Potrzebujemy unii energetycznej

Mimo trudności jestem przekonany, że uda się próba stworzenia systemu rozwojowego dla sektora energii państw Europy Środkowej – pisze prezes Grupy Lotos, założyciel i przewodniczący Rady Dyrektorów Central Europe Energy Partners (CEEP).

Publikacja: 03.06.2014 10:49

Red

Konflikt rosyjsko-ukraiński zwiększył ryzyko dostaw ze Wschodu. Wprawdzie i gazu, i ropy jest na rynku pod dostatkiem, to jednak w przypadku zakłóceń w dostawach z Rosji nieuniknione są dodatkowe koszty dla importujących firm.

Inaczej mówiąc, na skorzystanie z tego rozwiązania potrzebne są i czas, i pieniądze. Dlatego dla Polski i całej Europy Środkowej przyszedł najwyższy czas, aby na serio pomyśleć o bezpieczeństwie w sektorze energii. W przypadku naszego kraju nie oznacza to samowystarczalności, bo surowce sprowadzaliśmy i sprowadzamy z zagranicy. Musimy jednak dokładnie ocenić, jakie zasoby mamy i jakie są potrzeby importowe.

Dzisiaj Polska jest zabezpieczona na dobrym poziomie. Nie zmienia to faktu, że im mniejsze uniezależnienie od jednego dostawcy, tym lepiej. Najmniej korzystny jest oczywiście monopol. Wszystko w porządku, kiedy stosunki z głównym dostawcą dobrze się układają. Gdy jednak dochodzi do tarć, to monopolista dyktuje warunki. Stąd konieczność dywersyfikacji, aby w przypadku jakichkolwiek kłopotów można było wybrać najkorzystniejszą ofertę.

Dzisiaj jednak rozmawiamy nie tylko o dywersyfikacji, ale i o stworzeniu systemu wzajemnego wsparcia na rynku europejskim. Chcemy, by Unia Europejska funkcjonowała jako całość i nie dopuszczała do sytuacji, kiedy jakiś kraj z zewnątrz według własnych pomysłów mógł rozgrywać problemy wewnątrz- unijne. Natomiast w obliczu ukraińskiego konfliktu dokładnie widzimy, jak swoją dominującą pozycję w sektorze energii umacnia Rosja i bez skrupułów wykorzystuje powiązania gospodarcze i kapitałowe. Dlatego potrzebujemy Europy solidarnej w tym sektorze. To naprawdę wielkie wyzwanie.

Nowe kraje UE są słabsze w porównaniu z bardziej rozwiniętymi gospodarkami starych państw członkowskich. Możemy nie lubić określenia „Unia dwóch prędkości", ale niestety jest ono faktem. Dysproporcje gospodarcze pozostały, a UE nie jest spójna, lecz zróżnicowana i nieposiadająca jednolitego stanowiska w wielu sprawach. Wiemy też, nauczeni doświadczeniami z lat 2006 i 2009, kiedy to Rosjanie wstrzymywali dostawy gazu, że brak partnerskich układów oraz infrastruktury takiej jak np. interkonektory grozi poważnymi konsekwencjami. Na razie jednak na temat tej solidarności łatwiej się rozmawia, niż realizuje niezbędne posunięcia. Mimo to wierzę, że powstanie unijna solidarność w dziedzinie energii. To trudne, bo wymaga prawdziwego partnerstwa, kiedy dzielimy się nie tylko swoimi osiągnięciami, ale i problemami.

Podczas rozszerzenia UE o Europę Środkową bogatsze kraje zaakceptowały nowe kraje członkowskie, mniej gospodarczo rozwinięte. Jeśli więc mówimy o solidarności, możemy także oczekiwać większego zrozumienia dla krajów mniej dojrzałych gospodarczo. Jestem przekonany, że różnice nadal występujące w poziomie rozwoju gospodarczego zostaną wyrównane. A dysproporcje są ogromne i trzeba je minimalizować, tworząc system wsparcia krajów i ich gospodarek, żeby różnica się zmniejszyła. Zresztą z korzyścią dla obu stron całej UE. W Europie Środkowej mamy ogromny potencjał rozwojowy i ulokowanie u nas pieniędzy bez wątpienia wpłynie na sytuację finansową firm ze „starej" UE.

Konflikt ukraiński pokazał, że potrzeba solidarności wymaga ponownego zdefiniowania naszej polityki i stosunków wewnątrz UE. Dlatego musimy znaleźć sposób na dywersyfikację oraz doprowadzić do prawdziwego partnerstwa w sektorze energii ze Stanami Zjednoczonymi. Jak to zrobić? Na przykład zmniejszając zakupy gazu od firm rosyjskich do bezpiecznego poziomu nie więcej niż 25 procent. A skąd reszta? Trzeba zdecydować się na zwiększenie wydobycia ze źródeł własnych, czyli postawić m.in. na gaz łupkowy.

To nie wszystko. Polityka klimatyczna powinna się sprowadzać do zmniejszenia emisji CO2, ale nie doprowadzać do decyzji, że np. w Polsce powinniśmy zamknąć wszystkie elektrownie węglowe. To totalne nieporozumienie. Jakość klimatu można przecież poprawić, wprowadzając innowacyjne technologie podwyższające sprawność funkcjonowania jednostek energetycznych i obniżające emisję CO2.

Mimo wielu trudności jestem przekonany, że uda się próba stworzenia systemu rozwojowego dla sektora energii państw Europy Środkowej. W tym celu powstał w Brukseli think tank Central Europe Energy Partners (CEEP). Bazą CEEP jest zespół firm z całego naszego regionu. Mówimy jednym głosem, wspólnym dla 11 państw uczestniczących w pracach CEEP. Nasze ustalenia bardzo poważnie traktuje komisarz Guenther Oettinger, a my współpracujemy z Jerzym Buzkiem przy opracowywaniu projektu wewnętrznego rynku energii dla UE.

I nie chodzi w nim jedynie o wewnętrzny wspólny rynek energii dla Europy Środkowej, ale dla całej Unii Europejskiej. Mamy projekty połączeń, powstaje most energetyczny Polska–Litwa. Powstało połączenie gazowe z Niemcami. Niedługo zostanie uruchomiony terminal gazowy w Świnoujściu. CEEP przygotowuje kolejny wspólny projekt we współpracy z Atlantic Council – opracowanie dotyczące południowego korytarza Północ–Południe w zakresie energii i transportu. Bo do energii, dla pełnego obrazu połączeń Północy z Południem, chcemy dołączyć także drogi i kolej. Te połączenia również nadal szwankują.

Skoro udało nam się porozumieć na Wschodzie, to do naszych racji przekonamy również resztę Europy. Bo mamy w tym wspólny interes.

Konflikt rosyjsko-ukraiński zwiększył ryzyko dostaw ze Wschodu. Wprawdzie i gazu, i ropy jest na rynku pod dostatkiem, to jednak w przypadku zakłóceń w dostawach z Rosji nieuniknione są dodatkowe koszty dla importujących firm.

Inaczej mówiąc, na skorzystanie z tego rozwiązania potrzebne są i czas, i pieniądze. Dlatego dla Polski i całej Europy Środkowej przyszedł najwyższy czas, aby na serio pomyśleć o bezpieczeństwie w sektorze energii. W przypadku naszego kraju nie oznacza to samowystarczalności, bo surowce sprowadzaliśmy i sprowadzamy z zagranicy. Musimy jednak dokładnie ocenić, jakie zasoby mamy i jakie są potrzeby importowe.

Pozostało 88% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację