Marta Górna: Dbanie o płodność to dbanie o zdrowie

Potrzebujemy nie tylko bezpłatnego dostępu do in vitro, ale też badań prenatalnych i terminacji ciąży – mówi Marta Górna, przewodnicząca stowarzyszenia „Nasz Bocian”.

Publikacja: 27.02.2024 03:00

Marta Górna: Dbanie o płodność to dbanie o zdrowie

Foto: mat. pras.

Czy o problemie zdrowia prokreacyjnego, w tym problemie bezpłodności i niepłodności, mówi się w Polsce dostatecznie dużo, czy to ciągle temat tabu?

Te sprawy są coraz częściej podnoszone, ale wciąż mówi się o tym za mało. Musimy pamiętać o tym, że są środowiska, w których te kwestie pojawiają się w przestrzeni publicznej regularnie, mówi się o tym przy rodzinnym stole. Ludzie są bardziej otwarci i z coraz większą odwagą się na ten temat wypowiadają.

Jednak są też miejsca, w których jest to temat przemilczany. Nie porusza się go, ponieważ są to sprawy wstydliwe, stygmatyzujące. Wciąż są środowiska w których niepłodność traktowana jest jako choroba będąca skutkiem czyjejś winy, zaniedbań i grzechów.

Ale bez kozery pyta się o to, kiedy pojawia się dziecko – pierwsze czy kolejne. Dla par starających się o nie jest to pytanie trudne.

Prawda, że to zdumiewające?

Co wtedy odpowiadać?

Jeżeli mamy na to przestrzeń i jesteśmy na to gotowi, to można spróbować powiedzieć, że o dziecko się staramy i bardzo byśmy chcieli je mieć, ale jest to dla nas bardzo trudne i obecnie nie czujemy się na siłach, by o tym rozmawiać.

Od czerwca wraca w Polsce refundacja procedury in vitro. To dobra wiadomość dla wszystkich starających się.

Bardzo dobra. I sama dyskusja na ten temat jest dobrą okazją do rozmów o problemie niepłodności i o zdrowiu prokreacyjnym kobiet. Dla pacjentów jednak najważniejsze jest to, że będą mieli bezpłatny dostęp do procedury, która jest dla nich szansą na posiadanie dziecka. Ale to także buduje świadomość społeczeństwa dotyczącą tego, jak ogromny jest to problem. Bo boryka się z nim aż 3 mln Polaków.

W Polsce rodzi się bardzo mało dzieci. Współczynnik dzietności jest najniższy od czasów II wojny światowej. Dlatego trzeba pomóc ludziom je mieć.

Dla pacjentów jednak najważniejsze jest to, że będą mieli bezpłatny dostęp do procedury, która jest dla nich szansą na posiadanie dziecka

Zajście w ciążę to jedno, ale donoszenie ciąży i poród to już inna kwestia. Stąd trzeba ciągle poprawiać standardy opieki nad kobietą w ciąży, rodzącą i będącą w połogu. Ciężarna musi mieć też zagwarantowany dostęp do badań prenatalnych i w razie czego terminacji ciąży.

Zdecydowanie. Ale to już się zmienia – jest coraz lepszy dostęp do badań prenatalnych. Ale już takie nieinwazyjne, które wykonuje się z krwi matki, nie są refundowane.

Trzeba też zmienić postrzeganie badań prenatalnych, bo to błędne myślenie, że wykonuje się je po to, by w razie czego usunąć ciążę. To badania, które pokazują ewentualne nieprawidłowości płodu – a wiele z nich daje się przecież leczyć w okresie ciąży. Badania też wskazują ryzyko przedwczesnego porodu, co pozwala na przygotowanie siebie i szpitala na to, że być może będzie wcześniak. Trzeba je robić dla bezpieczeństwa dziecka.

Potrzebujemy także dostępu do terminacji ciąży, gdy zagrożone jest życie matki lub wykryto nieodwracalne wady płodu. Kobieta musi mieć wybór.

Jeśli już rozmawiamy o badaniach, to warto też wspomnieć o tym, że z diagnostyką też jest w Polsce problem.

Tak. Potrzebujemy kompleksowej diagnostyki na każdym etapie troski o ciążę. Bo niejednokrotnie może udało się nawet uniknąć tego momentu, w którym para zostaje skierowana na zabieg zapłodnienia metodą pozaustrojową, bo przeszkodę udaje się wyleczyć np. farmakologicznie, hormonalnie, czasami operacyjnie. Tylko trzeba najpierw rozpoznać problem.

Czy dostęp do diagnostyki i leczenia uzależniony jest od miejsca zamieszkania?

Na pewno o wiele łatwiejszy dostęp do diagnostyki leczenia mają te osoby, które mieszkają w dużych miastach lub blisko nich. Znacznie bardziej ograniczony dostęp jest w małych miasteczkach mocno oddalonych od aglomeracji czy na wsiach. Nie ma tam zwykle dobrych, nieodpłatnych gabinetów ginekologicznych i szerokiej diagnostyki. Obecnie dojazd do dużego miasta, badania i czasami nocleg, to bardzo wysokie koszty.

W Polsce szwankuje też edukacja zdrowotna i profilaktyka. Jak to zmienić?

Zdecydowanie powinno się to zrobić. W szkołach częściej powinno się podejmować tematykę zdrowotną. I nie tylko dotyczącą zdrowia reprodukcyjnego, ale ogólnie troski o zdrowie, bo niekiedy problemy z zajściem w ciążę są pochodną trybu życia – np. palenia papierosów, nadużywania alkoholu czy narkotyków. To zagraża nie tylko płodności, ale ogólnie zdrowiu i życiu.

Czytaj więcej

Więcej kobiet skorzysta z bezpłatnych badań

Zawsze należy pamiętać o tym, żeby używać prezerwatyw, które chronią przed zakażeniami chorobami przenoszonymi drogą płciową. One mogą upośledzać płodność. Musimy też pokazywać, jakie są bezpieczne zachowania, mówić, co jest szkodliwe, jak należy się odżywiać, żeby być zdrowym, silnym i w dobrej formie. Dbanie o płodność to tak naprawdę dbanie o swoje zdrowie. Nie można poprzestać na tym, że miesiączka boli i „taka pani uroda”, tylko sprawdzić, czy nie rozwija się endometrioza, i ją leczyć.

No i powinno się chodzić regularnie na kontrole do ginekologa, robić cytologię i USG piersi. Tak jak co pół roku chodzimy do stomatologa.

Partnerem cyklu jest:

Czy o problemie zdrowia prokreacyjnego, w tym problemie bezpłodności i niepłodności, mówi się w Polsce dostatecznie dużo, czy to ciągle temat tabu?

Te sprawy są coraz częściej podnoszone, ale wciąż mówi się o tym za mało. Musimy pamiętać o tym, że są środowiska, w których te kwestie pojawiają się w przestrzeni publicznej regularnie, mówi się o tym przy rodzinnym stole. Ludzie są bardziej otwarci i z coraz większą odwagą się na ten temat wypowiadają.

Pozostało 90% artykułu
Materiał partnera
Opieka koordynowana uzdrowi system opieki medycznej w Polsce?
Obszary medyczne
Prawo do decydowania o sobie
Obszary medyczne
Ryszard Bugaj: Nowa polityka zdrowia
Obszary medyczne
Lekarze bez Granic chcą skończyć z gruźlicą na świecie
Obszary medyczne
22 lipca to Światowy Dzień Mózgu. Chorych neurologicznie jest coraz więcej