Obligacje rządowe [stanowiące zamrożone rosyjskie rezerwy – red.] osiągnęły już termin wykupu, zmieniając się w gotówkę, która nie przynosi znaczących zysków. Unia Europejska stoi więc przed wyborem: stworzyć mechanizm pozwalający na efektywne wykorzystanie tych funduszy albo podjąć decyzję o ich konfiskacie. Brak działania podważa wiarygodność Europy i pokazuje jej słabość wobec wyzwań geopolitycznych.
Gdzie są rosyjskie aktywa i jak się zmieniły?
Gdy Rosja ponownie zaatakowała Ukrainę w 2022 roku, państwa G7 zamroziły jej zagraniczne rezerwy o wartości około 300 miliardów dolarów. Kluczowa część tej kwoty – blisko 200 miliardów dolarów – znajduje się w Belgii pod kontrolą międzynarodowej agencji clearingowej Euroclear. Jako instytucja rozliczeniowa, Euroclear podlega unijnym regulacjom i odgrywa kluczową rolę w egzekwowaniu sankcji.
Pozostałe aktywa są rozproszone po świecie. Stany Zjednoczone zamroziły zaledwie 6 miliardów dolarów, Kanada – podobną kwotę, a Wielka Brytania – około 20 miliardów dolarów. Mimo ogromnej skali blokowania, te środki pozostają niewykorzystane, a polityczne przepychanki wokół ich przyszłości sprawiają, że ich potencjał wciąż pozostaje jedynie teoretyczny.
Po długich negocjacjach, w 2024 roku państwa G7 zdecydowały, że zysk z aktywów — ale nie same aktywa — może zostać przekazany Ukrainie w postaci pożyczek ERA (Extraordinary Revenue Acceleration) o łącznej wartości około 50 miliardów dolarów. Pożyczki te są zabezpieczone nadzwyczajnymi zyskami uzyskanymi z obrotu środkami Rosyjskiego Banku Centralnego.
Choć takie działania dobrze brzmią jako nagłówki w mediach, nie przynoszą istotnych reparacji. Dodatkowo, zyski od dłuższego czasu nie są już nadzwyczajne, bo nie można obracać gotówką, w którą stopniowo się zmieniają.