– Mamy do czynienia z nieuzasadnioną falą agresji wymierzoną w wolność wypowiedzi, która powinna być gwarantowana w demokratycznym państwie – uważa Kazimierz Jaworski, senator Polski Razem. Dziś zaczyna w Senacie zbiórkę podpisów pod projektem ustawy rozszerzającym możliwość korzystania przez lekarzy z klauzuli sumienia.
Tłumaczy, że to reakcja na krytykę pracowników służby zdrowia, którzy podpisali deklarację wiary. Wrze wokół niej nie tylko parlamencie, ale też w środowisku medycznym. Pionier zabiegów in vitro w Polsce prof. Marian Szamatowicz z Białegostoku twierdzi, że stanowiska powinni stracić prof. Jan Oleszczuk, konsultant wojewódzki ds. ginekologii w woj. lubelskim, oraz prof. Bogdan Chazan, szef stołecznego szpitala położniczego im. Świętej Rodziny przy ul. Madalińskiego. Powód? Obaj deklarację podpisali.
Skrępowana wolność
Zgodnie z prawem lekarz może powstrzymać się od wykonania świadczeń zdrowotnych niezgodnych z jego sumieniem, np. aborcji. Musi jednak wówczas wskazać miejsce, w którym pacjent świadczenie uzyska. Ten obowiązek chce znieść senator Jaworski. – Przepis jest nielogiczny. Lekarz, który sam nie chce np. zabijać dziecka nienarodzonego, musi przyczynić się do popełnienia czynu niemoralnego – tłumaczy.
By jego projekt stał się przedmiotem obrad izby, musi podpisać się pod nim co najmniej dziesięciu senatorów. Już teraz złożenia podpisu nie wykluczają konserwatywni parlamentarzyści. – Idea wydaje mi się absolutnie słuszna – mówi senator PO Jan Filip Libicki.
Jego zdaniem lekarze kierujący się sumieniem nie powinni „być poddawani represjom". – Jestem zdumiony, że dochodzi do tego 25 lat po 4 czerwca, czyli symbolicznym odzyskaniu wolności – dodaje.