Nieskuteczna reforma emerytalna

Proponowane przez rząd zmiany w systemie emerytalnym to odraczanie w czasie problemów – mówi Stanisław Kluza, były szef Komisji Nadzoru Finansowego

Publikacja: 18.04.2012 05:23

Nieskuteczna reforma emerytalna

Foto: Fotorzepa, Szymon Łaszewski Szymon Łaszewski

Widzi pan różnice w nadzorze nad rynkiem finansowym a la Stanisław Kluza i a la Andrzej Jakubiak?

Stanisław Kluza:

Różnice oceni rynek i gospodarka. Na oceny jest stanowczo za wcześnie, to dopiero początki kadencji. A trudnych tematów nie brakuje. Największym wyzwaniem są dyrektywy unijne. Dziś w Unii są bowiem przygotowywane reguły gry dla funkcjonowania systemu finansowego w UE. Pamiętajmy też o konfliktach między krajami goszczącymi globalny kapitał i macierzystymi, dlatego KNF musi być niebywale aktywna w tej debacie i w pilnowaniu najważniejszych spraw. Polska jako lider i największy rynek wśród tzw. rozwijających się krajów goszczących może najwięcej stracić na proponowanych zmianach. Największe ryzyko dotyczy przeniesienia części kompetencji z nadzoru goszczącego do nadzoru krajów, gdzie są siedziby właścicieli polskich spó-łek. Grozi to przeniesieniem zaburzeń kryzysowych z krajów, które eksportują kapitał do takich krajów jak Polska. Tego nadzór nie może odpuścić.

A co dziś robi były szef nadzoru finansowego?

Wciąż jestem na urlopie bezpłatnym w SGH. Polskie prawo nie zabrania ustępującemu szefowi KNF przejścia niemal następnego dnia do podmiotów do tej pory nadzorowanych. To błąd, powinny być pewne ograniczenia. Ja podjąłem decyzję, że przez około pół roku nie będę podejmował się wyzwań zawodowych. Kończąc pracę w nadzorze, można wynieść z niego wiedzę insiderską o niektórych sprawach bieżących. Stąd moja decyzja.

Niedawno decyzją ministra gospodarki został pan członkiem rady nadzorczej JSW.

Tak. Pół roku bez podejmowania nowych obowiązków właśnie minęło.

Dostawał pan oferty pracy? Pierwszy zadzwonił Waldemar Pawlak?

Pierwszą propozycję miałem z NBP.

Jaka to była propozycja?

Doradcy w NBP.

Nie przyjął jej pan?

Po prawie sześciu latach w administracji publicznej kilka miesięcy odpoczynku jest czymś zdecydowanie uzasadnionym.

Zgłębia pan więc już wiedzę o branży górniczej?

Miałem już kontakt z tą branżą. Pracując w konsultingu, zajmowałem się górnictwem. Byłem też członkiem rady nadzorczej jednej z większych elektrowni w Polsce, a w trakcie mojej kadencji w KNF na rynek wchodziły dwie duże spółki węglowe.

Obraz zielonej wyspy skorygowany o efekt demograficzny traci zieleń

Z jednej strony rząd powołuje pana do rady JSW, a z drugiej jest pan w gabinecie cieni BCC. Nie ma tu sprzeczności?

Ten gabinet cieni nie ma aspiracji o charakterze politycznym, on nie jest opozycją. To grupa osób, które interesują się życiem gospodarczym, mają swoje doświadczenia wyniesione z praktyki gospodarczej. Będą oceniały i podpowiadały, czy sprawy Polski z perspektywy życia gospodarczego idą w dobrym kierunku. Ten gabinet nie ma punktować rządu. Chcemy pomagać temu i każdemu innemu rządowi.

Przed pracą w KNF był pan m.in. ministrem finansów. Wciąż jesteśmy na kryzysowym zakręcie?

Zielona wyspa kojarzy mi się bardziej z zabawą statystyką niż z dobrą sytuacją gospodarczą w Polsce. Mamy w tym momencie pokolenia wyżu demograficznego wchodzące na rynek pracy i pokolenia niżu w wieku emerytalnym. To oznacza, że gospodarka doznaje pozytywnego szoku, którego owocem jest wzrost. Obraz zielonej wyspy skorygowany o efekt demograficzny traci zieleń. W Polsce mamy paradoksy: z jednej strony dużo osób na emeryturze z niskimi świadczeniami, emigracja zarobkowa i młodzi bez pracy z drugiej. To sygnał o niewykorzystanych zasobach. Szwankuje element gospodarowania.

Czy reforma emerytalna w wersji PO – PSL rozwiąże choć część problemów?

Problemem nie jest tylko kwestia wieku emerytalnego, ale szerzej polityki demograficznej w Polsce. Tak zaproponowana reforma niczego nie rozwiązuje, podobnie jak podwyżka wieku emerytalnego do 67 lat. Bo czy za 5, 10, 25 lat ten system się zbilansuje? Przecież bieżący i przyszły deficyt FUS jest za duży. Proponowane działania bardziej wyglądają na próbę odroczenia w czasie problemu. Warto wskazać ciekawe propozycje, które padły w trakcie publicznej dyskusji, a których autorem był m.in. Waldemar Pawlak. Jedna dotyczy tego, że nie tylko wynagrodzenie powinno być czynnikiem, który powinien decydować o emeryturze w przyszłości. Chodzi o to, że system emerytalny powinien m.in. uwzględniać nakłady czasu i zaangażowanie poniesione przez kobiety w związku z wychowaniem dzieci i obowiązkami rodzinnymi. Druga dotyczy tego, że system emerytalny powinien lepiej wyceniać w trakcie kariery zawodowej rzeczywiste koszty związane z np. uciążliwą pracą.

To jaki wiek emerytalny powinien obowiązywać w Polsce?

Powinniśmy w ogóle znieść wiek emerytalny. Należałoby określić tylko minimalną emeryturę. Jeśli ktoś zgromadzi sobie składkę, która zagwarantuje mu minimalną emeryturę, to bez względu na liczbę lat czy czas pracy, mógłby podjąć indywidualną decyzję, czy chce przejść na emeryturę, czy pracować dalej, by mieć wyż-sze świadczenie w przyszłości. To urynkowiłoby od razu wycenę pracy różnych zawodów. Jest oczywiście jeszcze kwestia tych, którzy nie uzbierają tyle, by mieć minimalną emeryturę – to trwale bezrobotni, osoby na zwolnieniach i inne osoby przewlekle niezdolne do pracy – one nadal pozostawałyby w systemie pomocy społecznej, a potem od stosunkowo wysoko ustawionej poprzeczki wiekowej otrzymywałyby minimalną emeryturę.

Pana myśli o reformie emerytalnej są bliżej propozycji PSL, powoływany jest pan do rady JSW, był pan głównym ekonomistą BGŻ... Jeszcze chwila i będzie pan pisał program wyboryczy PSL.

Pochodzę z Warszawy i to od kilku pokoleń (śmiech). Byłem już kojarzony z PiS, bo na stanowisko szefa KNF powołał mnie Jarosław Kaczyński, potem byłem kojarzony z SLD, bo współpracowałem z kilkoma ekspertami kojarzonymi z lewicą, a teraz pańskie sugestie dalej rozszerzają tę listę... Nigdy nie należałem do żadnej partii politycznej. Interesuje mnie obecność w ważnych debatach ekonomicznych dotyczących Polski. Uczestniczę w nich, ilekroć widzę, że moja wiedza może pomóc.

CV

Stanisław Kluza

– doktor nauk ekonomicznych, absolwent SGH, stypendysta Fundacji Fulbrighta, studiował na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis. W latach 2006 – 2011 r. był pierwszym przewodniczącym Komisji Nadzoru Finansowego. Wcześniej był podsekretarzem stanu w Ministerstwie Finansów w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza, a od lipca do września 2006 r. ministrem finansów w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Wcześniej był m.in. głównym ekonomistą BGŻ.

Widzi pan różnice w nadzorze nad rynkiem finansowym a la Stanisław Kluza i a la Andrzej Jakubiak?

Stanisław Kluza:

Pozostało 98% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację