest ona zróż­ni­co­wa­na. Wie­my, że ta­kie kra­je, jak Niem­cy, Szwe­cja, Ho­lan­dia, Au­stria i pa­rę in­nych ma­ją o wie­le lep­szą sy­tu­ację go­spo­dar­czą i fi­skal­ną niż np. Gre­cja czy Por­tu­ga­lia. Z ko­lei sy­tu­acja bu­dże­to­wa Włoch i Ir­lan­dii jest lep­sza niż Gre­cji. Ma­my do czy­nie­nia z po­waż­ny­mi pro­ble­ma­mi go­spo­dar­czy­mi w nie­któ­rych kra­jach.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Reklama
Opinie Ekonomiczne
ArcelorMittal odpowiada Instratowi
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie Ekonomiczne
Jak zasypać Rów Mariański deficytu finansów publicznych w Polsce
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Cud zielonej wyspy
Opinie Ekonomiczne
Polacy oszczędzają jak nigdy dotąd. Ale dlaczego trzymają miliardy na kontach?
Opinie Ekonomiczne
Czas ucieka. UE musi znaleźć sposób na rosyjskie aktywa
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama