Konflikt rosyjsko-ukraiński zwiększył ryzyko dostaw ze Wschodu. Wprawdzie i gazu, i ropy jest na rynku pod dostatkiem, to jednak w przypadku zakłóceń w dostawach z Rosji nieuniknione są dodatkowe koszty dla importujących firm.
Inaczej mówiąc, na skorzystanie z tego rozwiązania potrzebne są i czas, i pieniądze. Dlatego dla Polski i całej Europy Środkowej przyszedł najwyższy czas, aby na serio pomyśleć o bezpieczeństwie w sektorze energii. W przypadku naszego kraju nie oznacza to samowystarczalności, bo surowce sprowadzaliśmy i sprowadzamy z zagranicy. Musimy jednak dokładnie ocenić, jakie zasoby mamy i jakie są potrzeby importowe.
Dzisiaj Polska jest zabezpieczona na dobrym poziomie. Nie zmienia to faktu, że im mniejsze uniezależnienie od jednego dostawcy, tym lepiej. Najmniej korzystny jest oczywiście monopol. Wszystko w porządku, kiedy stosunki z głównym dostawcą dobrze się układają. Gdy jednak dochodzi do tarć, to monopolista dyktuje warunki. Stąd konieczność dywersyfikacji, aby w przypadku jakichkolwiek kłopotów można było wybrać najkorzystniejszą ofertę.
Dzisiaj jednak rozmawiamy nie tylko o dywersyfikacji, ale i o stworzeniu systemu wzajemnego wsparcia na rynku europejskim. Chcemy, by Unia Europejska funkcjonowała jako całość i nie dopuszczała do sytuacji, kiedy jakiś kraj z zewnątrz według własnych pomysłów mógł rozgrywać problemy wewnątrz- unijne. Natomiast w obliczu ukraińskiego konfliktu dokładnie widzimy, jak swoją dominującą pozycję w sektorze energii umacnia Rosja i bez skrupułów wykorzystuje powiązania gospodarcze i kapitałowe. Dlatego potrzebujemy Europy solidarnej w tym sektorze. To naprawdę wielkie wyzwanie.
Nowe kraje UE są słabsze w porównaniu z bardziej rozwiniętymi gospodarkami starych państw członkowskich. Możemy nie lubić określenia „Unia dwóch prędkości", ale niestety jest ono faktem. Dysproporcje gospodarcze pozostały, a UE nie jest spójna, lecz zróżnicowana i nieposiadająca jednolitego stanowiska w wielu sprawach. Wiemy też, nauczeni doświadczeniami z lat 2006 i 2009, kiedy to Rosjanie wstrzymywali dostawy gazu, że brak partnerskich układów oraz infrastruktury takiej jak np. interkonektory grozi poważnymi konsekwencjami. Na razie jednak na temat tej solidarności łatwiej się rozmawia, niż realizuje niezbędne posunięcia. Mimo to wierzę, że powstanie unijna solidarność w dziedzinie energii. To trudne, bo wymaga prawdziwego partnerstwa, kiedy dzielimy się nie tylko swoimi osiągnięciami, ale i problemami.