Reklama

Po 40 latach wojny Turcja chce się pogodzić z Kurdami

Prezydent Turcji Recep Erdogan daje do zrozumienia, że chce zakończyć trwająca już cztery dekady wojnę wewnętrzną. Nie wykluczone, że teraz chce wykorzystać Kurdów do utrzymania władzy

Publikacja: 10.07.2025 16:35

Recep Tayyip Erdogan

Recep Tayyip Erdogan

Foto: REUTERS/Piroschka Van De Wouw

Sensacją stało się przyjęcie kilka dni temu przez prezydenta Erdogana w pałacu prezydenckim delegacji prokurdyjskiej Ludowej Partii Równości i Demokracji (DEM). Tym większą, że delegaci tej partii udali się na spotkanie z szefem państwa niemal prosto z więzienia na wyspie İmralı niedaleko Stambułu.

Od niemal trzech dekad znajduje się w nim też Abdullah Öcalan, założyciel Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Został skazany na dożywocie za zdradę i terroryzm, którym było rozpoczęcie walki zbrojnej o autonomię tureckiego Kurdystanu. Mowa o południowo-wschodniej Turcji, gdzie Kurdowie stanowią znaczną część populacji. Partia DEM oficjalnie nie współpracuje ze zdelegalizowaną  i uznaną za organizację terrorystyczną PKK. Ale obecnie pełni rolę pośrednika między prezydentem a PKK i samym Öcalanem.

Czytaj więcej

Turcja: Koniec 40-letniej wojny. Kurdowie składają broń

Wezwania do pojednania po czterdziestu latach wojny

Już na początku tego roku Öcalan wystąpił z apelem o pojednanie narodowe wzywając bojowników PKK do złożenia broni. Ponowił apel w minioną środę po rozmowach delegatów DEM z Erdoganem. W opublikowanym w tureckich mediach wideo zapewnił, że bojownicy PKK złożą broń już za kilka dni w symbolicznej ceremonii, która ma się odbyć w północnym Iraku. To stamtąd PKK dokonywała ostatnio wypadów na teren tureckiego Kurdystanu atakując siły rządowe. Już w maju tego roku PKK odpowiedziała na pierwszy apel Öcalana ogłaszając swoje rozwiązanie.

Złożenie broni przez PKK miałoby zakończyć ostatecznie wojnę w tureckim Kurdystanie, w której po obu stronach zginęło już 40 tys. osób. Ginęły nie tylko tam, ale także w wielu tureckich metropoliach, gdzie kurdyjscy bojownicy przeprowadzili w ostatnich latach szereg zamachów terrorystycznych.

Reklama
Reklama

– Spotkanie prezydenta z reprezentacją prokurdyjskiej partii DEM jest ogromną niespodzianką. Nie wiadomo, co Kurdowie mieliby uzyskać w zamian za złożenie broni. Trudno sobie wyobrazić, aby prezydent zgodził się na wprowadzenie autonomii. Z drugiej strony PKK z Öcalanem na czele zdaje sobie sprawę, że walka zbrojna nie przyniosła spodziewanych rezultatów i jedyną drogą realizacji ich postulatów jest proces polityczny – mówi „Rzeczpospolitej” Ilter Turan emerytowany profesor politologii Uniwersytetu Bilgi w Stambule.

Nie wyklucza, że gotowość prezydenta Erdogana do porozumienia z PKK jest jedynie politycznym manewrem, którego celem miałoby być uzyskanie głosów tureckich Kurdów w realizacji jego planu dalszego sprawowania władzy prezydenckiej.

Do czego Kurdowie są potrzebni prezydentowi

Za trzy lata kończy się obecna kadencja prezydenta, a zgodnie z konstytucją Erdogan nie może kandydować po raz kolejny. I tak sprawuje urząd już po raz trzeci, w sytuacji, gdy konstytucja przewiduje jedynie dwie kadencje. Prezydent utrzymuje jednak, że drugiej kadencji nie dokończył „w pełni” z powodu przedterminowych wyborów, wobec czego ma konstytucyjne prawo do obecnej, trzeciej. 

Powtórzenie takiego manewru w obecnej sytuacji politycznej nie wydaje się możliwe. Zwłaszcza po fali niedawnych protestów wywołanych aresztowaniem przywódcy głównej partii opozycyjnej, popularnego i charyzmatycznego burmistrza Stambułu Ekrema Immamoglu. W takiej sytuacji prezydent nie miałby szans na zwycięstwo w wyborach przedterminowych. Pozostaje sięgnięcie po głosy 12 mln tureckich Kurdów, oddanych z wdzięczności za porozumienie z PKK. 

Czytaj więcej

Erdogan stawia na Kurdów. Dojdzie do przełomu w Turcji?

Jak twierdzi prof. Ilter Turan, kolejna kadencja prezydenta i tak wymagałaby zmiany konstytucji. Obóz Erdogana nie ma jednak w parlamencie wymaganej większości dwóch trzecich. Jest jednak inna droga w postaci uzyskania większości trzech piątych, ale potwierdzonej w ogólnonarodowym referendum. I do tego właśnie potrzebna jest Erdoğanowi prokurdyjska partia DEM, której przedstawicieli przyjął właśnie z honorami w pałacu prezydenckim.

Reklama
Reklama

– Jestem sceptyczny wobec perspektywy rychłego zakończenia wojny kurdyjskiej. To tak, jakby Izrael porozumiał się nagle z Palestyńczykami – mówi „Rzeczpospolitej” Murat Ham, niemiecki pisarz i publicysta pochodzenia tureckiego. Jest przekonany, że byłoby to możliwe jedynie w sytuacji zagwarantowania mniejszości kurdyjskiej, jeżeli nie pełnej autonomii, to przynajmniej przyznania konstytucyjnych praw, zakończenia urzędowej dyskryminacji, uznania języka kurdyjskiego na obszarze Kurdystanu oraz zakończenia traktowania Kurdów w całym kraju jak obywateli drugiej kategorii. – Na to obecnie nie wygląda – mówi Murat Ham.

Sensacją stało się przyjęcie kilka dni temu przez prezydenta Erdogana w pałacu prezydenckim delegacji prokurdyjskiej Ludowej Partii Równości i Demokracji (DEM). Tym większą, że delegaci tej partii udali się na spotkanie z szefem państwa niemal prosto z więzienia na wyspie İmralı niedaleko Stambułu.

Od niemal trzech dekad znajduje się w nim też Abdullah Öcalan, założyciel Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Został skazany na dożywocie za zdradę i terroryzm, którym było rozpoczęcie walki zbrojnej o autonomię tureckiego Kurdystanu. Mowa o południowo-wschodniej Turcji, gdzie Kurdowie stanowią znaczną część populacji. Partia DEM oficjalnie nie współpracuje ze zdelegalizowaną  i uznaną za organizację terrorystyczną PKK. Ale obecnie pełni rolę pośrednika między prezydentem a PKK i samym Öcalanem.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Polityka
Litwa proponuje pominięcie Węgier w negocjacjach akcesyjnych Ukrainy z UE
Polityka
Francja już tylko dryfuje. Czy to zmierzch V Republiki?
Polityka
Trump „nie może się doczekać” spotkania z Kimem. „Mamy bardzo dobre relacje”
Polityka
Siergiej Ławrow studzi nadzieje na szybki koniec wojny i spotkanie Putin-Zełenski
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Polityka
Macron chce uratować świat przed fake newsem
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama